Naprawdę tak to się zaczyna – nie ma maluchów w szczecińskich „morskich” przedszkolach, po pasowaniu stają się „marynarzami, rybakami, żeglarzami i piratami”, potem poznają morze poprzez zabawy i konkursy, taniec i piosenkę morską, rejsy statkiem po porcie, nawet po szkolenia na Optimistach w Centrum Żeglarskim! Często goszczą u siebie ludzi morza, czasem swoich absolwentów, a za kilkanaście lat niektóre z tych dzisiejszych maluchów też naprawdę założą marynarskie mundury, będą słuchaczami średnich szkół morskich, potem studentami Akademii Morskiej, dalej oficerami PMH, lub żeglarzami i kapitanami. Tak dzieje się w przedszkolach biorących udział w Szczecińskim Programie Edukacji Wodnej i Żeglarskiej, w którym – od ponad 20 lat, obok szkół podstawowych i średnich – przewinęło się już także kilkanaście przedszkoli, z wiodącymi PP 27 „Żagielek” i PP 65 „Zatoczka”. Ostatnio dołączyły do nich inne, z ciekawymi pomysłami i konkursami, jak PP 9, 35, 54, i inne…
Właśnie ostatnio podziwiałem inwencję i niezwykłe szkoleniowo-wychowawcze efekty działań zarówno kadry jak i wychowanków kilku „morskich” przedszkoli. Tak np. w PP 9 odbyło się rewelacyjne „Pasowanie na żeglarzy”, a naprawdę „wielki” kpt.ż.w. Wiktor Czapp miał sporą konkurencję, gdyż wśród małych neofitów też było sporo „kapitanów” (jak na zdjęciach). Dla odmiany w PP 35 odbył się wyjątkowo atrakcyjny, roztańczony i pomysłowy międzyprzedszkolny konkurs „Dbaj o zwierzęta wodne z Krasnalem Hałabałą”, patronującym placówce. Prowadzony z werwą konkurs był nie tylko świetną zabawą, ale i popisem wiedzy morskiej i umiejętności dzieci, z sześciu drużyn – z PP 11, 35, 49, 54 i 61, oraz SP 65. Dzieci poradziły sobie z wszystkimi zadaniami konkursowymi, a nawet zbudowały mini-oszyszczalnie ścieków!
Prowadziłem też niedawno zajęcia szkoleniowe w PP 27 i PP 35, których głównym założeniem było pokazanie dzieciom czym jest woda i dlaczego mogą po niej pływać zarówno lekkie łodzie i jachty, jak i potężne, stalowe statki i okręty? Wystarczy miska wody, kilka przedmiotów „lekkich” i kilka „ciężkich”, a potem dzieci samodzielnie – trochę z pomocą moją i nauczycieli – budują „jachty” z połówki orzecha włoskiego, a nawet z …plasteliny (jak na zdjęciach). Dzisiaj budują i prowadzą w misce wody swoje małe „jachty”, może kiedyś staną za sterami prawdziwych… To nic, że na początek zrobią w przedszkolu trochę bałaganu i trochę nachlapią. Czym skorupka za młodu nasiąknie…
Tekst i zdjęcia: Wiesław Seidler