Velux 5 Oceans: Żeglarstwo i woda czyli życie na oceanie

0
716

Ocean nie jest przyjazny dla żeglarzy, możemy tylko czasami liczyć na „cieplejszą” gościnę. Ocean nie wybacza błędów. Nie można „ujarzmić” tego żywiołu, możemy tylko z nim współgrać, ale nic na siłę. Takie działania grożą, w najlepszym wypadku, utratą jachtu.

W czasie regat woda nie jest tylko wykorzystywana jako tor czy płaszczyzna do żeglugi. Przy obecnej technologii możemy wykorzystywać ją do swoich potrzeb.

Na pokładzie Operona mam zainstalowany na rufie generator wodny. Opuszczony do wody mechanizm dostarcza prąd na jacht. Działa jak mini-elektrownia wodna. Malutka śruba wprawiana w ruch przez wodę przetwarza energię i dzięki temu systemowi nie muszę używać silnika do zasilania całego pozostałego sprzętu na jachcie. Jest to jedno z 3 ekologicznych źródeł zasilania na Operonie.

Oprócz generatora wodnego Operon ma również zainstalowaną odsalarkę. Kolejny sprzęt, który wykorzystuje wodę oceaniczną do naszych potrzeb. Odsalarka pobiera wodę oczywiście z oceanu, ale filtruje ją i dostarcza wody zdatnej do picia. Pozbawia ją również wszystkich potrzebnych minerałów, ale coś za coś.

To chyba tyle ze spraw technicznych.

Do życia na oceanie można, ale tylko można, spróbować się przyzwyczaić. Wstajesz, wychodzisz na pokład i widzisz wodę. Z każdej strony. Raz ma kolor błękitu i delikatnie zmarszczoną powierzchnię a innym razem jest stalowo-szara, a fale sięgają 10m wysokości. Raz delikatnie gładzi burty Operona, a chwilę później, jak wściekła kochanka, miota jachtem na wszystkie strony. Jakby chciała pokazać, że człowiek na oceanie jest zerem.

Chyba nic nie jest w stanie zastąpić takiego wzrostu adrenaliny, jaki gwarantuje sternikowi zjazd jachtem z fali. Wszystko skrzypi, trzeszczy, jakby za chwilę jacht miał się rozpaść. Zajazd, a później znów wspinaczka pod kolejną falę. Innymi słowy – rodeo na wodzie. A te wschody i zachody słońca, gdy cały ocean błyszczy wszystkimi odcieniami żółci, pomarańczy i czerwieni.

Nie zapominajmy o faunie. Widok różnych gatunków delfinów, wielorybów czy ptaków oceanicznych, a w szczególności tych najpiękniejszych – albatrosów – jest niezapomniany. Na dodatek przeznaczony tylko dla nas, żeglarzy.

Chyba dlatego, mimo niebezpieczeństw, tak często wracamy na ocean. Pomimo, że czasem zadajemy sobie pytanie: „Co ja tutaj robię? Po co ja tu jestem?”

Tak naprawdę to chyba jest „miłość” :-)”

Zbigniew Gutkowski

Źródło: rejsuj.pl

 

Komentarze