Dzisiaj Gutek znów na drugim miejscu. „Płynę szybko, to widać, ale jest to również stresujące, bo muszę bardzo uważać” – mówił w porannej rozmowie telefonicznej. „Nie wiem jeszcze, jak to zrobię, na pewno będę się trzymał zewnętrznej strony niżu, na której się obecnie znajduję i ten niż powinien mnie doprowadzić do Nowej Zelandii. Niestety są niejasne warunki w prognozie pogody, zmienne wiatry przy cieśninie Cooka, w tej chwili nie umiem jeszcze powiedzieć, jak to rozegram” – dodał.
Polakowi dzięki dobrej taktyce udało się w zasadzie w jedną dobę odrobić prawie połowę straty do prowadzącego flotę Le Pingouina Brada Van Liewa – dziś zamiast 400 mil dzieli go od niego tylko 250 mil. Średnia prędkość ostatniej doby jachtu Operon Racing wyniosła 12,7 węzła, co dało największy ze wszystkich przelot dobowy – 304,8 Mm.
Gutek jednak nie chce w tym momencie atakować lidera: „Jeszcze jedną dobę mógłbym tak popłynąć, ale bardzo dużo bym ryzykował, a pilnując Dereka mam szansę na drugie miejsce. Warunki na oceanie są, jakie są, trzeba się do nich przyzwyczaić i albo z nimi walczyć albo współpracować, jednak współpracować jest lepiej”.
Dzisiaj Gutkowski zobaczył na horyzoncie statek, co na Oceanie Południowym nie jest rzeczą zwyczajną: „Najpierw pomyślałem, że to góra lodowa – alarm mi się włączył pierwszy raz od Kapsztadu. Okazało się, że to statek badawczy, który płynął w stronę Antarktydy, Aurora Australis. Dobrze, że nie góra. Ale byłem bardzo zdziwiony, bo na 52 stopniu południowym spotkać statek, to tak jakby znaleźć igłę w stogu siana.”
Derek Hatfield, z którym Gutek rywalizuje od wypłynięcia z Kapsztadu, zapowiada walkę do ostatnich metrów. Prowadzący jacht Active House 58-letni Kanadyjczyk mówi, że w regatach walczyć należy zawsze do samej mety. „Ciekawe, komu uda się pierwszemu dotrzeć do Wellington” – powiedział. „Płyniemy tak blisko, że mamy podobne warunki. Będę walczył. Ale jedną z najpiękniejszych rzeczy w tych właśnie regatach jest to, że choć na wodzie walczymy ostro, na lądzie jesteśmy przyjaciółmi. Nikomu nigdy nie życzę źle, ale w przypadku Brada jedna mała awaria może spowodować, że będzie musiał zwolnić. Na razie ogląda się do tyłu, żeby zobaczyć, którędy my popłyniemy, a my też chcielibyśmy poznać jego strategię.”
Choć sztorm, jaki przez ostatnie dni ciężko doświadczał żeglarzy, minął, prognoza pogody nie jest jednoznaczna. Pierwszy jacht, Le Pingouin, znajduje się w odległości zaledwie 1 200 Mm od mety w Wellington, więc nadchodzi czas decyzji. Przy utrzymaniu obecnych prędkości Brad Van Liew, Zbigniew Gutkowski i Derek Hatfield powinni dotrzeć do mety w tym tygodniu.
Klasyfikacja na godzinę 12.00 UTC dnia 10 stycznia 2011:
1. Brad Van Liew – Le Pingouin – 1200,2 Mm do Wellington
2. Zbigniew Gutkowski – Operon Racing – 250 Mm do lidera
3. Derek Hatfield – Active House – 315 Mm do lidera
4. Chris Stanmore-Major – Spartan – 971,1 Mm do lidera
5. Christophe Bullens – Five Oceans of Smiles Too – wycofał się z regat 3 stycznia 2011