Kocham własny klub – wspomnienia zatokowego „obieżyświata”

0
800

Za zgodą Jerzego Kulińskiego

Nihil novi – Szekspira dziś można wystawiać też we współczesnych dekoracjach. Bo to są sztuki o ludziach.  Włodzimierz „Bury Kocur” Ring jest zniesmaczony wizytami w polskich portach, które niedawno ubrano w nowoczene dekoracje. Problem tylko w mentalnosci aktorów. Bo czym tak naprawdę różnią się dziś wakacyjne Jastarnie, Pucki czy Hele od dawnych odpustów w Grójcu, Wołominie, Piasecznie czy nawet Jazgarzewie? Tam publika dojeżdzała furmankami, a teraz do Helu – Toyotami. Cała ta „polska bieda” korkowała (pomstując na Tuska) nowozbudowaną A1. Drogi Kocurku – przygotowując III wydanie locyjki „Zalew Wiślany” przegladałem w internecie stare przedwojenne pocztówki, na których widać krynickie pomosty łodziowe i deptak. Obejrzyj – na tych pocztówkach znajdziesz wyjaśnienie powodów Twego (słusznego) niezadowolenia. Za szybko czasy się zmieniły, ludzie nie nadążają.
A tak w nawiązaniu do poprzedniego newsa – to już do Kalmaru, Karlshamn czy Simmrishamn już Ci za daleko?
Pozdrawiam prowokacyjnie i subiektywnie !
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
——————————————
Dzień pierwszy – wypływam z własnego Klubu gdzie cisza i spokój. Znaczy nikt nie wrzeszczy – nie drze pyska – rano cichutko – znaczy cisza i nuda…

Dzień drugi – HEL.
Stoimy cały dzień w y-grekach …
„Big Brother” w TV to mało – cały dzień nad naszymi głowami łażą znudzeni turyści po kei, przed którą jest wprawdzie wyraźnie napisane – „Wstęp TYLKO dla załóg… ale co tam…
Łażą … i jakby mogli to wleźli by nam do kabin…
A już fotografując się z jachtem to wejdą na pokład naszego jachtu na pewno…
I sto razy dziennie słyszymy – „B..U…R…Y … K…o…c…u…r…e…k ….”
Bo każdy przechodzący turysta MUSI GŁOŚNO przeczytać każdą nazwę każdego cumującego i mijanego jachtu…
Koszmar jakiś …
I te drące się jeszcze i biegające po pomostach bez nadzoru rodziców dzieci …

Dodatkowo co godzina jeżdżą po porcie przeróżne stateczki typu: „Ocean”, „Kpt. Morgan”, „Maszoperia Helska” i z głośników tychże statków MUSI najpierw drzeć się jakiś naganiacz dla mas a potem – po odcumowaniu – nie ma 
szans, aby stateczek taki – bez odwiecznego „Hej me Bałtyckie morze” puszczanego na cały regulator – mógł wypłynąć i wpłynąć „z” i „do” portu z gronem ogłupionych turystów na pokładzie….
W nocy „spokoju” cumujących w Helu pilnuje osławione „Jajo burmistrza” drące się jakąś idiotyczną muzyczką do późnych godzin rannych…
Ze spokojnego spania w jachcie oczywiście nici …
Czasem dochodzi jeszcze dodatkowa atrakcja w postaci kapitana portu wzywanego do pijackiej interwencji na sąsiedzkim jachcie …

Dzień pływania trzeci – JASTARNIA…
Pozorny spokój – bosman pomaga cumować – pomosty w miarę z dala od deptaka głównego ale…
Przy każdym pomoście cumuje jakiś stateczek wożący kolejne niewielkie grupki kolejnych spragnionych żądnych wrażeń ogłupiałych turystów, z których każdy z nich idąc keją – podobnie jak na Helu – MUSI – bez znaczenia, która to 
godzina – odczytać na pełny glos KAŻDĄ nazwę cumującego obok jachtu…
Stateczki te oczywiście puszczają na pełny regulator swoje muzyczki, co złożone w całokształt kakafonii w porcie składa się na nieprawdopodobny jazgot na cumującym jachcie.
W nocy – od godziny 2200 codziennie na skraju portu – przy starym LOKu – zagnieździła się jakaś pseudo dyskoteka – puszczająca do 0300 w nocy jakieś kolejne UMPA, UMPA przenikające naszą burtę jachtu z mocą niemalże kilowatów…
I znów ze spania nici a rano a rano podczas rozmowy z dyżurnym bosmanem – dowiadujemy się przez radio, iż nasze oczekiwanie ciszy nocnej i nasza interwencja nie jest jedyna L((

Puck – poty rybacki … – dzień kolejny …
Tutaj wprawdzie na samym pomoście jest spokojnie ale jakby chciało się zacumować na noc to wykonać to należy jedynie przy południowym pirsie 
portu.
A tu rano nagle okaże się, iż przed każdym niemalże cumującym jachtem objawia się ławeczka typu ” MAMROT” gdzie już od 0530 rano siadają spragnieni alkoholu lokalni posiadacze wysuszonych gardzieli i przed każdym 
cumującym jachtem faceci owi osuszając kolejną flaszeczkę drą gardła od rana klnąc przy tym koszmarnie.
I znów nici z wyspania się L
O wysiadujących rano (0530) przed każdym jachtem entuzjastach rannego połowu rybki wymijających na pełny głos swoje poglądy z sąsiadem nie wspominam ale to jeszcze jestem w stanie zrozumieć – jest to skuteczny sposób na ranne 
wyrwanie się spod kurateli żony J))

I tak niestety mamy w każdym praktycznie polskim porcie morskim.
Powstające pytanie – czemu nie ma tak w portach zachodnich – pozostaje bez odpowiedzi…
Czemu nasze administracje portów mają w nosie spokój i cisze cumujących jednostek to tego nie wie nikt…
Bo nikt nie wytłumaczy mi, że NIE DA SIĘ zareagować przez administracje portów na zakłócanie ciszy nocnej przez przeróżne dyskoteki, wędkarzy i pijaków …
O sąsiadach w porcie – pijących od wieczora do godzin rannych i drących się także do owych godzin rannych nie wspominam…
Przykład z ostatniej nocy z Jastarni zniechęcił mnie do tego portu bardzo…
Ale może to tylko brak własnej kultury współrodaków … ?

Po tygodniu eksploracji portów Zatoki wróciłem do własnego Klubu w Górkach Zachodnich…
Tutaj CISZA aż kłuje w uszy…
Nie ma dyskoteki – nie ma przeróżnych OCEANÓW – nie ma turystów łażących po pomostach …
Nie ma drących się wędkarzy i nie ma rozwrzeszczanych dzieci…
Jest za to cisza i spokój …
Kocham własny Klub ….

Pzdr 
Włodzimierz Ring
„Bury Kocur”

Komentarze