No i kolejne targi Wiatr i Woda w Warszawie zaliczone. Wystarczył jeden dzień, chociaż jakbym się mocno uparł, to jeszcze pół drugiego dnia mógłbym mieć zajęte. Ten drugi dzień chyba głównie przy scenie, oklaskując kolejne wręczane na targach nagrody, bo warszawskie targi nagrodami stoją.
Aż trudno uwierzyć, ale listopadowe targi w Berlinie, dopóki nie pojawiła się nagroda Best of Boats, nie miały żadnej imprezy wręczania nagród. Tam nie było „wymiany darów”. Tymczasem u nas, nagród na targach w Warszawie tyle, że się pogubiłem, kto, komu za co? To chyba nasza wschodnia tradycja i tęsknota za orderami i gratulacjami. Na 4-dniowej imprezie wręczono: Gwóźdź Targów, Jacht Roku w Polsce, Pantaenius Jacht Foto, Przyjazny Brzeg, Nagroda PZMiNW, Nagroda im. Leonida Teligi, Nagroda im. kpt. Leszka Wiktorowicza, Rejs Roku, Regaty Roku, Żeglarz Roku… Nie mam pewności, czy to wszystkie nagrody wręczone na Wiatr i Woda w Warszawie, ale przy tej liście, tym bardziej trudno uwierzyć, że Boot & Fun nie miały ani jednego wręczania nagród na scenie. Nie mam nic przeciwko nagrodom, sam lubię je dostawać, chociaż zdarza się to wyjątkowo rzadko;), ale może jakoś dałoby się je połączyć, albo może dorzucić jeden dzień targów na wręczanie nagród?
Poza nagrodami, nasze targi w Warszawie stoją jeszcze „doskonałą” lokalizacją i najwyższej klasy parkingami. Przez lata targi w Warszawie były organizowane w halach EXPO XXI przy ul. Prądzyńskiego. Niby lokalizacja w centrum Warszawy, ale dojazd… „marzenie”. Jadąc tam, trzeba było mieć w torbie lub bagażniku wysokie gumaki, bo żeby dotrzeć do hal wystawowych trzeba było pokonać błoto i resztki chodnika i drogi. Kiedy tylko sytuacja zaczęła się poprawiać, bo hale zostały wyremontowane, okazało się, że są one za małe, aby pomieścić naszych wystawców. Rozwiązaniem miał być Stadion Narodowy. Lokalizacja doskonała, dojazd, parkingi… tyle, że na płycie stadionu w czasie wystawy było zimniej niż na zewnątrz! Do tego, okazało się, że bramy stadionu są zbyt małe i większe jachty musiały pozostać na zewnątrz. Hostessy w zimowych kurtkach i zmarznięci wystawcy wyglądali jakby handlowali sankami, a nie jachtami i letnim wypoczynkiem na wodzie. Po tej próbie, WiW przeniosły się do Centrum Targowo-Kongresowego MT Polska przy ul. Marsa, gdzie targi odbyły się i w tym roku. Hale nadal są za małe, aby pomieścić wystawców, dlatego ci mniejsi byli ulokowani w dostawionym do hali namiocie. Do hal dojeżdża kilka linii autobusowych, jest też odległa o około 700 m stacja SKM i jest kilka miejsc parkingowych. Mówię o kilku miejscach parkingowych w podziemiach hal, których jest tyle, że jak wszyscy wystawcy przyjadą swoimi samochodami, to parking jest pełny. Co z gośćmi targów? No cóż, znowu przydadzą się gumaki i terenowy samochód! O ile w tamtym roku z pewnym wysiłkiem i jeżeli przyjechaliśmy odpowiednio wcześnie, można było znaleźć miejsca na okolicznych parkingach u sąsiadów, to w tym roku można było zaparkować na budowie! Dosłownie, obok targów rozpoczęto budowę dużego Macro i cała okolica wygląda dosyć księżycowo, z gruzem po wyburzonych budynkach. To jest jakaś rozpacz! Przecież to jest wstyd przywieźć poważnego klienta w takie miejsce! Pamiętając zeszłoroczne kłopoty, w tym roku przyjechałem komunikacją publiczną i nie żałuję, dużo łatwiej, taniej i bez stresu. Wiem, że nikt nie zrezygnuje z organizacji targów jachtowych w Warszawie, bo rzeczywiście, mimo tych nietrafionych lokalizacji, na targi przyjeżdżają tłumy zwiedzających, ale to wstyd, że Warszawa nie ma normalnego centrum wystawowego. O ile więcej gości odwiedzałoby targi, gdyby można było na nie normalnie dojechać i zaparkować samochód w normalnych warunkach. O ile więcej osób odwiedziłoby targi, gdyby na ich terenie można było zjeść normalny obiad, w normalnej cenie? Na terenie hal targowych w Helsinkach jest chyba 20 różnorodnych restauracji. U nas była chyba 1 i 1 lub 2 foodtrucki. Jak na targi, prezentujące ofertę jednego z liderów światowego przemysłu jachtowego, to troszkę kiepsko.
Żeby nie było, że tylko marudzę i narzekam, co nam, Polakom zawsze wychodzi najlepiej, to troszkę pozytywów.
Mimo nienajlepszej lokalizacji targów, większość wystawców zaprezentowała się na naprawdę wysokim, światowym poziomie. Już tylko nieliczne wyjątki prezentują swoją ofertę, wystawiając łódź na lawecie owiniętej płachtą materiału. Większość stoisk miała swoją recepcję i wygodne miejsca dla gości, oczekujących na spotkanie z handlowcem lub zwiedzenie łodzi. Niewątpliwym hitem targów była zaprezentowana na stoisku Super Yachts, Riva Florida z 1963, która kiedyś należała do premiera Józefa Cyrankiewicza. Wiem, ile załoga Super Yachts się napracowała, aby zaprezentować tę łódź na targach, dlatego tym bardziej należą im się słowa uznania i gratulacje.
Wystawcy sprostali zadaniu i swoimi stoiskami podnieśli poziom wystawy i mam nadzieję, że docenili to goście targów, a zwłaszcza potencjalni klienci.
Kolejne targi Wiatr i Woda odbędą się w Gdyni w dniach 28-31 lipca. Tam zobaczymy jachty w ich naturalnym środowisku i będziemy mieli możliwość przetestowania wybranych jednostek. Zazwyczaj Gdynia była ostatnią imprezą pod szyldem targów Wiatr i Woda. W tym roku do wystawy w Warszawie i Gdyni mają dołączyć… Katowice! Oficjalnie, organizator targów postanowił zorganizować kolejną edycję targów właśnie na Śląsku, ponieważ mieszkańcy tego regionu są znani ze swojego zamiłowania do sportów wodnych, a przy tym Katowice dysponują pięknymi, nowoczesnymi terenami wystawowymi w samym centrum miasta. Mnie zastanawia tylko termin wystawy… 4-6 listopada, tydzień przed Boat Show w Łodzi. Czy to będzie początek końca targów łodzi w Łodzi?
Pożyjemy, zobaczymy, tymczasem jeszcze kilka dni w domu i czas ruszać na pierwsze testy. Tradycyjnie, jak co roku, sezon otwiera Jeanneau, organizując testy swoich najnowszych jachtów w Cannes.
Arek Rejs http://arekrejs.blogspot.com