Zapraszamy do głosowania w kategoriach:
EXTREME ==> Głosuj
WRITING ==> Głosuj
SPECIAL ==> Głosuj
16.03.2011 – Pacyfik południowy
Znajdujemy się obecnie na pozycji 58 st. 50,7’S i 079 st. 02,3’w na gdoz. 10.00 czasu jachtowego. Z Valparaiso wyszliśmy 10 marca o godz. 21.40. Jak widać z pozycji, w ciągu pięciu dni zrobiliśmy kawał drogi na południe. Duje zdrowo. 6 w skali Bouforta, to standard. Jak będzie dalej? Na pewno nie mniej.
Sprawdzamy olinowanie i cały takielunek co parę godzin. Wczoraj, tj. 15.03. mieliśmy poważną awarię na topie grotmasztu. Fał rolfoka został po prostu przecięty jak żyletką i spadł na pokład. Wjazd na maszt gwarantowany. Mieliśmy dużo szczęścia, że wiatr w tym momencie oslabł, i to zdecydowanie. Neptun dał nam możliwość naprawy awarii.
Przy dużym rozkołysie dwa razy windowaliśmy Jarka na top grotmasztu. Cała operacja skończyła się szczęśliwie. Awaria została usunięta. Znaleźliśmy też jej przyczynę. Niedoróbka człowieka z firmy zewnętrznej sprzed roku… Niemożliwa do stwierdzenia podczas kontrolnego wjazdu na maszt w porcie.
W dalszym ciągu mamy awarię SPOT-a. Nie mamy możliwości automatycznego wysyłania pozycji jachtu.
Od wczoraj raz dziennie podajemy SMS-em naszą pozycję Michałowi Żurawskiemu przez telefon satelitarny. On z kolei sukcesywnie nanosi ją na mapę internetową. Poza tym trzymamy się mocno. Cała reszta funkcjonuje normalnie. Serdecznie pozdrawiam. kpt. Bronisław Radliński
11.03.2011 – Nareszcie w morzu!!!
Ale zanim o wypłynięciu – trochę o tsunami. Michał Żurawski i Tomek Szymanowicz informują nas na bieżąco o rozwoju sytuacji. Tutaj, gdzie jesteśmy japońskie tsunami nie stanowi dla nas żadnego zagrożenia. Fala już się wyciszy. Na pełnym oceanie gdzie jesteśmy, będzie to tylko jedna, trochę większa, fala. Tsunami jest bardzo groźne przy brzegu i na zwężeniach pomiędzy wyspami. Dziennikarze informują Was o tym na pewno na bieżąco.
A teraz wracam do rejsu. O mały włos, a nasze wyjście byłoby rzeczywiście „maniana”. Pani sekretarka w klubie zapomniała(!!!) nam przekazać telefonicznej informacji z Armada de Chile, że musimy pojechać do Valparaiso podpisać dokumenty i odebrać pozwolenie na pływanie na Hornie. To tylko formalność, ale bez niej mogliśmy mieć kłopoty.
Dosłownie na pół godziny przed wypłynięciem przybiegł do nas bosman Rodrigo Cassas i powiedział, że musimy z kapitanem pojechać do Armada de Chile. Bardzo uczynny i zaprzyjaźniony bosman był wyraźnie zdenerwowany. Wszystko odbyło sie bez problemów. Tyle tylko, że wróciliśmy na jacht po 20. A jutro (maniana) piątek. Żeglarze nie są przesądni, ale wolą z Neptunem nie zadzierać i starają się w piątek nie wychodzić z portu.
Koledzy przygotowali jacht do odejścia, więc o 2140 byliśmy już za główkami. Pacyfik przywitał nas swoją drugą nazwą: Ocean Spokony. Przez 2 wachty (8 godzin) w dzienniku pod „sila wiatru” i „stan morza” jest zapis „0”. Mowimy: gladź. Na szczęście silnik działa super sprawnie, a oczyszczenie kadłuba dodało skrzydeł Solanusowi. Pędziliśmy 5-6 węzłów! Bronek mówi, że tak płynął ostatni raz w okolicach San Francisko.
Teraz powiało 3-4 z Nord, więc „grzejemy” baksztagiem nawet do 7 węzłów. Świeci piękne słońce. Neptun przywitał mnie i Włodka Palmowskiego bardzo serdecznie. Dzięki Ci, Neptunie. Dbaj o nas dalej. Z pokładu Solanusa, nareszcie na pełnym oceanie, Antoni Bigaj
PS. Serdeczne podziękowania dla Jacka Mrowickiego za dodatkową antenę do jego telefonu Iridium. Mamy cały czas pełną łączność i wszystkie SMS-sy dochodzą. Czytamy je bardzo chętnie.
11.03.2011 – Załoga Solanusa wie o trzęsieniu ziemi w Japonii. Jest informowana o sytuacji i otrzymała mapki zagrożonych terenów, które są publikowane w mediach.
11.03.2011 – Solanus z sześcioosobową załogą w składzie kpt. Bronisław Radliński, Roman Nowak, Witold Kantak, Antoni Bigaj, Włodzimierz Palmowski, Jarosław Pietras wyruszył w kierunku Przylądka Horn.
10.03.2011 – Niestety, to już 10 marca 2011r.
Gospodarze są niezwykle uczynni, ale daje o sobie znać „maniana” – jutro. Slipowanie jachtu – jutro; naprawa zawiasów – jutro. No i najgorsze: odprawa – jutro. Tak było do wczoraj. Robimy wszystko, żeby to się skończyło „dzisiaj”.
Po wyciągnięciu z wody cała część podwodna jachtu została oskrobana z przyczepionych tam żyjątek morskich. A było tego co niemiara. Sprawdziliśmy śrubę napędową oraz mocowanie steru. Kilka śrub mocujących płetwę sterową trzeba było dokręcić. Woda oceaniczna jest bardziej słona od bałtyckiej i anody cynkowe są bardzo mocno zużyte. W Valparaiso nie udało nam się ich kupić i wymianę musimy zostawić na Buenos Aires. Tolek Kantak zabezpieczył wszystkie skylighty specjalnie dopasowaną sklejką. Na morzu nie będzie na to czasu. Tolek sprawdził też wszystkie zabezpieczenia na masztach.
Kupiliśmy brakujące mapy. Zatankowaliśmy paliwo i wodę. Niestety, smak i zapach tutejszej wody pitnej nie przypomina naszej… Romek ściągnął prognozy pogody. Kapitan Radliński z oficerami przedyskutowali taktykę płynięcia. Teraz czekamy tylko na odprawę Armada de Chile.
Czas, niestety, biegnie bardzo szybko i jest już strasznie późno na opłynięcie Hornu. Chcemy wypłynąć zaraz po odprawie. Mamy nadzieję, że nie… maniana. Spróbujemy przesyłać informacje z trasy poprzez telefon satelitarny. Pozdrowienia i podziękowania dla wszystkich, dzięki którym możemy kontynuować tę Wyprawę. Kpt. Bronisław Radliński z całą załogą.