Za zgodą Jerzego Kulińskiego – http://www.kulinski.navsim.pl
Szwedzkim wodom, portom, kotwicowiskom nigdy komplementów za dużo. Czyste wody, piękna i urozmaicona linia brzegowa, kulturalni ludzie, umiarkowane opłaty. No i wcale nie zimno, a całkiem blisko.
Włodzimierz „Bury Kocur” juz się tam zadomowił, dobrze poznał zwyczaje i oferuje konsultacje. Doświadczenia z żeglowania do Szwecji są bardzo przydatne w pracach Rady Armatorskiej SAJ.
Tak po prostu – korzystamy z dobrych i wypróbowanych przez dziesięciolecia wzorów i praktyk. Łączmy przyjemności z pozytkiem.
Kamizelki zawsze !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
———————————————————————-
Witaj Jurku ponownie
Wróciłem kilka dni temu do Polski i zakończyłem swój – prawie dwumiesięczny – tegoroczny rejs po wodach Danii, Szwecji i Alandów.
______________________________________________________________
Według pokładowego komputera i zliczonej przez niego statystyki powyższego rejsu przepłynęliśmy razem ponad 1850 mil poświęcając na to w sumie prawie 500 godzin czyli ponad 7 tygodni żeglugi płynąc ze średnia prędkością niecałe 4 kn.
Całkowita trasa naszej tegorocznej włóczęgi żeglarskiej przebiegała następująco:
I etap – Gdańsk, Hel, Władysławowo, Łeba, Svaneke, Christianse, dalej archipelag Blekinge w tym wyspa Tjaro, Tarno, Jarnavik, kotwicowisko płw. Gö następnie postój w Karlskronie i wymiana załogi.
II etap przebiegał tak: początek po wymianie załogi to kotwicowisko na wsch. wyjściu ze szkierów Karlskrony, potem postój Torham, Grönhögen, Kalmar, Sandvig, Västervik, Arkösund (58 st 29’, 3 N oraz 16 st 56 ‘. 6 E), Nävekvarn, wyspa, wyspa Gräddö, Alandy (Mariehamn), kotwicowisko Furusund, Sztokholm (Vasahamn) – tu znów wymiana załogi.
III etap – to kilka dni włóczenia się po kotwicowiskach Archipelagu Sztokholmskiego, kilkudniowa halsówka w szkierach, dalej przeskok na Gotland (porty Byxelkrok + Visby), następnie przeskok do Kalmarsundu + porty Olandu – port Borgholm, ponownie Kalmar + Grönhögen i 35 godzinny przeskok do Polski do Górek.
Odwiedzane porty wymieniam z pamięci. Do tego dołożyłem kilkanaście innych tegorocznych kotwicowisk nie wymienionych z nazwy gdyż znajdujących się one … gdzieś w szkierach …Bo jak już pisałem poprzednio – miejsc nadających się w szkierach do kotwiczenia bądź cumowania dziobem do skałek są tysiące. Po pierwszym moim newsie u Ciebie Jurku otrzymałem od kilku osób maile z prośbami o podanie konkretnych kotwicowisk wartych polecenia i o przekazanie im szwedzkiego przewodnika po portach gościnnychGÄSTHAMNS GUIDEN.
Przewodniki oczywiście ze Szwecji przywiozłem i służę nimi – tu zainteresowanych proszę o mailowy do mnie kontakt – ale poza tym – jeżeli chodzi o kotwicowiska to spełniając życzenie naszych Kolegów żeglarzy podpowiem im pewne rozwiązanie, które zresztą od lat sam praktykuję z dobrym skutkiem.
Poniżej zamieszczam link do zestawienia boi klubowych szwedzkiego związku „cruisingowego” tzn. Svenska Kryssarklubben SXK (www.sxk.se ).
Link do klubowych bojek SXK jest następujący: http://www.sxk.se/bojar
Otwierając go otrzymamy dokładny spis miejsc kotwiczenia do boi klubowych SXK z mapkami podejścia do nich na terenie całego praktycznie wybrzeża Szwecji.. Jak już kiedyś pisałem – ponieważ prawo do cumowania do owych boi mają jedynie członkowie SXK – powyższe miejsca umiejscowienia tychże boi traktować można (i tak należy tak to robić) jako spis całkiem niezłych miejsc nadających się do kotwiczenia w szkierach.
Sam będąc zresztą członkiem SXK w sytuacji, kiedy wybrana przeze mnie na wieczór boja klubowa jest akurat zajęta przez inną jednostkę (gdyż jest np. w danej zatoczce tylko jedna) – kotwiczę wtedy w niedalekiej odległości od niej przyjmując, iż umiejscowienie owej boi jest wybrane nieprzypadkowo i zwykle jest tam dobre, piaszczyste lub gliniaste podłoże do kotwiczenia a głębokość nie przekracza 3 – 4 metrów i zwykle … nie zawodzę się.
Wracając jeszcze do statystyki naszego tegorocznego rejsu – jak widać z załączonego zestawienia – dla przepłynięcia wymienionej ilości mil w czasie ok. 50 dni rejsu pływanie nasze było w tym roku – pomimo dość niskiej średniej prędkości rejsowej – bardzo intensywne czasowo gdyż codziennie przepływaliśmy w rejsie statystycznie ok. 10 godzin a więc chyba sporo…
Aby bowiem choć pobieżnie zwiedzić w pierwszym etapie szkiery Blekinge, potem dojść do Sztokholmu – dalej na Alandy i wrócić w założonym czasie 50 dni do PL nie mogliśmy sobie pozwolić na guzdranie się po drodze.
Alternatywnie mogliśmy np. nie dojść na Alandy lub nie zwiedzać szkierów od wewnątrz a płynąć na złamanie karku po zewnętrznej stronie szkierów Sztokholmu ale tego właśnie … robić nie chcieliśmy.
Pogodę mieliśmy cały rejs SUPER – patrz fotki z kąpieli – niczym – no może poza niewielką różnicą temperatury wody rejs nasz nie różnił się od rejsu Chorwackiego a myślę, że był zdecydowanie ciekawszy krajobrazowo.- patrz fotki.
Nie mniej zakładana całość rejsu udała się w 101 %. Udało nam się zmieścić także w zabranej z Polski ropie do silnika a zabrane z Polski zapasy żywności i picia praktycznie pozwoliły na nie wykonywanie zakupów po stronie szwedzkiej, duńskiej i fińskiej przez prawie 8 tygodni dla 3 osób.. Dzięki temu zmieściliśmy się w kwocie 100 zł / osobę, jako założonej kwocie za dzienny koszt rejsu (jedzenie, picie, paliwo, portowe). Niestety opłaty portowe wychodziły nam najdrożej, ale dzięki wielokrotnym noclegom na dziko w szkierach udało mi się zmieścić w budżecie rejsu co w sumie uatrakcyjniło go także i dzięki czemu osobom pływającym ze mną po morzu pierwszy raz rejs nasz przypominał trochę takie … większe pływanie mazurskie ;-)))
Myślę, że w przyszłości także zorganizuję taki rejs i także zaproszę do niego kilka osób chętnych do zwiedzania Szwecji i szkierów (może Alandów także) i dzięki czemu rejs taki wyjdzie nam znów nie za drogo i będzie podobnie atrakcyjny jak tegoroczny.
Do przemyślenia udziału w takim naszym rejsie zapraszam już dziś.
Osoby zainteresowane rejsami po szwedzkich szkierach zapraszam już teraz do kontaktu mailowego: burykocur@onet.eu
Pzdr
Włodzimierz „Bury Kocur” Ring