NY-VENDEE: w poszukiwaniu wiatru

0
734

 

Dzisiaj na wodach Zatoki Biskajskiej końcówka wyścigu o pierwsze trzy miejsca w regatach New York – Les Sables. Końcówka, która może potrwać dość długo. Do mety dużo nie zostało – lider, Jeremie Beyou (Maitre Coq) dziś rano miał do przepłynięcia jeszcze 219 mil. Tuż za nim (w odległości 10 Mm) znajdują się dwa jachty – Edmond de Rotschild (Seb Josse) oraz Hugo Boss (Alex Thomson). Wszyscy komentatorzy zastanawiają się, jaką drogą losowania można przewidzieć zwycięzcę tego transatlantyku – losowanie słomek? Ruletka?

 

W nocy, o 4 rano, Alex Thomson znów przez chwilę był pierwszy, ale jego 3-milowa przewaga nie trwała długo – następnym rankingu znów pierwszy był Beyou. Jak widać na mapie, dwaj Francuzi płyną praktycznie razem, a Brytyjczyk znajduje się znów prawie na ortodromie, ok. 60 mil na północ od rywali. Jedyne pytanie jest takie, czy krótsza trasa okaże się faktycznie szybsza, czy jednak sprawdzi się taktyka francuska, podpłynąć bliżej brzegu i żeglować na lokalnych wiatrach, nie występujących na żadnych modelach pogodowych?

 
obraz nr 2

Edmond de Rotschild prowadzony przez Sebastiena Josse będzie na pewno na podium. To pierwszy od lat triumf ekipy Gitana. / Fot. © Th.Martinez / GITANA SA. LORIENT – FRANCE .

Jak piszą w dzisiejszej porannej informacji organizatorzy regat, prognozy przewidują finisz pierwszej trójki jutro około południa, ale nie są zgodne w żadnym innym punkcie, a to, czego żeglarze doświadczają bezpośrednio na wodzie, również nie jest ujęte w żadnych prognozach.

Pozostała część floty toczy swoje rozgrywki. Vincent Riou (PRB), po naprawie na Azorach, wyprzedza Tanguy de Lamotte (Initiatives Coeur) oraz Kojiro Shiraishi (Spirit of Yukoh).

Na filmie Tanguy de Lamotte naprawia grota (połamał 3 listwy przy zjeździe z fali – autopilot się rozłączył; udało mu się dorobić dwie i włożyć je do żagla; naprawdę kawał roboty dobrze wykonanej!)

Za nimi kolejna trójka – Jean-Pierre Dick (St Michel – Virbac) wyprzedza Morgana Lagravière (Safran) i Yanna Eliès’a (Quéguiner – Leucémie Espoir). Na filmie – Safran (nie dla osób o wrażliwym błędniku).

Jeszcze dalej z tyłu świętujący wczoraj 65 urodziny Pieter Heerema (No Way Back) ściga się z Conradem Colmanem (100% Natural Energy), który podarł już chyba wszystkie żagle, na których mógłby popłynąć szybciej. Do mety ma jeszcze 1500 mm. Ale, jak widać na filmie – nie jest źle:

 

 Milka Jung
 

 

Komentarze