Początek kołomyjce dało pismo MSiT do MIiR w sprawie wyjaśnienia interpretacji określeń „uprawnienia” i „certyfikaty”. Już tu mamy do czynienia z paradoksem, że ministerstwo wcześniej wymyśliło taką pokrętną interpretację a następnie naciskane przez opinie społeczną i bezsilne, o pomoc poprosiło Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju.
Pierwsze zderzenie poglądów to fakt, że każde z tych ministerstw uważa to drugie za właściwe do wydania decyzji w tej sprawie.
Drugi fakt, to w odpowiedzi MIiR jest jasna wskazówka, jakimi poglądami ma się kierować MSiT przy decydowaniu o tych sprawach. Zawiera rady i wskazówki dla kolegów od sportu. Nie zawsze słuszne, o czym za chwilę, ale to rady a nie przyjęcie przewodzenia w tych sprawach. Rady zawierają dwa błędy, proponują uznać np. certyfikat RYA, ponieważ w nagłówku ma nazwę państwa, w tym wypadku Wielkiej Brytanii. Otóż certyfikaty do żeglugi przyjemnościowej RYA ( ale i każdego innego państwa wydającego certyfikaty) nie mają nic takiego w nagłówku. Mają je certyfikaty do żeglugi komercyjnej i tam rzeczywiście jest to poświadczenie państwowe. Projekt polski, skierowany do konsultacji społecznych przez MIiR też traktuje ten problem, będzie to certyfikat państwowy.
Państwa, gdzie nie obowiązują przymusowe uprawnienia nie mają podstaw aby legitymizować certyfikaty kompetencji. I w błędzie jest MIiR twierdząc, że taki napis gwarantuje przejęcie odpowiedzialności przez państwo w wypadku żeglarza rekreacyjnego. Za jego szkody odpowiada firma ubezpieczeniowa i tyle. To ważne w kontekście dalszego ciągu zdarzeń.
Błędem jest, chyba spowodowanym brakiem wiedzy w temacie, uwaga dotycząca nieszczęsnej federacji ISSA. Ministerstwo pisze, że nie wie nic o tym, żeby jakieś państwo figurowało na certyfikacie ISSA a tym samym, w domyśle, MSiT słusznie nie uznaje w Polsce tego dokumentu. ISSA jest Federacją Międzynarodową jak sama nazwa wskazuje, więc na Neptuna, jakim cudem ma się tam znaleźć nazwa państwa na certyfikacie ISSA?!
ISSA powstała z powołania krajowych związków ( i jest tam PZŻ) w celach unifikacji dokumentów żeglarskich. Czyli rozwiązanie sprawy uznania certyfikatu ISSA w Polsce ( uznawanego w 17 krajach świata) może nastąpić wyłącznie w drodze audytu. A tu nie ulega wątpliwości, że programy szkolenia są w zasadzie identyczne, egzaminy też a instruktorzy ISSA często kończą te same kursy co instruktorzy PZŻ. Wielu posiada „podwójne obywatelstwo”. To formalność, ale..? Poczytajcie, jak na swojej stronie internetowej pisze MSiT:
Ministerstwo Sportu i Turystyki przekazuje w załączeniu stanowisko Ministra Infrastruktury i Rozwoju w kwestii interpretacji art. 37a ust. 6 ustawy z dnia 21 grudnia 2000r. o żegludze śródlądowej (Dz. U. z 2006 r., poz. 123, poz. 857 z późn. zm.) w sprawie uznawania na terytorium RP dokumentów kwalifikacyjnych w zakresie uprawiania turystyki wodnej uzyskanych w innym państwie.
Jednocześnie Minister Sportu i Turystyki informuje, że podziela przedstawione w ww. piśmie stanowisko Ministra Infrastruktury i Rozwoju i w zakresie realizacji zadań określonych w Rozporządzeniu Ministra Sportu i Turystyki z dnia 9 kwietnia 2013 r. w sprawie uprawiania turystyki wodnej (Dz.U. z 2013 r., poz. 460) oraz Rozporządzenia Ministra Sportu i Turystyki oraz Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 22 maja 2013 r. w sprawie szczegółowych warunków uzyskiwania upoważnienia do przeprowadzania egzaminu potwierdzającego posiadanie odpowiedniej wiedzy i umiejętności z zakresu żeglarstwa oraz warunków kadrowych i organizacyjnych koniecznych do przeprowadzania tego egzaminu (Dz.U. z 2013, poz. 602), będzie kierować się opisanym w ww. piśmie stanowiskiem.
Pytanie retoryczne – czy posunęliśmy się choć o krok w rozwiązaniu wstydliwego problemu?
Koleżanki i Koledzy, bawimy się dalej, ale czy to jest zabawa???
cdn
Zbigniew Klimczak