Polonus na mieliźnie – oczekiwanie na ratunek

0
703

W rejon zdarzenia i do Zatoki Admiralicji, gdzie znajduje się polska stacja naukowa i przebywa załoga Polonusa płynie argentyński statek  ARA Castillo. Kapitan Polonusa otrzymał tę informację wczoraj późnym wieczorem z polskiej ambasady w Buenos Aires.

Jest to ta sama jednostka która podejmowała załogę z jachtu.

ARA Castillo jest statkiem formalnie oddelegowanym do prowadzenia działań SAR na cały sezon w tym regionie. Działania te koordynuje Marine Rescue Coordination Centre MRCC w Ushuaia.  Statek ten prowadził już wcześniej akcje ratunkowe w tym regionie.

 

obraz nr 1

 

Od momentu zdarzenia i pomyślnej ewakuacji z jachtu, kapitan wraz załogą próbują dostać się ponownie na jacht, który znajduje się w odległości ok. 15 mil morskich od stacji polarnej. Chodzi o rzetelną ocenę stanu jachtu i ocenę możliwości jego ściągnięcia na głęboką wodę.

 

Załodze zależy bardzo na wypompowaniu ok.  500 litrów ropy znajdującej się w zbiornikach jachtu, co w przypadku pogorszenia pogody i uszkodzenia kadłuba mogłoby doprowadzić do jej wycieku i skażenia ważnego przyrodniczo regionu wyspy. Jacht znajduje się w rejonie o szczególnej wartości ekologicznej, objętym ochroną.

Na jachcie zostały także rzeczy osobiste całej załogi, w związku z czym  przebywanie członków załogi jachtu na terenie stacji polarnej jest bardzo kłopotliwe.

 

Prowadzona jest intensywna korespondencja z Ministerstwem Spraw Zagranicznych w powyższych sprawach. Wymiana wszelkich formalności powoduje niestety stratę bardzo cennego czasu. Jest to istotne, dlatego że  obecnie w regionie panuje dobra pogoda, umożliwiająca bezpieczne dotarcie do jachtu i jego zabezpieczenie.

Kapitan i załoga jachtu Polonus nieustannie czynią starania w celu dostania się na jacht, jednak bez aktywnego wsparcia polskich placówek MSZ wydaje się to być bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.

Załoga potrzebuje również pomocy polskich placówek dyplomatycznych w zorganizowaniu powrotu do kraju, lub choćby do Punta Arenas.  Z wyspą King George nie ma stałej regularnej komunikacji lotniczej lub morskiej, z której można by skorzystać, a statki badawcze pływają bardzo nieregularnie. Wszystkie rozwiązania wiążą się z dodatkowymi środkami finansowymi, których w obecnej wyjątkowej sytuacji brakuje załodze.

Za zgodą: http://shackleton2014.pl 

Komentarze