Piękne jachty, białe ptaki jezior, mórz i oceanów.Nasze krajowe przez kilka zimowych miesięcy tkwią na ogół na lądzie, tylko śniąc na stojakach o dalekich rejsach. Dopiero wiosną, po spłynięciu lodów, wracają na wodę, wcześniej przez armatorów wyremontowane, odświeżone i przygotowane do wodowania.
Większość naszych szczecińskich przystani i marin nie zapewnia niestety możliwości bieżącego wodowania dużych jachtów własnymi środkami, najczęściej zamawia się do tego dźwigi samochodowe. Tak było np. w ostatni weekend, na przystani JK AZS przy ul. Przestrzennej, nad jeziorem Dąbie. Ciepły i słoneczny dzień pozwalał na sprawne prowadzenie całej operacji, dzięki czemu tylko w sobotę, przy użyciu dwóch wynajętych dźwigów, przeniesiono z zimowych leży na wodę ponad 70(!) jachtów. Takie widowiskowe wodowania są w zasadzie szybkie i bezpieczne, chociaż zawsze ta napowietrzna wędrówka jachtów na wysięgniku dźwigu, szczególnie dużych – jak „Gaudeamusa” (na zdjęciach), niesie pewne ryzyko i corocznie jest stresująca dla właścicieli jachtów. Dopiero na wodzie – w swoim żywiole – jachty i ich armatorzy mogą odetchnąć, już spokojnie planując i przygotowując śmiałe wyprawy pod żaglami. Jesienią tą samą drogą jachty „wrócą” na ląd na zimowanie. Pomyślnych wiatrów w sezonie 2013 roku.
Tekst i zdjęcie: Wiesław Seidler