Przejście kanału trwa 2 dni, ale my chcemy zatrzymać się na 2 dni w Ismaila. Pilot, jak na razie, jest OK, co jest uważane tu za rzadki pozytywny przypadek. Sama organizacja przejścia kanału, załatwiana przez agenta za duże pieniądze, to jedno gigantyczne oszustwo: opłata, niby wynikająca z wielkości jachtu i łatwa do wyliczenia samemu, jest, oczywiście, mocno zawyżona, ale podawana jest do naszej wiadomości dopiero w ostatniej chwili, gdy już jest na miejscu pilot, i nie ma czasu na protesty. Nam kazali zapłacić $140, bez żadnego rachunku, po naszych protestach spadło do $120, ale to i tak za dużo. No nic, wiemy, ze Ali Baba to oszust, trzeba się z tym pogodzić. Grunt, ze płyniemy!
Wczoraj (poniedziałek) w Kairze w Muzeum Egipskim przez cały dzień podziwialiśmy skarby z grobowca Tutenchamona, setki mumii, sarkofagów, starożytnych napisów, posągów itd. Skarby przewspaniałe, wrażenie ogromne gdy ogląda się z bliska te wszystkie złote maski Tutenchamona, w żadnym muzeum na świecie nie widzieliśmy tak wspaniałych i cennych zbiorów – jednocześnie, w żadnym muzeum na świecie nie spotkaliśmy się z tak prawie żadnym zabezpieczeniem tych skarbów (większość tych bezcennych obiektów można sobie po prostu dotknąć!), i tak beznadziejna ekspozycja i informacja: większość obiektów jako jedyna informacje posiada ręcznie pisane notki zrobione przez tych, którzy obiekt odkopali – czasem były to notki jeszcze z XIX wieku! W ogóle, to mieliśmy szczęście, że Muzeum było otwarte: stoi ono przy placu, gdzie codziennie od 25 stycznia odbywają się demonstracje radości z odzyskanej wolności, i często, z powodów bezpieczeństwa, Muzeum jest zamknięte: przylegający do Muzeum Hotel Hilton, gdzie odbywał się zjazd partii Mubaraka, został spalony.
Po Muzeum jeszcze na piwo – w Kairze, po poprzednich bezalkoholowych portach, są już bary, gdzie jest piwo, ale jest ich niewiele – wiele jest natomiast kawiarni, gdzie mężczyźni palą fajki wodne i popijają potwornie słodką herbatę, w ten sposób przyjemnie spędzając czas. Teraz, w tych kafejkach można też spotkać kobiety, nie palą wprawdzie fajek, ale sączą Szaj (herbatę) lub kawę. W sumie, Kair podobał nam się, a Ali Baba tam oszukiwał nie aż tak potwornie.
A najważniejsze, że już płyniemy!
Salam! Asia i Alek