Wifi na jachcie po minimalnych kosztach

0
1001

 

Ceny za korzystanie z internetu podczas roamingu spadają, lecz wciąż są to bolesne koszta jeśli chcesz chwilę posurfować…

Nasz sposób na dostęp do sieci przy niskobudżetowym żeglowaniu to odpowiedni sprzęt i rozpoznanie terenu 🙂

obraz nr 1

W tej chwili stoimy na kotwicy w Cul du Sac de Marin, 400m od brzegu i grzjemy łącza z dwóch komputerów bez irytującego wpatrywania się w pusty ekran przeglądarki ładującej stronę od kilku minut.

Jedynym niezbędnym sprzętem jest adapter wifi o maksymalnie dużej mocy. Montowane w laptopach karty bezprzewodowe mają przynajmiej o kilka dB słabszy sygnał od dostępnych na rynku adapterów podłączanych przez USB, dlatego kupując zewnętrzny nadajnik zwiększasz szanse na złapanie sieci i przyzwoitą prędkość. My używamy Alfa Network AWUS036NH o mocy 2000mW, zakupiony za około 100PLN na angielskim Amazonie (wysyłają za granicę), a w Polsce dostępny od 180PLN. Ta drobna inwestycja zaoszczędziła nam już tysiące złotych pracując ciężko podczas ładowania odcinków wideo (30min filmu HD to 4GB danych). Możliwość sprawdzania ostrzeżeń huraganowych każdego poranka przed śniadaniem o tej porze roku na Atlantyku – bezcenna!

 

obraz nr 2

1. Wpływając na kotwicowisko odpalamy laptop, podłączamy adapter i sprawdzamy w pierwszej kolejności czy są dostępne otwarte sieci. Jeśli takową znajdziemy, łączymy się i próbujemy załadować jakąś stronę www. Często otwarte sieci są po prostu odpłatną usługą chronioną dopiero bramką do logowania na stronie przeglądarki. Ceny za 1h czy 1MB są odpychające, więc szukamy tych otwartych, nieodpłatnych. Wzdłuż brzegów Antigui znajdują się kurorty posiadające bardzo silne, otwarte sieci – mieliśmy łączność ze światem kotwicząc w Rickett Port pod Green Island. Sami zerknijce jaki to dystans od najbliższych zabudowań.

2. Po odnalezieniu i sprawdzeniu otwartej sieci warto zrobić kółko przed zrzuceniem kotwicy i znaleźć miejsce o najsilniejszym sygnale. Później wystawiamy antenkę na właściwą burtę i cieszymy się darmowym internetem.

3. Gorzej jeśli wszystkie dostępne sieci są zabezpieczone… Jeśli widzimy nazwy wskazujące na restaurację, bar lub kawiarnię wybieramy się na spacer z laptopem wzdłuż brzegu i siadamy na piwku czy kawce w miejscu o znanej z listy nazwie i prosimy o klucz do wifi. Kody rzadko są zmieniane, więc na resztę pobytu problem dostępu do internetu mamy już z głowy.

Można zaszaleć i nabyć dwa lub więcej adapterów, co z pewnością ułatwi i przyspieszy transfer w przypadku ciągnięcia danych przez kilka maszyn na raz. Nie jest to jednak konieczne, gdyż z każdego laptopa można zrobić hotspot (router) dzielący się aktywym łączem tak jak w przypadku hotspotu z komórki.  Dla Windows 8 skuteczny okazał się ten sposób uruchomienia usługi. Nasze laptopy wymagały jeszcze ręcznego ustawienia adresów IP i gotowe!

Za zgodą Patrycji i Łukasza
http://indrartw.pl/

Komentarze