Podsumowanie regat Rolex Sydney Hobart 2012

0
643

68. edycja regat Rolex Sydney Hobart była wspaniałym wydarzeniem i zakończyła się wielkim sukcesem jednego jachtu, Wild Oats XI, któremu udało się zebrać wszystkie możliwe trofea. Jednak ograniczenie historii regat tylko do tego faktu byłoby niesprawiedliwością wobec pozostałych 75 ścigających. Oprócz rekordów Wild Oats XI wyścig zostanie zapamiętany jako niesamowita walka mniejszych łodzi, którym mimo niesprzyjających warunków udało się szczęśliwie dopłynąć do mety.

Przedregatowa prognoza pogody wskazywała dwa kluczowe momenty, które mogły wpłynąć na rezultaty: przyjście silnego północno-wschodniego wiatru pierwszej nocy, obejmującego całą strefę wyścigu oraz silny wiatr zachodni na północy i południu Tasmanii. Przewidywane terminy tych zmian sprzyjały szybszym jachtom, szczególnie 60-stopowemu Black Jack i zeszłorocznemu zwycięzcy, Lokiemu. Ostatecznie okazało się, że pogoda faworyzowała tylko jedną łódkę.

 

Energiczny dzień pierwszy

Regaty Rolex Sydney Hobart 2012 ruszyły z portu w Sydney 26 grudnia o 13:00 AEDT w blasku fleszy i towarzystwie zebranej publiki. W palącym słońcu jachty wypłynęły z główek portu przy rześkiej południowo-wschodnej bryzie. Wild Oats XI jako pierwszy; nawigatorka Adrienne Cahalan w swoim 21. wyścigu miała okazję poczuć jak potężny jacht osiąga prędkość ponad 20 węzłów. Po zmianie wiatru zaczęło dąć mocno „w nos”, niemniej Wild Oats XI śmiało sunął dalej, a jego rywal, Ragamuffin-Loyal, zmagał się z warunkami, by nadążyć.

Dla mniejszych łodzi pierwsze popołudnie było dość brutalne. „W tej chwili wszystkim się dostało, cała załoga jest przemoczona” powiedziała Jenifer Wells z Wild Rose. Wild Rose była w grupie łodzi, które udały się wgłąb morza, poszukując korzystnego południowego prądu, jednak okazało się, że jest on zbyt daleko, by na tym skorzystać. Najlepszym rozwiązaniem było trzymanie się loksodromy, oferującej najkrótszą drogę od startu do mety. Oczywiście, nie było to proste rozwiązanie. Kapitan Brindabelli, Brad Kellett, stwierdził: „Czuję się tu jak na rodeo”.

Pierwsza noc była bardzo trudna. Załogi trymowały żagle w zależności od zmian wiatru: z południowo-wschodniego zmieniał się na wschodni, słabł około północy, by stopniowo przeobrazić się w północno-wschodni i wzmóc we wczesnych godzinach porannych do ok. 25 węzłów. W ciemnościach nocy, Ragamuffin-Loyal, miała szansę uzyskać nawet pozycję lidera wyścigu, jednak przy silnych podmuchach północnego wiatru Wild Oats XI odskoczył mu ponownie. Żeglarze z Lahany twierdzili, że wiatr w nocy osłabł do 4-5 węzłów ale ok. 3.00 znowu zaczął szaleć „Mieliśmy wrażenie, że znajdujemy się w pralce”. 

 

 Drugi dzień prędkości

Podczas drugiego dnia, przód floty zmierzał na południe z prędkością ponad 20 węzłów, dzięki północnowschodniej bryzie. W opowieściach po zakończeniu wyścigu ten dzień wspominany jest z promiennym uśmiechem. Andrew Cape ustanowił nawet motto dla większości startujących łodzi:” Im szybciej płyniesz, tym mniej zmierzasz na południe. To okrutne.”

Tymczasem z tyłu, na pokładzie Charlie Dream, Peter Lewis i jego załoga zasiadła do obiadu składającego się z wędzonego kurczaka, podwójnego sera brie i kieliszka chardonnay: „Jesteśmy na samym końcu floty – zawsze się tego spodziewaliśmy. Robimy to raczej dla siebie niż wyniku. „

Tego wieczoru, po pełnym siniaków lecz radosnym dniu Living Doll stał się pierwszym z pięciu ewentualnych „ofiar” wyścigu – zakończył go z uszkodzonym sterem ok. 90 mil morskich na południowy-wschód od wyspy Gabo.

Legendarny dzień trzeci

Następnego ranka Wild Oats XI dopłynął do mety. Osiągnięty wynik to 1 dzień, 18 godzin, 23 minut i 12 sekund, dzięki czemu został poprawiony o 16 minut 58 sekund ich poprzedni rekord. Początkowo osiągnięcie tak imponującego rezultatu wydawało się mało prawdopodobne, ale dzięki pokładanym nadziejom przy końcu odległość do mety się zmniejszyła. Właściciel jachtu Bob Oatley był zachwycony: „Jestem wniebowzięty. Cieszę się, że nie ulegliśmy! Postaramy się powtórzyć sukces w przyszłym roku”. Wild Oats XI zapisała się na kartach historii regat jako druga łódź, która pobiła własny rekord wyścigu, a także osiągnęła sześć zwycięstw w kategorii pierwszego jachtu na mecie. Dotychczas wyprzedza ich tylko jacht Morna, przemianowany później na Kurrewę IV, wygrywając aż siedem razy i dwukrotnie przebijając swój rekord.

Gdy po południu Ragamuffin-Loyal przekroczyła linię mety na drugim miejscu, jej 85-letni kapitan, Syd Fischer, kończąc swój 44. wyścig pochylił swój kapelusz w kierunku Wild Oats XI i przyznał ze smutkiem: „Mieliśmy trochę kłopotów. To jest nasza nowa łódź, ale myślę, że spisała się bardzo dobrze.”

Na trzy kolejne łodzie trzeba było trochę poczekać: Lahana, Black Jack i Loki pomimo starań nie były w stanie osiągnąć lepszego czasu niż Wild Oats XI. „Mieliśmy ubaw podczas przeprawy przez Cieśninę Bassa. Było szybko, ciepło i stosunkowo łatwo do czasu aż skierowaliśmy na południe.” – wyjaśnił nawigator Michael Bellingham z Lokiego. „Zrobiliśmy wszystko co można było uczynić.”

Przez kilka godzin wydawało się, że grupa 50-stopowych jachtów przybędzie we wczesnych godzinach 29 grudnia i będzie miała szanse przebić wynik Wild Oats XI. Jason Van der Slot, kapitan Calm, był przekonany, że zmiana wiatru na południowo-zachodni umożliwi nadzieje na zwycięstwo. Ostatecznie zarówno Calm, jak i inni pretendenci zostali powstrzymani na finiszu przez flautę. Przewidywany wiatr południowo-zachodni, przynoszący 30 węzłów, deszcze i słabą widzialność opóźnił się. Mimo, że nie był zaskoczeniem, to i tak okazał się mało przyjemny.

Dzień czwarty, dniem dramatów

   

 

 

W takim wyścigu, jedynym słusznym rozwiązaniem było, żeby jachty pochodzące z dalszych zakątków świata – Yoshihiko Murase na KLC Bengal 7 z Japonii i Simonas Steponavicius na Ambersail z Litwy – ukończyły wyścig dosłownie minuty od siebie. „To jest wyścig, w którym każdy kiedyś powinien wziąć udział”, oświadczył Steponavicius. „To jest dokładnie to, co sobie wyobrażałem, niezwykle interesujące regaty: wczoraj lecieliśmy z wiatrem w porywach do 25 węzłów, przy ogromnej fali, z prędkością 27 węzłów.”

Wkrótce po międzynarodowych przyjezdnych, około południa, Wild Oats XI został ogłoszony zwycięzcą Rolex Sydney Hobart 2012. Stało się jasne, że nikt z płynących nie będzie w stanie osiągnąć lepszego czasu. Żeglarz Mark Richards był zachwycony, dla niego to zwycięstwo jest najważniejszym wyróżnieniem: „O zwycięstwo w kategorii jachtu najszybciej przekraczającego linię mety walczy tylko kilka jachtów, prawdziwym zwycięstwem jest dla mnie Tattersall Cup, tu brana pod uwagę jest cała flota”.

Pozostałe jachty tego dnia zmagały się z wiatrami o mocy ok. 45 węzłów oraz szkwałami utrudniającymi widoczność na więcej niż 100 metrów. W tych warunkach kolejne cztery jachty zrezygnowały z wyścigu.

Opowieści dnia piątego

Następnego dnia, 30 grudnia, wiatr uspokoił się i zawodnicy mogli „nacieszyć się” ostatnim etapem wyścigu. Blisko 40 jachtów ukończyło regaty w ciągu tych 24 godzin. Jeden z porannych przybyłych Chutzpah wydawał się zaskoczony doświadczanymi po drodze wiatrami. „Naszym największym zdziwieniem było zbliżenie się do wybrzeża Tasmanii, spodziewaliśmy się wiatru południowozachodniego a otrzymaliśmy południowo-wschodni.. Przekroczenie Cieśniny Bassa przy wietrze w porywach do 42 węzłów będzie przygodą, której długo nie zapomną.

Zbliżający się Nowy Rok, na koniec dnia szóstego, szczęśliwie przyciągnął ostatnią łódź na metę, była nią łódź Seana Langmana Maluka of Kermandie.

 

Zapraszamy do obejrzenia fotoopowieści z regat Rolex Sydney Hobart 2012

 

Fot. Rolex Sydney Hobart Race/ Daniel Forster/ Carlo Borlenghi

Źródło: http://regattanews.com 

Komentarze