Jacek Chabowski wygrał w cuglach. Od początku do końca wyraźnie prowadził, nawet zanim „Barnabie” skończyły się żagle. Impreza mi się podoba, jest ciekawa, mobilizująca i gromadzi coraz wiecej ambitniaków, ścigających się dla przyjemności i na swój rachunek. Sailbook Cup to taka nasza miniaturka „Jester”. Na razie.
Piotrowi Stelmarczykowi i Krzysztofowi Krygierowi już udało się „umiędzynarodowić” organizowane przez nich regaty bałtyckie. Andrzejowi Wątrowiczowi („Regaty Heweliusza”) – niestety nie. Teraz dla Sailbook Cup 2015 bardzo trudne zadanie – pozyskać Szwedów. Szczególnie tych z Gotlandu. Dopiero wtedy będzie zabawa na wszystkie 4 fajerki. Że nie wiecie co znaczy „fajerka”? Zazdroszczę Wam. Też bym chciał mieć te głupie 50 lat mniej.
Kilkudniowe regaty to dopiero „to jest to”. Ja to nazywam wprost – test prawdy. A Gotland jest super !
Jackowi Zielińskiemu gratuluję i dziękuję. Część tych podziękowań niech spłynie na jego prawą ręke – filigranową, a przedsiębiorczą Aleksandrę.
Sędzia Główny na razie się ociąga – do tej pory nie mam kompletnych wyników.
Jackowi Chabowskiemu dziękuję za analityczną ocenę imprezy.
Czy wszyscy na pokładach mieli na sobie kamizelki ?
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
————————————————————
Drogi Don Jorge,
Obiecałem, że napiszę coś o regatach Sailbook Cup, zatem dotrzymuję słowa. Jeżeli tekst jest za długi, to proszę albo zachowaj go dla siebie albo przytnij.
Na początku zastrzeżenie, że nie będzie obiektywnie (to jest takie ułatwienie dla autora aby nie musiał pilnować równego stosunku pochwał i krytyki).
Obiecałem, że napiszę coś o regatach Sailbook Cup, zatem dotrzymuję słowa. Jeżeli tekst jest za długi, to proszę albo zachowaj go dla siebie albo przytnij.
Na początku zastrzeżenie, że nie będzie obiektywnie (to jest takie ułatwienie dla autora aby nie musiał pilnować równego stosunku pochwał i krytyki).
Aspekt sportowy.
Z roku na rok regaty Sailbook Cup się rozrastają i to w takim tempie, że jak tak dalej pójdzie, to w przyszłości statki handlowe na Bałtyku będą ustępowały pędzącej na Gotlandię flocie żaglowej. Ilość nie zawsze idzie w parze z jakością, ale w przypadku tych regat to zdecydowanie sztandar jakości kroczył na przedzie. Jakość startujących wynika w dużej mierze z ducha sportowego jaki nakręcał wszystkie załogi. Jestem przekonany, że w tej imprezie każdy był mocno zmotywowany i nakręcony albo jeszcze dobitniej używając dwuznacznego słowa – napalony. W długich regatach każdy ma szansę. Dowodem tego był pierwszy etap. Do Gotlandii z niemałą przewagą dotarły pierwsze trzy jachty. Tak im dobrze szło w półwietrze, że jakież było ich zdziwienie gdy wyspa przywitała ich ciszą i armią dokuczliwych owadów. Pozostali bez większego trudu dopadli lub zbliżyli się do czołówki i można by rzec, że na początku ostatniej ćwiartki mieliśmy prawie drugi, wspólny start. Dramaturgia godna hollywoodzkich scenarzystów – zabrakło tylko jachtu z amerykańską flagą.
W drugim etapie to dla kilku załóg karty zostały rozdane w ciągu pierwszych sześciu godzin. Ta część regat udowodniła, że nawet jeżeli wyścig liczony jest w dniach, to nie można sobie odpuścić żadnej minuty. Serio. Wiatr był reglamentowany i jak ktoś przeoczył jakikolwiek z podmuchów lub zmian, to później już było tylko gorzej.
Emocji sportowych nie brakowało na całej, prawie sześciuset milowej trasie.
Z roku na rok regaty Sailbook Cup się rozrastają i to w takim tempie, że jak tak dalej pójdzie, to w przyszłości statki handlowe na Bałtyku będą ustępowały pędzącej na Gotlandię flocie żaglowej. Ilość nie zawsze idzie w parze z jakością, ale w przypadku tych regat to zdecydowanie sztandar jakości kroczył na przedzie. Jakość startujących wynika w dużej mierze z ducha sportowego jaki nakręcał wszystkie załogi. Jestem przekonany, że w tej imprezie każdy był mocno zmotywowany i nakręcony albo jeszcze dobitniej używając dwuznacznego słowa – napalony. W długich regatach każdy ma szansę. Dowodem tego był pierwszy etap. Do Gotlandii z niemałą przewagą dotarły pierwsze trzy jachty. Tak im dobrze szło w półwietrze, że jakież było ich zdziwienie gdy wyspa przywitała ich ciszą i armią dokuczliwych owadów. Pozostali bez większego trudu dopadli lub zbliżyli się do czołówki i można by rzec, że na początku ostatniej ćwiartki mieliśmy prawie drugi, wspólny start. Dramaturgia godna hollywoodzkich scenarzystów – zabrakło tylko jachtu z amerykańską flagą.
W drugim etapie to dla kilku załóg karty zostały rozdane w ciągu pierwszych sześciu godzin. Ta część regat udowodniła, że nawet jeżeli wyścig liczony jest w dniach, to nie można sobie odpuścić żadnej minuty. Serio. Wiatr był reglamentowany i jak ktoś przeoczył jakikolwiek z podmuchów lub zmian, to później już było tylko gorzej.
Emocji sportowych nie brakowało na całej, prawie sześciuset milowej trasie.
Cała ta masa wrażeń sportowych, żeglarskich, towarzyskich …. 🙂
„Życie już nigdy nie będzie takie same” :))”
– pozdrawiam
Jacek Chabowski
s/y „Polled 2”
– pozdrawiam
Jacek Chabowski
s/y „Polled 2”
=======================================================
SailBook Cup 2014 dobiegł końca.
W niedzielę ostatnie jachty spłynęły na metę w Sopocie.
Po przeliczeniu czasów zwycięzcą regat SailBook Cup 2014 został kapitan Jacek Chabowski s/y „Polled 2”.
Drugie miejsce wywalczył organizator kpt. Jacek Zieliński na s/y „Quick Livener”.
Po przeliczeniu czasów zwycięzcą regat SailBook Cup 2014 został kapitan Jacek Chabowski s/y „Polled 2”.
Drugie miejsce wywalczył organizator kpt. Jacek Zieliński na s/y „Quick Livener”.
Trzecie w ORC przypadło kpt. Wiesławowi Krupskiemu na s/y „Four Winds”.
—————————
W klasie KWR zwyciężył kapitan Robert Niewiński na s/y „Endorphine”,
drugi był Łukasz Politański na jachcie „Facil”, trzecie miejsce zajął Ryszard Drzymalski s/y „Konsal”
W klasie KWR zwyciężył kapitan Robert Niewiński na s/y „Endorphine”,
drugi był Łukasz Politański na jachcie „Facil”, trzecie miejsce zajął Ryszard Drzymalski s/y „Konsal”
————————–.
W grupie OPEN zwycięzca był tylko jeden – kpt. Michał Weselak i jacht „Wanda”. Jako jedyny samotnik przebył całą trasę, okazał się najwytrwalszy i najlepiej przygotowany.
W grupie OPEN zwycięzca był tylko jeden – kpt. Michał Weselak i jacht „Wanda”. Jako jedyny samotnik przebył całą trasę, okazał się najwytrwalszy i najlepiej przygotowany.
——————————
Wręczenie pucharów i nagród odbędzie się przy okazji Uroczystego Zakończenia Pucharu Bałtyku Południowego 2014.
Wręczenie pucharów i nagród odbędzie się przy okazji Uroczystego Zakończenia Pucharu Bałtyku Południowego 2014.
O terminie dowiecie się z SSI oraz SAILBOOK.
Gratulacje zwycięzcom i zaproszenie my na kolejną, piątą już edycję SailBook Cup 2015 I BIEG
Gratulacje zwycięzcom i zaproszenie my na kolejną, piątą już edycję SailBook Cup 2015 I BIEG
———————————-
Sędzia Główny – Bogusław Kibort (foto)
Sędzia-Sekretarz – Ryszard Rakowski
Nadzór organizacyno-informacyjny – Aleksandra Warecka
Żródło: witryna SAILBOOK
————————————————————————————————————–
PRYWATA
Jeden z Czytelników SSI bezskutecznie poszukuje książki: Jacek Czajewski – Manewrowanie dużymi żaglowcami
Może ktoś się już nacieszył i odstąpi ?
Wiadomość proszę przesłac do mnie.
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
Komentarze
Sign in
Witamy! Zaloguj się na swoje konto
Forgot your password? Get help
Password recovery
Odzyskaj swoje hasło
Hasło zostanie wysłane e-mailem.