Za 3 dni ruszy 2 etap VOR – z Kapsztadu do Abu Dhabi. Tymczasem udało mi się znaleźć wywiad, jaki dziennikarz Voiles et Voiliers, Didier Ravon, przeprowadził z Michelem Desjoyeaux, oczywiście na temat zejścia Michela z pokładu Mapfre po pierwszym etapie, który, oględnie mówiąc, dla załogi złożonej z wielu utytułowanych zawodników udany nie był ani trochę.
Jedno mnie w tym wywiadzie uderza – co zresztą jest charakterystyczne dla dużych wywiadów we francuskiej prasie (sportowej, innej nie czytam, ha ha). Szczerość. To, że jedna strona nie boi się pytać, a druga nie boi się odpowiadać. Że nie jest to takie uczesane przez piarowców, że zęby bolą. Nawet, jeżeli ten materiał był mocno redagowany, to, co otrzymuje czytelnik, jest wciąż na tyle prawdziwe, że czyta się z przyjemnością. Swoją drogą, kto jak kto, ale Michel nic już nikomu nie musi udowadniać, a ze sponsorem też chyba nie ma problemów – robotę na kilka sezonów do przodu też ma (Team France w Pucharze Ameryki razem z m.in. Franckiem Cammasem) – więc i na szczerość go stać.
W rozmowie Mich Desj przyznaje, że kilka rzeczy go wkurzało na pokładzie, ale to było raczej w kontekście humorystycznym (np. kabestany kręcące się w odwrotną stronę niż w kierunku zgodnym z zegarem. „Może jestem za stary, albo zbyt konserwatywny … ale cóż – wszyscy mamy takie same jachty i może tym razem to my musimy się dostosować do rzeczywistości…”) – choć wszyscy wiemy, że nie o to chodziło. Ja jakoś od początku nie bardzo wierzyłam w to, że stary wyjadacz podporządkuje się komuś innemu. Nie on. Nie ktoś, kto samotnie machnął kilka kółek dookoła świata.
Poniżej moje tłumaczenie fragmentów:
(…)
„Dlaczego schodzę z pokładu? To proste. Ścigam się po oceanach od 35 lat i moja koncepcja dowodzenia załogą nie jest taka sama jak koncepcja Ikera (Martineza), który jest tu kapitanem. Iker to przyjaciel. Pracowaliśmy razem odkąd wyczarterował Foncię do regat BWR (z Xabim Fernandezem zajęli wtedy 2 miejsce). Ale kiedy dochodzi zmęczenie i ciśnienie rośnie, pewne rzeczy nabierają rozpędu. I to jest właśnie ten przypadek.”
Nie mogliście się sfazować?
„Powiedzmy, że kiedy zaczynasz być postrzegany jak wróg na pokładzie dlatego, że masz inne zdanie, nie jest to dobre w załodze na regatach. Ale zdarza się często, przykładów jest pełno, również w książce Francka Cammasa, która wyjdzie niebawem”. („J’ai mis les voiles pour gagner” [Postawiłem żagle po to, żeby wygrywać], co-écrit avec Patrice Gabard, aux éditions City – przyp.red.V&V)
Blogerzy i obserwatorzy z Sailing Anarchy zauważyli, że kiedy wasz jacht wpływał do portu, nie było cię z wszystkimi na pokładzie. Głowa cię bolała? (w sensie: miałeś focha? – MJ)
„Nie, absolutnie. Po prostu musiałem być w środku, żeby obsługiwać ręcznie silnik, bo po awarii jaką mieliśmy pierwszej nocy to ja wykonałem system awaryjny i umiałem go obsługiwać, inaczej byśmy rozbili się o nabrzeże…”
(…)
A Nicolas Lundven? (nawigator, również zszedł z pokładu po zakończeniu etapu – MJ)
„Nico był po mojej stronie, chociaż znali się z Ikerem wcześniej i szanowali. Szybko zrozumiałem, że nie powinienem się wtrącać w dyskusje strategiczne, jakie ze sobą toczą. Ale ponieważ obaj (z Nico – przyp. MJ) optowaliśmy za wyborem trasy wokół Zielonego Przylądka, podłożyliśmy się. Ale podkładanie się to część roboty nawigatora. Mam wrażenie, że Nico stracił zaufanie do skipera i został obarczony winą za wszystkie błędy i zły wynik” (Mapfre przypłynął jako ostatni-MJ).
Wygląda na to, że podziękowała połowa załogi?
„Sam Goodchild, który jest genialny na pokładzie, tak samo Rafa Trujillo; No ale dobrze, nie oczekujmy chemii i porozumienia na pokładzie w momencie, kiedy projekt Volvo rusza w maju 2014 … dość późno. Poza tym rozmawialiśmy ze sobą po angielsku, a żadnego Anglika z nami nie było. To również nie ułatwia relacji międzyludzkich!”
Ty dalej jesteś związany z regatami, ale nie płyniesz?
„Przyniosłem ze sobą TBS jako oficjalnego dostawcę odzieży i zamierzam pozostać wierny mojemu partnerowi technicznemu, z którym współpracuję już 19 lat; musimy po prostu trochę zmodyfikować sposób opowiadania naszej historii. Nie obraziłem się na Ikera, ale nie wrócę na pokład, jeżeli on tam będzie. I nie jestem pewny, czy chcę zająć jego miejsce, nawet, jeżeli on będzie musiał odpuścić niektóre etapy ze względu na cykl przygotowań olimpijskich w klasie Nacra17. Odwracam kartkę w kalendarzu z napisem Volvo. Nie ja pierwszy i nie ostatni.”
A czy to ty zaproponowałeś żeby J-L Nelias zastąpił Lunvena jako nawigator?
„JL ma doświadczenie jako nawigator z rejsu na Groupamie 4. Pracował z nami w trakcie przygotowań, więc nic dziwnego, że Iker zaproponował mu stanowisko nawigatora. Rob Greenhalgh – trzy VOR na liczniku – zastąpi mnie jako oficera wachtowego. Mam nadzieję, że będzie im się dobrze żeglowało.”
(…)
P.S. Dodatkowa korzyść z lektury wywiadu jest taka, że wiem już, jaką książkę chciałabym sobie kupić w najbliższym czasie. Ktoś z Was może mieszka we Francji?
Milka Jung
Za zgodą: http://milkajung.com