Dzisiaj o godzinie 0725 UTC (0825 czasu polskiego) Brytyjczyk Alex Thomson na jachcie Hugo Boss przekroczył linię mety – po 80 dniach i 19 godzinach rejsu.
„To była bardzo trudna noc, nawet dziesięć minut przed metą nie czułem, że to koniec. Przez dziesięć lat próbowałem ukończyć te regaty, a teraz nie tylko kończę, ale jestem trzeci … Myślę, że wykonałem kawał dobrej roboty, jestem bardzo szczęśliwy” – takie były pierwsze słowa Alexa po finiszu.
Brytyjczyk dopłynął na trzecim miejscu do mety wokółziemskich regat samotników non-stop, Vendée Globe. Thomson jest zalewie trzecim zawodnikiem w historii regat, który wchodzi na podium z brytyjską flagą. Vendée Globe to impreza tradycyjnie francuska i nigdzie indziej na świecie nie jest traktowana na równi ze świętem narodowym. Natomiast Brytyjczycy od wielu lat próbują bardzo wyraźnie zaznaczyć swoją obecność w tym wyścigu, co nie zawsze się udaje, gdyż jest to najtrudniejsza żeglarska impreza na świecie i najliczniejsze grono zawodników zawsze stanowią Francuzi.
Thomson ukończył regaty 2 dni i 18 godzin za rekordowym zwycięzcą, Francois Gabartem, ale i tak czas Brytyjczyka jest lepszy od ustanowionego w poprzedniej edycji przez Michela Desjoyeaux rekordu trasy (84 dni 3 godziny).
Średnia prędkość na trasie liczącej w przypadku Alexa 28 022 Mm wyniosła 12,6 węzła (teoretyczna długość trasy to 24 393 Mm). Przed startem powtarzał, że chce jedynie ukończyć te regaty, nie mówił o wyniku, pamiętając niepowodzenia z poprzednich dwóch edycji (2008-09 I 2004-05) kiedy musiał się wycofywać z powodu awarii. Choć odnosił sukcesy w innych regatach i bił rekordy prędkości, samotne regaty dookoła świata były dziedziną, gdzie długo czekał na sukces.
Na dzisiejszy triumf Alex Thomson ciężko zapracował – przez prawie pół trasy zmagał się z awarią hydrogeneratorów, czyli brakiem zasilania. Przez najbardziej bezludne oceany świata płynął praktycznie po ciemku, oszczędzając prąd do autopilota, prognoz pogody oraz komunikacji ograniczonej do absolutnego minimum. Na szczęście udało mu się naprawić uszkodzone urządzenia i po minięciu przylądka Horn odzyskać pełną sprawność jachtu.
Zaczął przyspieszać i piąć się w klasyfikacji. O trzecie miejsce walczył z Jean-Pierre Dickiem (Virbac-Paprec), ale awaria kila na francuskim jachcie rozstrzygnęła tę rywalizację. Jednak Brytyjczyk nie ruszył wtedy prosto do mety – zmienił kurs i przez kilka dni asystował Dickowi, który musiał sprawdzić, czy jego jacht jest w stanie żeglować z tak poważnym uszkodzeniem. Gest Thomsona zasługuje na najwyższe uznanie – nie musiał tego robić, bo Jean-Pierre nie prosił o to, ale dla ludzi morza było oczywiste, że nie ma bezpieczniejszego rozwiązania, gdyż w razie wypadku Thomson był w stanie udzielić Francuzowi pomocy dużo szybciej niż jakiekolwiek służby ratunkowe. Sam uratowany kiedyś przez Mike’a Goldinga z podobnej opresji, wiedział, co czuje żeglarz na uszkodzonym jachcie. Jean-Pierre docenił gest, przesyłając Alexowi wiadomość: “Zaopiekuj się dobrze tym trzecim miejscem”. Thomson z pewnością na nie zasłużył.