Po pierwsze gratuluję Tomkowi i załodze jachtu Czarodziejka. Coś skorygowali w ustawieniach i sposobie prowadzenia żagli i wygrali ze wszystkimi, pozbawiając jakichkolwiek nadziei. Tomek nagrodę skonsumował poprzez autoprezentację w złotych galotkach.
Moim zdaniem wartością dodaną imprezy było pożegnanie Bartka. Wydarzenie bez precedensu. Może coś przeoczyłem ale żadnej z organizacji żeglarskich działających w PL nie zauważyłem. Żadnego klubu, itp. Nie chodzi o to aby działacze się promowali ale chociażby mogliby wręczyć Bartkowi symboliczną banderę. Czasy są takie, że jak ktoś się dobrze wypromuje, to treść tego co robi lub zamierza zrobić schodzi na plan dalszy albo się prawie nie liczy. „Piję” tutaj chociażby historii znanych w mediach kapitanów, którzy próbowali ale jakoś nie wyszło. Mam wrażenie, że dla Bartka promocja nie była ważna tylko po prostu realizuje swoje marzenie.
Jak Perła wyruszała w Świat, byli za to żeglarze, sami z siebie. Dla mnie to jest niesamowite. Wow! Taki początek, takiego rejsu można sobie tylko wymarzyć.
Teraz osobiste refleksje poimprezowe:
To w czym uczestniczyłem i czego doświadczyłem w ostatni weekend było super. Jeszcze raz dziękuję wszystkim współuczestnikom. Biesiada z tych spontanicznych, naturalnych – owszem zakropionych ale na wesoło, a nie brukowo. Straty w granicach normy, znaczy jedna rozdeptana musztarda.
Jeszcze kilka słów o sportowym udziale Polleda. Jestem zadowolony z samego przebiegu wyścigu. Jestem pełen uznania dla mojej załogi – dziękuję – „good job Poland!”. Pełna koncentracja przez cały bieg. Było fajnie. Trochę mnie dołuje wynik po przeliczeniu. Wyjścia są dwa – albo wykastrować łódkę pod przelicznik albo ćwiczyć i trenować i zamęczyć załogę i konkurencję. Próżność podpowiada pierwsze, szlachetny duch walki oczywiście to drugie. Jest jeszcze trzecie wyjście (nie wiem do czego przypisać) – żeglować i emocjonować się ściganiem na wodzie tak długo jak będzie to sprawiać radość i przyjemność. Na chwilę obecną wybieram opcję trzecią.
Zatem do zobaczenia na wodzie i na kei lub trawie po wyścigach!
– pozdrawiam
Jacek Chabowski
WYNIKI ZŁOTYCH KALESONÓW 2016