Kapitan załogi Vestas Wind, Chris Nicholson, poleciał z powrotem na Ocean Indyjski, aby nadzorować skomplikowaną operację transportowania jachtu, który załoga porzuciła prawie 3 tygodnie temu po tym, jak utknął na rafie koralowej.
45-latek poleciał na Mauritius zeszłej nocy (17 grudnia) i przyłączył się do Neila Coxa, który nadzoruje ten proces.
Cox jest jednym z najbardziej doświadczonych ludzi w branży, ale kwestia wydobycia rozbitego Volvo Ocean 65 z uścisku rafy w Cargados Carajos Shoals, jest nowa, nawet dla niego.
„Ostateczny plan jest taki, aby na tyle unieść jacht, aby zapobiec dalszej dewastacji oraz zabezpieczyć go w taki sposób, aby móc go doholować z powrotem na Mauritius. Jest też opcja użycia bomu ładunkowego statku Maersk Line, który przypłynie tu w poniedziałek.”
„Dziwaczne scenariusze”
Cox, który pracował z Nicholsonem w dwóch poprzednich kampaniach Volvo Ocean Race, dodał: „Podczas wyścigu miały miejsce różne, dziwaczne scenariusze, ale chciałbym powiedzieć, że ten jest wyjątkowy.”
Nicholson i Cox zorganizowali operację ratowania jachtu we współpracy z Mauritiusem, w tym jeśli chodzi o czarter łodzi, która będzie pełnić rolę statku-matki, a także pomoc w dokonaniu wszystkich niezbędnych formalności celnych i uzykania zezwolenia na powrót do archipelagu oddalonego o 430 km od miejsca, w którym znajduje się jacht.
„Statek-matkę umieścimy w środku laguny. To po zawietrznej stronie rafy, dwie i pół mil od jachtu. Statek ma udogodnienia na pokładzie, a ponieważ nie ma szans, aby przebywać na wyspie, podczas operacji będziemy na nim mieszkać. Mamy również wyczarterowane lokalne łodzie rybackie do codziennego pokonywania laguny. Zasadniczą kwestią jest nośność jachtu i to, co możemy zrobić, aby znów był w stanie unosić się na wodzie. Zatem wszystko to, co pływa – jakkolwiek to nazwiecie – zabieramy ze sobą. Chcemy przywieść z powrotem ze sobą jak największą pozostałość jachtu. Jeśli coś może być poddane recyklingowi lub wykorzystane do budowy potencjalnego nowego jachtu, musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby tak się stało. W rzeczywistości, to będzie bardzo niebezpieczne miejsce pracy. Nie ma tam tych wszystkich udogodnień, jakie mamy podczas postojów. To środek oceanu. Jesteśmy sami i pomimo tego, że chciałbym uniknąć kiepskich nagłówków w gazetach z rekinami w tle, to muszę przyznać, że w porze nocnej aktywność rekinów na rafie jest wzmożona.”
Cox widział wiele w swojej karierze, ale ta historia nadal trwa i go zadziwia.
„Co jakiś czas czuję się, że się obudzę, wszystko to okaże się tylko szalonym snem i powiem: Uff, czyż to nie był najgorszy sen, jaki od dawna miałem?”
Zdjęcia: Marc Bow, Brian Carlin
Tłum. Izabela Kaleta
Źródło: informacja prasowa news@volvooceanrace.com