Przez Morze Północne na Szetlandy

0
916

Po 4 dobach żeglugi Puffin z dziewczynami dotarł do Lerwick na Szetlandach. Lilla My z Szymonem jeszcze w morzu.Tym razem do poczytania zapiski Brożki.

Przez Morze Północne

W końcu wiatr siada. Możemy zbierać się do wypłynięcia. Udaje nam się ruszyć razem i z zatoki wychodzimy ścigając się z Lilla My. Nawet na początku Szymon nas wyprzedza, ale jak tylko powiało mocniej został w tyle. Kładę się spać, a Kaczka ucieka przed morświnami. Pobudka i na wachtę. A tu miłe zaskoczenie. Gładkie morze, baksztag i do tego sprzyjający prąd. Przez 4 godziny lecę po 7-8 kn. Już dawno nie pamiętam tak miłej wachty. Niestety po południu zmiana warunków. Wiatr skręca na NW i się rozwiewa. Odklejamy się od Norwegi i tniemy jak najostrzej. Sprzątam baby foka, co se go Kaczka postawiła bo jej było za wolno. Mały żagiel, a tyle roboty. Kończę z mokrym butem.

obraz nr 1

Wieczorem już 30 do 35 kn i utrzymuje się przez całą dobę. Idziemy na kliwrze i 3 refie. Sztormiaki zaczęły nam przeciekać i to wszystkie (mamy po 2 komplety). Mój nowy kombinezon niestety ma dziurę w kroku, i niewiele mogę na to zaradzić. Silver tape nie pomaga. Dobrze, że autopilot daje radę (no trudno, żeby nie dawał, w końcu to Raymarine STX5 który radzi sobie z jachtami 4 razy cięższymi niż Puffin!) i można choć na chwilę zejść na dół czy samemu poradzić sobie z żaglami albo poprawić panel.

Gotowanie to istne szaleństwo. Dobrze, że Profi zupki i tacki wystarczy tylko podgrzać, a kuchenka w Kristiansand dostała w końcu metalowe osłonki. Nawet nalanie wrzątku do kubka to wyższa szkoła jazdy wymagająca wykorzystania maksymalnie własnej koordynacji i dużo szczęścia.

obraz nr 2

Na szczęście w końcu wiatr siada i można się rozrefować. Wpływamy w strefę platform i zaczyna się slalom. Mijamy jedną pojawia się następna. Na szczęście nasz kurs nie pokrywa się z ich kursem. Tylko przy ostatnim statku-platformie wywołują nas i proszą o zmianę kursu. Podejrzewamy, że to tylko dlatego, że panu Radzikowi się nudziło i chciał sobie z kimś pogadać.

Wiatr skręca na W i cichnie. W sumie na to czekamy, bo później ma przyjść upragniony S. Turlamy się pomalutku pod Szkocję. Tym razem dla odmiany w nocy bujamy się na rzadkich podmuchach wiatru walcząc z tłuczącym się takielunkiem. Nie ma nic gorszego niż cisza i martwa fala… Kaczka przy zmianie wachty nad ranem na dowidzenia życzy mi cierpliwości i zostawia Kindla. Na brak wiatru nic nie poradzę, ale do czytania warunki idealne 🙂 W końcu pojawia się wiaterek i to nasz oczekiwany – południowy. Kurs 350 – prosto na Szetlandy, zostało 70 mil. Dziś dopłyniemy! Jest 1 czerwca.

Dzień Dziecka przebiegał zgodnie z tradycją. W ramach świętowania nie kąpiemy się, dajemy pracować autopilotowi i otwieramy wafelki z paczki od Karoli (dzięki, dzięki, dzięki!). Wiatr tez robi nam dzień dziecka – wieje 15 do 20 węzłów, idziemy idealnym baksztagiem. Bijemy nawet rekord prędkości przy zjeździe z fali 11,4 kn! Dopływamy do zasięgu telefonicznego. Tata Kaczki przysyła nam wszystkie informacje o porcie w Lerwick (mimo, że już przeczytałyśmy to w locji) łącznie z pozycją kamery internetowej w której będzie nas widać. Team brzegowy – jak to powiedziała Kaczka – godny Vendee Globe!

obraz nr 3

Ostatnie 10 mil. Zaczyna siadać mgła. Widoczność bardzo słaba. Odpalamy kompa z mapą, żeby widzieć co dookoła. Już widać latarnię przy wejściu do Bressay Sound. Wiatr zaczyna siadać… Pojawiają się myśli ze czeka nas powtórka z Goteborga tylko w wydaniu hard czyli z prądami. Kaczka siada na dziobie z bosakiem i robi za wytyk foka – byle tylko dopłynąć na ostatnich tchnieniach wiatru.

Na szczęście wiatr wraca. Meldujemy się do Port Authority. Pan nie wypytuje skąd płyniemy, ile lat ma kapitan, jakie są numery butów załogi tylko pyta jak może nam pomoc – co za miła odmiana w porównaniu do polskich kapitanatów… Pytamy gdzie możemy stanąć. Pan kieruje nas do portu miejskiego gdzie whalsowywując się ćwiczymy jeszcze stawianie żagli. Przytulamy się na końcu kei i już. Tak stoimy. Welcome to Shetland!

  Odcinek Kristiansand – Lerwick: 4 doby + 2 godziny

obraz nr 4

Za zgodą: www.zewoceanu.pl 

Komentarze