24 stycznia 2015 z portu Porto Santo na Maderze wystartowało prawie 80 jachtów do drugiego etapu regat Transquatro żeglarzy amatorów przez Atlantyk. Do startu pierwszego etapu z dwóch portów hiszpańskiej Barcelony i francuskiego Saint Nazaire stanęło równo 90 jachtów w klasach samotnych żeglarzy /5 z Barcelony i 12 z St Nazaire/ i załóg dwuosobowych /13 jachtów z Barcelony i 60 z St Nazaire/.
Start pierwszego etapu z metą na Maderze nastąpił z obu portów tego samego dnia czyli 23 lipca 2014. Jachty o długości od 9 do prawie 13 metrów po dopłynięciu do mety nie mogą być wyciągane z wody ani zmieniać otaklowania i żagli. Po przerwie następuje start do drugiego etapu przez Atlantyk.
Startujący muszą mieć ukończone w dniu startu 40 lat i nie mogą być żeglarzami w jakikolwiek sposób opłacanymi za udział w jakichkolwiek regatach wcześniej. Czyli regaty doświadczonych amatorów żeglarstwa.
Wpisowe to 2500 Euro dla żeglarza samotnego i 3500 Euro dla załogi dwuosobowej. Plus obowiązkowa polisa ubezpieczeniowa na minimum 3 mln Euro odszkodowania. Oczywiście obowiązkowe certyfikaty bezpieczeństwa. komplet map elektronicznych i papierowych, sprzęt nawigacyjny, telefony satelitarne itp. itd. Bankiety przed startem i na mecie w kosztach wpisowego.
Atmosfera przyjazna i rodzinna. Żeglarze jak na amatorów przystało płyną spokojnie /średnia szybkość ok 5 węzłów/ i z niezwykłą wprost troską o życie i bezpieczeństwo. Kilka jachtów już wezwało pomoc a ostatnia akcja nawet doczekała się złośliwych i ironicznych komentarzy w prasie żeglarskiej we Francji.
Oto 1 lutego służby ratownictwa morskiego w Hiszpanii odebrały sygnał SOS z pokładu jachtu „Laminak” prawie dokładnie ze środka Atlantyku, o następującej treści: „Z uwagi na prognozę meteo o nadchodzącym pogorszeniu pogody na najbliższe 6 dni i z uwagi na to że mamy już mało wody pitnej i nie starczy nam paliwa prosimy o udzielenie nam pomocy przez zdjęcie nas z pokładu jachtu”. Uruchomione zostały procedury ratownicze i po kilku godzinach z pokładu kontenerowca „Hudson River” który akurat był w pobliżu nadeszła lakoniczna depesza: „Zdjęcie żeglarzy z pokładu jachtu odbyło się bez problemów. Dwóch żeglarzy całych i zdrowych płynie z nami do Valencii w Hiszpanii. Jacht został porzucony na morzu.” Jeden z komentarzy pod depeszą na stronie organizatorów regat zawiera pytanie czy na statku też nie mieli już wody pitnej. No ale skoro ma się jacht ubezpieczony dobrze i to na 3 mln to o wodzie można w ogólnym zamieszaniu zapomnieć.
Czego w nadchodzącym sezonie życzę wszystkim polskim żeglarzom.
PS Żebym nie został źle zrozumiany. Pamiętajcie o wodzie.
Andrzej Kowalczyk