Wykopaliska – Dusseldorf 92

0
711

Za zgodą Jerzego Kulińskiego

Czas płynie szybko, a co z naszymi obserwacjami? Dobry pretekst do przemyśleń w przededniu 27. targów „WIATR i WODA”. Spróbujmy cofnąć się na chwilę do reportaży Mariana Lenza z wystaw i targów, które ukazały się prawie ćwierć wieku temu w „Gazecie Morskiej i Żeglugowej” (prowincjonalnym dodatku do „Gazety Wyborczej”). Są to kolejno:

– „Wystawa BOOT’92” (Dusseldorf, styczeń)
– „Jachty w Hamburgu” (Hanseboot ’92)
– „50. Wystawa Jachtowa” (Berlin, listopad ’92)
– „Allt for Sjon ’93” (Sztokholm, marzec ’93)
Dwadzieścia parę lat minęło: wspomnienia, porównania, przemyślenia. „WiW” wyszła z błota otaczającego halę „Mery” ! 
Podobno jesteśmy gigantem w produkcji i eksporcie jachtów. „Gazeta Morska i Żeglugowa” już nie istnieje, a SSI ma już zasięg ogólnokrajowy. Ba – nawet z Kanady, Australii i Nowej Zelandii nadchodza maile. 
Padł gdański „Polyacht”, nie uchował się Wrocław, a łódzkie targi „Boatshow” odbyły pielgrzymkę do Poznania i wróciły gdzie trzeba. 
Przy okazji Polska ergo „ten kraj” dzieli się na Warszawę i prowincję ! 
Nawet Dowództwo Marynarki Wojennej tam przenieśli ! 
Komedia.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
——————————————–
Wystawa BOOT ’92
Czwartek, 24 stycznia 1992 r. Doroczna wystawa BOOT ’92 w Dusseldorfie ma swój kulminacyjny moment. Poprzedniego dnia organizatorzy wystawy wyprawili bal dla wystawców i obsługi targowej na pięć tysięcy osób. Szampańska zabawa z atrakcjami trwała do szóstej rano. Nic dziwnego, że teraz wszyscy ratują się piwem, winem i czymś mocniejszym – pod pretekstem handlowych negocjacji.

Po smutnym 1991 r. jest się czym cieszyć. Koniunktura na niemieckim rynku jachtowym ożywia się. Wśród narzekań, lamentów i „średnich” danych, o wzroście bezrobocia, o trudnościach adaptacyjnych na Wschodzie – korzystny efekt przyłączenia nowych landów staje się widoczny. Być może w tym maglu ktoś stracił, ale na pewno nie ludzie przedsiębiorczy. W zachodniej części Niemiec płace w 1991 r. wzrosły o 7% – oni właśnie zgarnęli śmietankę, i teraz tworzą popyt. To było do przewidzenia, tak przecież musiało się stać.

Publiczność dopisała bijąc rekord frekwencji. Wieczorem na starym mieście też rojno i tłoczno, jak nigdy. Sklepy na słynnej Konigsalle przyciągają swym blaskiem.

Jak zwykle wystawa miała zagranicznego „partnera”, czyli kraj, któremu poświęcono najwięcej miejsca i uwagi. Tym razem była nim Wielka Brytania. Niestety nie zachwyciła, tak jak w ub. r. Włochy. Dlaczego tak się stało? Trzy, cztery lata temu Anglicy byli w tej branży dużo lepsi niż dzisiaj. – Kryzys, kryzys – komentuje kolega z Londynu. Targowe radio odnotowało jako sensację brak gdańskiego „Navimoru”, który od niepamiętnych lat uczestniczył w wystawie. No cóż, napisane jest: „po owocach poznacie ich”. Znów pozostajemy w blokach”.

Tegoż dnia „Westdeutsche Zeitung” zamieszcza karykaturę: przez otwór w znaku paragraf przemytnicy wędrują z workami broni. „Donerwetter” – klnie majster zabijający deskami „dziurę” w paragrafie. „Jeszcze nie dość szczelny”. Czy to aluzja do Rzeczypospolitej? Ależ nie, to ilustracja artykułu na temat ostatnich afer eksportowych w Niemczech.

Jakaż ulga. Afery i nieszczelne przepisy są wszędzie, nie tylko u nas.

Obok „Westdeutsche Zeitung donosi: „Fala strajków w Rosji”. Głośno czytam artykuł koledze z Rygi. Ten blednie – znowu będzie mniej ropy – komentuje. Obok tytuł: „Polacy są pesymistami”. Budować przyszłość z pesymistą, to jak zadawać się z niechętną dziewczyną. Kto będzie z pesymistą współpracował?

Ale na wszystko można spojrzeć inaczej. „Śnieżny chaos na drogach Europy” – czytam w jednej z lokalnych gazet. „Śnieżny chaos ma także swoje piekne strony” – replikuje konkurencja, opatrując swój artykuł romantycznym zdjęciem prawdziwej zimy.

Dostrzeżenie piękniejszej strony chaosu jest chyba naszym najpilniejszym zadaniem.

Wystawa żyje własnym rytmem. Obroty rosną. Sprzedawcy wzmacniają się jednym głębszym. Na estradzie chór piratów śpiewa szanty. Szefowie myślą już o Turcji, która będzie „partnerem wystawy” w 1993 r.

Marian LENZ

 

Komentarze