Coś drgnęło w naszym ściganiu morsko – zatokowym. Od kilku lat widać, że imprez i co najważniejsze uczestników regat przybywa. Jeszcze dwa lata temu nie miałbym odwagi napisać, że się ten obszar aktywności wodnej rozwija. Teraz widać, że to już tendencja stała. Super! Bardzo mnie to cieszy i chyba nie ma potrzeby się tu rozpisywać dlaczego ściganie się pod żaglami jest takie fajne (rozwodzenie się nad takimi oczywistościami zostawmy sobie na rozmowy pomostowo – grillowe). Jest w tym ogromna zasługa wielu organizatorów i nielicznych jeszcze ale już się pojawiających patrono – sponsorów. Idźmy tą drogą (za klasykiem, z drobną korektą).
Organizatorzy i pomysłodawcy mają sporo roboty ze swoimi imprezami i na razie dajmy im spokój. Kilka słów do i o uczestnikach regat. Niektórzy do regat przygotowują się miesiącami i bardzo ambitnie, inni na kilka dni przed imprezą ogłaszają pospolite ruszenie, a jeszcze inni na regaty płyną jak na kolejny rejs po zatoce czy na drugą stronę dużej wody. Każde podejście, które sprawi uczestnikom radość jest dobre. Wszystko fajnie tylko to różne podejście do startów w regatach zaczyna odbijać się czkawką i tu już na kilka minut przed sygnałem startu. Ambitne i w miarę regularnie startujące załogi, mniej lub bardziej ale trochę się orientują w zasadach, które obowiązują w trakcie wyścigów. Te zasady różnią się jednak w pewnych obszarach od przepisów dot. prawa drogi na wodzie. Mam wrażenie, a właściwie jestem pewien, że wielu uczestników o tym nie wie. Nie będę się rozwodził nad różnicami ani wymieniał przykładów, bo tu jest wielu bardziej kompetentnych ode mnie ale chciałbym zwrócić uwagę na kwestię egzekwowania stosowania obowiązujących reguł. Dokładnie chodzi mi o składanie protestów. Przyznam, że przez wiele lat tę kwestię traktowałem z dużym dystansem i czasami błędnie ale tylko na poziomie towarzyskim. Chyba nie byłem w tym odosobniony o czym świadczy bardzo mała ilość formalnie składanych protestów, co miało się nijak do ilości omawianych po regatach sytuacji spornych, kolizyjnych, itp.
Poziom organizacji imprez rośnie. Poziom umiejętności żeglarskich też. Jest coraz więcej łódek pojawiających się na listach startowych. Zatem poziom stosowania obowiązujących reguł też musi nadążyć za rozwojem morskiego regacenia się. Tu mi się zaczęło zmieniać. Z każdą kolejną sytuacją sporną na wodzie, z każdą wątpliwością dot. poprawności świadectw pomiarowych w stosunku do rzeczywistego „uzbrojenia” jachtów, z każdą kolizją w trakcie wyścigów, pojawiała się w mojej głowie myśl, że trochę nam się anarchizuje to nasze ściganie. Wydaje się zatem, że to jest właściwy moment aby nie powiedzieć, że ostatnia chwila, abyśmy jednak zmienili swoje podejście do kwestii egzekwowania poprawności stosowania przepisów regatowych. Mam wrażenie, że składanie protestów na inne łódki traktujemy czasami jak swojego rodzaju donos, który nie przystoi, bo to nie fair, nie w porządku lub że dżentelmenom nie wypada. Czy zatem pomostowe dyskusje w wąskich, „swoich” gronach pasują dżentelmenom? Czy taki sposób napiętnowania niewłaściwych zachowań jest dobry? Czy tak wyjaśnimy sytuacje wątpliwe i czy po prostu to jest fair? Chyba jednak nie. Jest czas abyśmy przestali się powstrzymywać z różnych powodów przed składaniem protestów. Wyjaśniajmy sytuacje wątpliwe, napiętnujmy złe lub błędne zachowania. Nie przymykajmy oczu na patologie lub co gorsza nie przyzwyczajamy się do nich (spadanie z góry na start, przy komisji sędziowskiej to już stały element każdych regat). Z drugiej strony jak nas oprotestują, nie traktujmy tego na poziomie towarzyskim. Jeżeli czujemy się niewinni, to się brońmy. Jeżeli popełniliśmy błąd, to wyciągnijmy z tego wnioski. Tylko tyle, albo aż tyle. Postarajmy się do tego podchodzić bez emocji i na chłodno., analitycznie. Po każdej sytuacji spornej i wątpliwej będziemy mogli wyciągnąć wnioski na przyszłość dla siebie ale także dla innych. Więcej – nie napiętnujmy tych co protestują, ani tych protestowanych (no chyba, że chodzi działanie z premedytacją lub po prostu chamstwo). Podsumowując krótko – szanujmy się nawzajem.
Jeszcze prośba do sędziów i organizatorów – nie traktujcie protestów, a tym bardziej protestujących źle i zniechęcająco. W planie imprezy uwzględnijcie czas i możliwości na rozpatrywanie sporów.
Teraz tylko do sędziów – jak widzicie sytuacji ewidentnie złe, niewłaściwe, to nie czekajcie na formalne protesty ale sami reagujcie, chociażby upomnieniem słownym. To wszystko może przynieść nam tylko same korzyści.
C.d.n.
– pozdrawiam Jacek Chabowski
Z każdym rokiem przybywają nowe imprezy, a wiele już istniejących wprowadza korekty, zmiany lub po prostu się rozwija. W niektórych terminach można już przebierać. Zdrowa konkurencja może przynieść tylko korzyści.