Od czasu królowania na Bałtyku wyścigu solistów – regat Bitwa o Gotland, liczebność obsad jednoosobowych w Pucharze Poloneza znacznie zmalała, w tym roku wystartowało jedynie 8-miu samotników. Wszelkie ostatnio czynione próby reaktywacji charakteru solo-regat, za pomocą rangi mistrzowskiej i liczebnością klasyfikacji, tylko śmieszą, zwłaszcza gdy liczba klasyfikacji dorównuje liczbie uczestników, a tytuł wicemistrza jest już za ukończenie.
Naprawdę, żeglarstwo morskie w wydaniu solo-regatowym, nie jest tak wybitne / trudne / niebezpieczne / itd., aby nagradzać mistrzostwem (wice- ) za samo ukończenie!
Nie sprowadzajmy mistrzostwa kraju do poziomu mistrzowskiej rywalizacji pod żaglami jakiejś nacji zawodowo-społecznej np. mistrzostwa adwokatów lub architektów, budowlańców lub baców, cinkciarzy lub cyklistów, dziennikarzy lub dekowników, ekologów lub elit intelektualnych, freelancerów lub frajerów, górników lub górali, hutników lub hydraulików, inżynierów lub informatyków, juhasów lub jeliciarzy, katorżników lub kopaczy, leserów lub lanserów, łapaczy ryb lub ładowaczy, marynarzy lub matrosów, nauczycieli lub notariuszy, obateli lub organistów, itd. – przerywam, bo z dalszymi literami stanie się politycznie i …wulgarnie!
Natomiast mocą wyścigu o Puchar Poloneza, od kilku lat, jest dość liczny udział obsad dwuosobowych – to jest bezdyskusyjny sukces pomysłu i tej idei.
– – –
Tegoroczny wyścig zapowiadał się jako bardzo szybki za sprawą stałego, średniego wiatru SE (w pierwszej części wyścigu) i po dość szybkiej (zapowiadanej) zmianie na W-NW, gdy stawka regat miała żeglować w okolicy Christiansø, i raczej na północ od Bornholmu, po czym, miał również nastąpić szybki powrót. Niewiadomą był precyzyjny moment zmiany kierunku wiatru (w powiązaniu z lokalizacją płynącej floty) oraz sam czas trwania tej zmiany – kilkadziesiąt minut, czy kilka godzin bezwietrza?
– – –
Tradycyjna i charakterystyczna trasa o Puchar Poloneza wywodzi się pośrednio, ale nie jest identyczna* do prywatnego wyścigu Żeglarzy Regatowych: Kazimierza Kuby Jaworskiego i Jerzego Siudego, odbytego na jachtach OGAR i KARFI (oba konstrukcja Taurus).
Ów dżentelmeński (prywatny) wyścig odbywał się na trasie reda Świnoujścia – Bornholm LB (lewą burtą) – meta w główkach wejściowych portu Świnoujście.
Dlaczego, rok później (1974), oficjalne Drugie Bałtyckie Regaty Samotnych Żeglarzy o Puchar „Poloneza” rozpoczęły tradycję w marszrucie Świnoujście – Christiansø LB (precyzyjniej, cały archipelag Ertholmene) – Świnoujście, a sam Bornholm dowolnie (LB lub PB, w obie strony), jest wyjaśnione pośrednio w źródłowej książce Kazimierza Jaworskiego: 11.40 GMT – NEWPORT, tu: [rozdział: Prywatne regaty str. 32-40/138].
Czyli zgodnie z regulaminem, a przede wszystkim tradycją, wyścig można zrealizować na cztery sposoby:
– Bornholm od wschodu w obie strony [E-E] – najkrótsza trasa, nawet poniżej 185 Mm, najpopularniejsza w historii. Przy częstych wiatrach zachodnich, dodatkowo daje (dwukrotnie) przy wschodnim brzegu Bornholmu schronienie od fal, co owocuje większą prędkością – niski brzeg po tej stronie wyspy mało zakłóca wiatr.
– Bornholm od wschodu, północy i od zachodu [E-NW] – czyli wszystkie wyspy dookoła LB – min 190 Mm.
– Bornholm od zachodu, północy i od wschodu [WN-E] – z pełną pętlą wokół i blisko Ertholmene (wymóg regulaminowy: Christiansø LB) – min 192 Mm.
– Bornholm od zachodu, północy, ponownie od północy i zachodu [WN-NW] – najdłuższa trasa, min 200 Mm.
W tegorocznym wyścigu zostały przeżeglowane wszystkie cztery warianty wyścigu:
E-NW, wariant najliczniej tegorocznie przeżeglowany – przez 12 obsad (5 solo +7 duo), trasa najszybsza, najefektywniejsza w tym wyścigu.
E-E, najkrótszą trasą przepłynęło 8 jednostek (2 solo +6 duo). Była optymalna dla czołówki pierwszych 3 jachtów (4-ty chyba nie zdążył?), potem za sprawą 3-5-cio godzinnego opóźnienia (po wschodniej stronie Bornholmu) zmiany wiatru z SE-S na SW-W-NW, stała się pułapką dla 4 kolejnych jednostek płynących do Christiansø w zasadniczym peletonie i po okrążeniu Ertholmene wybierających klasyczny wariant żeglugi.
WN-NW, ten najdłuższy wariant początkowo był złym wyborem (konsekwencja wydłużenia i znacznego spowolnienia na północnym odcinku: od Hammerodde do Christiansø), nadrabiającym na powrocie, tę trasę przepłynął jeden jacht duo.
WN-E, to zdecydowanie, dwukrotnie, nietrafiony wybór, dokonał tego jeden jacht solo.
Wybór WN- przez dwa jachty, nie był decyzją podjętą od razu po starcie, nastąpiło to po 5-6 h żeglugi trasą E-, wspólną dla całej stawki. Prawdopodobnie były to taktyczne zagrania: wszystko albo nic 🙂 Sugerują to zajmowane pozycje tych jednostek w momencie odejścia w lewo; jednej w środku zasadniczego peletonu, drugiej na końcu czołówki (powoli odstając) złożonej z 5-ciu jednostek.
Natomiast generalny i zasadniczy, zarazem istotny dla głównej grupy jachtów wybór, dotyczący powrotu: –NW lub –E, następował po okrążeniu Ertholmene.
Przebieg wyścigu:
na start wypłynęły 24 obsady: 9 solo i 15 duo, ale szybko wycofały się dwa jachty, jeden solo jeszcze przed startem, drugi (duo) zawrócił do portu 1 h po starcie.
Start do wyścigu nastąpił we wtorek o h1200, pierwsze 4 jachty mijały Christiansø ok. północy (po 12h), przepływając ten etap ze średnią prędkością ponad 8w. Ostatni jacht trawersował archipelag Ertholmene po 16h. Sprawił to stały, od startu, wiatr SE, powoli wzrastający pod wieczór z 15 do 25w.
Pierwsze dwa jachty (obsady: solo i duo), finiszowały po 25h (+9‘) – w odstępie kilkudziesięciu sekund! Ponad połowa stawki (4 solo +8 duo) osiągnęła metę po ok. 30h żeglugi. Pozostałe 9 jednostek (1 jacht się wycofał) na redzie Świnoujścia, na kilka godzin, unieruchomiła flauta w mordę. Ostatni sklasyfikowany jacht przepłynął linię mety po niecałych 44h (w tym przez ok. 9h zaliczał redowe halsowanie).
– – –
Niestety, współcześnie te wyniki czasowe umniejszają przydatność tych regat dla samotników, gdyż można je przepłynąć na bezśnie – oczywiście, jazda na „bezdechu”, przez ok. 30h non-stop na adrenalinie, dotyczy predysponowanych samotników i predysponowanych (szybkich) jachtów. Gdy taka obsada (solo-żeglarz + jacht) wystartuje w również predysponowanych warunkach pogodowych, to pozostali …płyną w innej lidze.
Bezkonkurencyjnej na Bałtyku Bitwy o Gotland nie da się przeżyć bez stosownego gospodarowania (zarządzania) krótkim snem, co jest istotą żeglarstwa samotniczego.
Regatowe solo-żeglarstwo morskie, to nie wyłącznie rzemiosło w obsłudze jachtu i taktyce regatowej, to przede wszystkim, strategia i ekonomia w wytrzymałości oraz wytrwałości na morzu!
Gdy jachty stały się sprawniejsze i szybsze, autopiloty i nawigacja satelitarna zredukowały do minimum konieczność sterowania i nawigowania, a prognozy pogody są na zawołanie (na szczęście nie są IDEALNE – w swojej skuteczności nie dorównują GPS-owi i autopilotowi), to dystans Pucharu Poloneza (200Mm) stał się za krótki, natomiast Bitwa o Gotland (500Mm) stała się wiodącym na Bałtyku pojedynkiem solo żeglarzy z aspiracjami!
Ta współczesna krótkość dystansu Pucharu Poloneza nie jest mankamentem dla załóg duo– dla dwóch na zmianę wachtujących samotników 🙂
Wacław Sałaban, sierpień 2017 r.
* co błędnie i uparcie głosi w swoich publikacjach współczesny organizator wyścigu o PP, zarazem skwapliwie powołując i odnosząc się do historii tego wyścigu.
„Na morzu, poza zwykłą praktyką morską, czyli poza ugruntowaną wiedzą i doświadcze – niem żeglarza, istotnym jest jego charakter. Gdy wesprze go charyzma, to powstaje MORSKOŚĆ.”