Nie jesteśmy dziennikarzami, którzy muszą się znać na wszystkim. Powinniśmy natomiast orientować się nieco lepiej w tym, czym się zajmujemy i to bez żadnych nakazów. Po prostu dlatego, że to lubimy. Żeglarstwo jest dość rozległą i złożoną dziedziną wiedzy. Meteorologia jest jednym z jej rozdziałów.
Słyszymy z ekranów przeróżne określenia na nieco rzadziej występujące zjawiska przyrody. Jeden prezenter powie: huragan, drugi orkan a trzeci cos jeszcze bardziej ekscytującego. Powinniśmy to rozróżniać i nie mylić pojęć. Nam nie wypada. Spróbujmy zatem uściślić kiedy możemy powiedzieć, że mamy do czynienia z huraganem a kiedy jedynie wiatrem o huraganowej sile.
Przede wszystkim: co to jest?
To jest niż barometryczny (czyli dośrodkowy wir powietrza o najniższym ciśnieniu w samym centrum), ale nie taki zwyczajny jakie widzimy na naszych mapach synoptycznych. Przede wszystkim zobaczymy straszne zagęszczenie izobar a to jak wiemy oznacza bardzo duży gradient baryczny. Mówiąc po ludzku ekstremalnie silny wiatr, którego należy się bać a jeszcze bardziej fal które potrafi wzbudzić.
Nie zobaczymy natomiast żadnych frontów atmosferycznych i tu powstaje pytanie: dlaczego? Otóż dlatego, że zjawiska takie powstają wyłącznie w szerokościach międzyzwrotnikowych w jednorodnej masie powietrza. Fronty atmosferyczne oddzielają dwie różne pod względem cech fizycznych masy powietrza. To znaczy, że tam gdzie powietrze jest jednorodne (np. o podobnej temperaturze, wilgotności) tam żaden front nie zaistnieje bo nie ma czego rozdzielać.
Z tego co powyżej można łatwo wywnioskować, że gdy poza szerokościami międzyzwrotnikowymi w rejon takiego wielkiego wiru powietrza zaczną napływać masy powietrza chłodniejszego w efekcie wytworzy się co najmniej jeden front atmosferyczny. I w tym momencie zjawisko traci prawo do swojej wcześniejszej nazwy. Pomimo tego, że wiatr dalej może wiać z huraganową siłą powinniśmy od tej chwili mówić o niżu (depresji barycznej) umiarkowanych szerokości.
Wiemy już gdzie powstają rodzi się więc pytanie: dlaczego i w jaki sposób?
Otóż tak dokładnie to wciąż nie wiadomo. Na razie wiemy tylko, jakie warunki powinny być spełnione, aby takie zjawisko mogło powstać:
- Temperatura powierzchni oceanu powinna przekraczać 26-27o C, a powietrze powinno być chłodniejsze co najmniej o 1-2o C. To stwarza warunki do bardzo intensywnej konwekcji i silnego parowania wody.
- Zaistnienie zaburzenia tropikalnego w postaci tzw „fali wschodniej”, czyli czegoś w rodzaju zatoki niżowej, która powinna się przemieszczać na zachód nie szybciej niż 12-13 węzłów.
Ocenia się, że mimo spełnienia powyższych podstawowych warunków tylko 10-15% takich sytuacji rozwija się w groźne ośrodki których należy się bać.
A więc gdzie to się zdarzyć może? Już trochę wiemy – w strefie międzyzwrotnikowej a uściślając tworzyć się mogą pomiędzy 5 a 20o szer. geogr. obu półkul nad wodami oceanów lecz po rozwinięciu się mogą wyjechać nawet poza zwrotniki.
I wreszcie ważne pytanie: kiedy? Ano wtedy, jak nam logika podpowiada, gdy Słońce jest bardzo wysoko i mocno ogrzewa powierzchnię oceanu umożliwiając intensywne parowanie. To oznacza, że latem na danej półkuli. Mogą wystąpić aż do późnej jesieni gdyż woda jest wciąż mocno po lecie nagrzana. A konkretnie?
Ocean Atlantycki – półkula północna (hurricanes): od czerwca do końca listopada.
Na półkuli południowej właściwie wcale i nie bardzo wiadomo dlaczego.
Ocean Spokojny – półkula północna w części zachodniej (typhoon-tajfun) od czerwca do października, a w części wschodniej (cordonazos) – od sierpnia do października.
Ocean Spokojny – półkula południowa: od grudnia do czerwca.
Ocean Indyjski – półkula północna (cyclone, cyklon): dwa okresy spowodowane zaburzeniami z powodu istnienia silnej cyrkulacji monsunowej. Pierwszy wiosenny od maja do lipca oraz drugi jesienny od października do stycznia.
Ocean Indyjski – półkula południowa. W części zachodniej u wybrzeży Afryki (cyclone) od listopada do kwietnia, w części wschodniej natomiast u wybrzeży Australii (willy-willies) cyklony pojawiają się w środku południowego lata, czyli od stycznia do marca.
I na tym koniec. A dlaczego tylko tyle na tak frapujący temat? Bo to jest taki sobie skrót wiedzy meteorologicznej dla żeglarzy na zadany temat. Tyle wiedzieć powinniśmy aby nas tam nie było wtedy, kiedy może się dziać coś bardzo niebezpiecznego.
Na tej samej zasadzie jeśli musimy np. wracać w marcu z Karaibów to przygotujmy dobrze statek czy jacht i wyselekcjonujmy doświadczoną i sprawną załogę. Huraganu o tej porze nie spotkamy lecz trafić możemy na niż o huraganowej sile.
NASZ PROFESJONALIZM POWINIEN POLEGAĆ NA MĄDRYM, POPARTYM WIEDZĄ UNIKANIU ZAGROŻEŃ JEŚLI JEST TO MOŻLIWE.
My nie mamy do przewiezienia kontenerów na określonej trasie w konkretnym terminie. Nasze trasy planujemy sami i jesteśmy odpowiedzialni za naszą załogę.
Za zgodą: http://zeglarstwo-kursy.pl/