Zew Oceanu – żółwie, lobstery i polska kiełbasa

0
688

Z Union Island ruszyliśmy na północ na Mayreau. Wybraliśmy ta wyspę z czystego lenistwa – można było tam dopłynąć jednym halsem. Rzuciliśmy kotwicę w Salt Whistle Bay z widokiem na palmy i wpław dotarliśmy do brzegu (ponieważ silnik dalej nie działa). Można tu kupić chińskie koszulki typu „Live slow – sail fast” czy „work less – sail more”. Poza tym jak wszędzie, jest też kilka beach barów w których można spożyć lokalne piwo Hairoun (8 EC). Co ciekawe w co drugim przybytku wisi dumnie polska flaga.

obraz nr 1

Nastepnego dnia (znowu jednym halsem) pokonaliśmy zastraszającą odległość 2,5 mili na Tobago Cays. Jest to archipelag 5 bezludnych wysp, które stanowią rezerwat przyrody „Tobago Cays Marine Park”. Kotwiczenie dozwolone jest tu tylko w wyznaczonych miejscach, a opłata parkowa to 10 EC od osoby płatna marine rangersom, którzy wydają rachunek (45EC za postój na boi). Tu również wskakujemy od razu do wody, która ma lazurowy kolor. Brożka daje się dumnie ciagnąć na kole ratunkowym po okolicy (niestety mamy tylko jeden komplet do nurowania). Odwiedzamy wyspę na której radośnie hasają jaszczury oraz nurkujemy, nurkujemy, nurkujemy…

Wokół wyspy Petit Bateau utworzona jest strefą ochrony żółwi morskich. Można z nimi pływać i ogladać jak się pasą na morskich łąkach – ludzi się nie boją. Słyszeliśmy, że zobaczenie żółwia jest gwarantowane, ale my na naszego polowalismy 2 dni. Najważniejsze, że w końcu się udało.

obraz nr 2

7 marca na kotwicowisko wszedł katamaran Jessie 3 z polska załogą z Pro-Skippers. Spędziliśmy z nimi miły wieczór przy lobsterach i polskiej kiełbasie za która tak tęsknił Szymon. Chłopaki przekonali nas żeby płynąć z nimi do Wallilabou Bay, więc następnego dnia wstajemy wcześnie i o 7.30 opuszczamy ten lazurowy archipelag kierując się w stronę St. Vincent ….

Źródło: www.zewoceanu.pl

Komentarze