Ostatni dzień regat Giraglia Rolex Cup miał być naszym atakiem na pierwsze miejsce. Prognoza była obiecująca, 15-18 węzłów, a więc optymalna dla nas. Po starcie wszystko wyglądało bardzo dobrze, ale niestety po wypłynięciu z zatoki, tuż przy pierwszym znaku wiatr… się skończył. Wszystkie jachty parkowały blisko siebie i czekały na złapanie małego podmuchu, aby nabrać szybkości i przebić do strefy z silnym wiatrem, która znajdowała się dosłownie 500 metrów dalej. Wiele załóg wycofało się z wyścigu, gdyż były zmuszone użyć silników, aby nie wpłynąć na podwodne skały lub uniknąć kolizji. Ja przez ponad godzinę ,,wachlowałem” potężnie rumplem, aby poprowadzić jacht slalomem miedzy skalami. Kilka razy było już krytycznie, ale udało nam się nie zahaczyć kilem o dno. Po 2 godzinach ,,trwania” wyścigu w końcu wszystkie jachty zaczęły się poruszać i mimo tego, ze żeglowaliśmy poprawnie nie mieliśmy już szans na nadrobienie dystansu. Po przeliczeniu czasowym zajęliśmy 12 miejsce i spadliśmy na 4 w klasyfikacji generalnej.
Niestety w tego typu regatach nie wszystko można kontrolować i trzeba zaakceptować fakt, ze tym razem szczęście było po stronie naszych rywali.
Pozdrawiam,
Karol Jabłoński
Giraglia Rolex Cup – dzień II
Dzisiejszy wyścig był znacznie dłuższy od wczorajszego i trwał ponad 4 godziny, a trasa była ponownie bardzo wymagająca. Siła wiatru wahała się od 6 do 17 węzłów, co wymuszało częstą zmianę żagli a wybór właściwych nie był łatwy.
Giraglia Rolex Cup
61. edycja regat Giraglia Rolex Cup zgromadziła na starcie olbrzymią ilość jachtów z całego świata.
Tylko w naszej grupie (tej średniej) startuje ponad 60. Linia startu jest długa ale jednocześnie jest bardzo tłoczno, bo zazwyczaj wszyscy chcą wystartować z korzystnej strony.
W dzisiejszym pierwszym wyścigu rozegranym przy słabym wietrze mieliśmy problemy, aby się przebić do pierwszej linii i niestety nie mogę zaliczyć tego startu do udanych. Problem polega na tym, ze wolniejsze jachty ustawiają się bliżej linii, gdyż potrzebują więcej czasu aby pokonać ten sam dystans co my i blokują nam ,,drogę”. Tym razem nie było absolutnie miejsca dla nas , aby się ,,wpasować” między nie i musiałem pożeglowac za rufami kilku jachtów, aby w końcu lekko spóźniony wystartować. Pracowaliśmy bardzo ciężko, aby odrobić straty i muszę powiedzieć, ze był to jeden z naszych najlepszych wyścigów. Francois Brenac optymalnie wyszukiwał zmiany wiatru i możliwości pożeglowania w korzystną stronę trasy, wszystkie zmiany żagli, a było ich sporo były wykonane perfekcyjnie i do tego jacht płynął cały czas z optymalną szybkością. To nam dało dobre 3 miejsce, które nie pozbawia nas szansy na wygranie tych regat, składających się tylko z 3 wyścigów. Właściciel jachtu zdecydował, ze nie weźmiemy udziału w długodystansowym wyścigu Giraglia Race, który wygraliśmy w ubiegłym roku. Wystartuje w nim na 53-stopowym jachcie Dralion, z którym zazwyczaj rywalizujemy.
Pozdrawiam,
Karol Jabłoński
Źródło: http://karoljablonski.pl