Atlantic Puffin oraz Lilla My wpłynęły do portu macierzystego w Dziwnowie. Tym samym naszą wyprawę na zimną wyspę uważamy za zakończoną. Co więcej zakończoną sukcesem!
Maxus wszedł do mariny 4 lipca o godzinie 4 rano, po uciążliwej halsówce po torze podejściowym przy bardzo słabym wietrze i pod prąd. Dziewczyny na ostatnich metrach musiały pomagać sobie wiosłami. Atlantic Puffin pokonał w sumie ponad 3400 mil morskich i odwiedził 6 krajów. Zatrzymał się w Goteborgu, Kristiansand, Lerwick, Tornshavn, Djupipvogur, Midvogur, Stavanger oraz Kopenhadze. Rejs trwał 46 dni, a licząc jeszcze pierwsze dni przestawienia jacht do Dziwnowa – równo 50. Ale co najważniejsze – Maxus rewelacyjnie sprawdził się w morskich warunkach! Został dobrze sprawdzony zarówno przy sprzyjającej pogodzie jak i w kilku sztormach. Okazało się, że żegluje szybko, stabilnie i do celu 😉 Dziewczyny przygotowały również listę proponowanych modyfikacji tak aby żyło sie na nim jeszcze wygodniej.
Dziewczyny pokazały, że morze nie rozróżnia płci. W zaplanowanym czasie pokonały trasę mimo konieczności samodzielnego sterowania non stop z powodu awarii autopilota. Cierpliwość ich została kilkukrotnie wystawiona na próbę w momentach bezwietrznych. Do każdego z portów jacht wchodził samodzielnie na żaglach (zarówno w warunkach zupełnej ciszy gdy na wiosłach trzeba było pokonać 8 mil do Stavanger, jak i przy wietrze 40 węzłów na Wyspach Owczych). Co więcej w rejsie ani razu się nie pokłóciły, a to wiele osób przed rejsem im prorokowało. W odwiedzanych portach zawsze witane były bardzo miło, a jacht wzbudzał dużo sensacji.
Dla Szymona ten rejs był treningiem przed wyprawą dookoła świata dlatego, tego że Lilla My dopłynęła „zaledwie” do Wysp Owczych nie traktujemy jako niepowodzenia. Szymon więcej czasu spędził na Wyspach Owczych gdzie żeglowanie bez silnika jest bardzo trudne ze względu na bardzo silne i nierówne prady miedzy wyspami oraz skaliste brzegi. Jak sam powiedział wyspy te są „zemstą nawigatora”. Ponadto Szymonowi niedopisywała pogoda i zmagał sie długimi okresami ciszy, dzieki czemu miał próbkę tego co może go spotkac na Pacyfiku. Ponieważ cisze spowolniły mocno jego podróż zrezygnował z odwiedzenia kilku portów, m.in. z Wysp Owczych do Polski płynął bez postoju w żadnym porcie pokonując 900 mil w 2 tygodnie bez przerwy! Ponieważ nie planował tak długiego przelotu w połowie skończyło mu się pieczywo oraz świeże produkty oraz co najważniejsze słodycze – był to kolejny sprawdzian dla Szymona. Na szczęście na pokładzie miał zapasy jedzenia długoterminowego od Profi, wiec zmierzył sie tylko z monotonią jedzeniową.
W najblizszym czasie Szymon będzię przygotowywał jacht w Dziwnowie oraz trenował startując w regatach na Bałtyku: SailBook Cup, Unity Line oraz Polonez Cup. Ponadto w dalszym ciagu jest bardzo dużo prac logistyczny aby przygotować wszystkie niezbędne aspekty rejsu. Najważniejszym w dalszym ciągu pozostaje zgromadzenie środków finansowych na pokonanie Kanału Panamskiego (ok 2000$).