W drugiej odsłonie cyklu „Piszemy o sobie” odpowiedzi na pytania udzielił wieloletni prezes PSK 505 oraz najbardziej doświadczony, jeśli chodzi o klasę 505, żeglarz w Polsce – Piotr Żółtowski.
Dwa słowa o sobie?
– Piotrek Żółtowski, 32 lata, załogant na POL 7669
Jak wyglądały Twoje pierwsze kroki w żeglarstwie?
– To był czerwony optymist z drewnianym masztem na Jeziorze Gowidlińskim. Później jako załogant na regatowym Micro, a w końcu pierwsze samodzielne regatowe starty na OK-Dinghy w Jachtklubie Stoczni Gdańskiej
Na czym pływałeś przed 505?
– na Micro – jako załogant, później krótko na OK-Dinghy i dobrych kilka lat na Finnie. Zdarzyło mi się też po drodze do 505 kilka gościnnych wytępów na innych klasach.
Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z 505?
– Po skończeniu studiów musiałem zdecydować się czy chce kontynuowac karierę zawodniczą (Finn) czy mieć normalną pracę i hobby. Zdecydowałem się na to drugie rozwiązanie. Jednocześnie ciężko było wyrzec sie zupełnie żeglarstwa i intensywnie szukałem jakiejś nowej łódki. W 2004 roku w Polsce nie było praktycznie żadnych zorganizowanych flot łódek mieczowych (poza Omegami) stąd nie miałem ograniczonego pola wyboru. A wybór padł na 505-tkę bo łódki były trwałe, dostępne w w dobyrch cenach (używane) i do tego fajnie wyglądały i szybko pływały. Wtedy przywiozłem z niemiec POL 7037, którą potem remontowałem i na której pojechaliśmy z Jarkiem Górskim na MŚ do Warnemunde w 2005 roku. A dalej to juz sie potoczyło…
Dlaczego właściwie wybrałeś 505?
– Wybór 505-tki był podyktowany kilkoma względami. Oczywiście podobało mi się, że łódź jest szybka, że za granicą są floty i większość zawodników godzi tam pływanie z pracą zawodową. Do tego łodzie sa trwałe, funkcjonuje zdrowy rynek łodzi używanych a 505-tka wymaga też sporo wiedzy technicznej dotyczącej trymowania i budowania systemów regulacji. Na pewno ważne było pływanie załogowe – po kilku latach na Finnie było to miłą odmianą. No i na kniec proste sprawy zdrowotne – mój kręgosłup i kolana zdecydowanie lepiej czują się na trapezie niż podczas balastowania w pasach, w pozycji jak na Finnie.
Jakbyś mógł scharakteryzować Twoją 505?
– Moja aktualna łódka – POL 7669 to Parker zbudowany w 1985 roku. Łodka oryginalnie nie miała tubusa tylko worki na spinaker, tubus dodalismy w zeszłym roku. Koledzy określili kiedyś tą łódź jako FrankenBoat (taki łódkowy Frankenstein). Wynika to chyba z faktu, że z relatywnie starego kadłuba (choć rodowodowego, podobno w 1985 łódka była mistrzem Anglii) poskładaliśmy jacht wyposażony w prawie wszystkie najnowsze zabawki – płetwy high aspect, maszt supersparsa, węglowe spinbomy, asymetryczny tubus i jeszcze kilka innych detali. Łódka jest bardzo szybka, pokazała to w Kamieniu Pomorskim gdzie ostatniego dnia o ile nie zrobiliśmy czegoś głupiego to w żegludze na wiatr mieliśmy chyba największy gaz w całej flocie.
Plany i cel na sezon 2013?
– Na ten sezon planujemy przede wszystkim dużo radości z pływania. Starty raczej w Polsce pod kątem przygotowania się do MP w Kamieniu. Wyniku nie planujemy bo lepiej się miło zaskoczyć niż zawieść, a konkurencja nie śpi. Oczywiście miło by było poprawić ubiegłoroczny wynik, zwłaszcza w coraz mocniejszym towarzystwie.
Źródło: www.int505.pl