Atlantic Puffin – Goteborg wita!

0
1896

Po uroczystościach w Gdyni Atlantic Puffin popłynął do Dziwnowa – swojego portu macierzystego. Załogę przywitali przedstawiciele Urzędu Miasta – Pan Burmistrz Grzegorz Jóźwiak oraz p. Jacek Klimecki oraz szef WOPRu Jacek Kuszynski. W gościnnych progach nowej mariny odbyły się ostatnie przygotowania do startu w których niezłomnie pomagali rodzice Kaczki oraz mama Brożki, jak również nasi goście 🙂

obraz nr 1

17 maja w nocy Atlantic Puffin z dziewczynami na pokładzie opuścił port macierzysty Dziwnów (wycholowany przez Shipmana 28 „Amo”) i obrał kurs na północ. Po przepłynięciu Sundów 21 maja w południe jacht wszedł do portu w Goteborgu. Pierwsze dni żeglugi upłynęły nam na poznawaniu jachtu i wdrażaniu się w porski tryb życia. Zmiany za sterem co kilka godzin, a wolmy czas przeznaczony na odpoczynek. Na pokładzie Puffina zamontowane jest dużo osprzetu pokładowego do obsługi żagli podstawowych i dodatkowych, więc damskie nogi szybko nabrały odcieni szarości w postaci siniaków. Na pocieszenie miałyśmy za to pyszne zupy niespodzianki (okazało się, że oznaczenie K, to jednak nie Krupnik, a Kapusniak ;)) oraz pyszne drugie dania – oczywiście od Profi. Na deser domowe babcine, ciasto. I kawa ze wspólnej szklanki.

 obraz nr 2

Pogoda w trakcie przelotu była rozmaita, najpierw halsówka pod Szwecję, tam w nocy zaczęła się gesta mgła, która rozwiała się dopiero nad ranem za to z odkrętka wiatru. Przez cieśniny już w slońcu i z wiatrem – niestety słabnącym. Przez to ciężko na razie okreslić możliwości prędkościowe jachtu. Maksymalną prędkość zanotował GPS i wynosiła ona 7,8. Wieczorem 20 maja tuż pod wejściem do Goteborga wiatr siadł do 0 i tylko czasami pojawiały sie lekkie podmuchy wiatru. Ostatnie 9 mil pokonywałyśmy w 12 godzin, a tchnieniach wiatru. Na szczęcie w nocy, dzięki czemu ruchu statków prawie nie było. Od 6 rano 21 maja zaczęłyśmy walkę z prądem rzeki, który usilnie nas hamował i cofał. Załoga została wystawiona na nielada próbę gdyż widząc już cel podróży, przebycie ostatnich dwóch mil morskich zajęło nam  5 godzin  czego mniej więcej 1/3 tego płynełysmy na przód, 1/3 stałyśmy, a pozostałą cześć cofał nas prąd. Na szczęście na przeciw nam wypłynął katamaran Dannego. Hol podał nam Stefan – szwedzki dealer Maxusów, który to jest naszym gospodarzem i dba o nas w Goteborgu.

obraz nr 3

brozka, 21 maja 2014

Komentarze