Tytan Atlantyku niedościgniony wzór morskiego survivalu wszechczasów

0
903

Za zgodą Jerzego Kulińskiego

 

W towarzyskich dyskusjach podczas urządzanych „garden party” – zdarzało mi się wygłaszać subiektywną (ale popartą przykładami) opinię, że Francuzów mam za dupków (pardon). To znaczy – statystycznie. Z tej nacji kpiny dozwolone. Z tej statystyki wyłamuje się przykład wyjątkowej osobowości – biologa morza i lekarza portowej stacji sanitarnej w Marsylii – doktora Alaina Bombarda. O doktorze Bombardzie dowiedziałem się w roku 1952, w którym uzyskałem egzamin dojrzałości. Dokonania Alaina ukształtowało wtedy moje widzenie świata i życia. Do dziś jest dla mnie absolutnym wzorem wizjonera, człowieka czynu, konsekwencji, odwagi, pasji oraz niewyobrażalnej dzielności.
 

W laboratorium z wyciskarką soku z ryb                                           Na otwartopokładowym pontonie „L’Heretique”
.
Alain Bombard – urodził się w 1924 w Paryżu. Pracując jako lekarz portowy w Marsylii wielokrotnie miał do czynienia z akcjami ratownictwa morskiego, przeważnie kończącymi się niepowodzeniami. Nie mógł się pogodzić z niewiarygodną śmiertelnością marynarzy (90%) odnajdowanych w szalupach okrętowych nawet po trzech dobach. Bolały go regulaminy ratownicze – zalecające kończenie poszukiwań po 10 dniach.
Szukał powodów dlaczego rozbitkowie (przeważnie zawodowi marynarze) umierali tak szybko skoro w szalupach były jeszcze zapasy wody słodkiej i „żelazne porcje żywnościowe”. Statystyki dawały jednoznaczną odpowiedź: ci ludzie nie potrafili pokonać zwątpienia. Dlaczego? Przede wszystkim z powodu niewiedzy, czyli braku mentalnego przygotowania do ewentualności zostania rozbitkiem.
 

Wiatry i prądy                                                     Trasa rejsu
.
Bombard nie poprzestał na zwracaniu uwagi administracji morskiej na celowość przeszkalania marynarzy w zakresie morskiego survivalu. Na kilku sympozjach medycznych przedstawił niemal heretycką tezę, że człowiek może przeżyć na morzu nawet wiele tygodni bez zapasu wody słodkiej i zapasów żywności. Przekonywał, że człowiekowi, który ma wiedzę i naprawdę chce przeżyć wystarczy mięso łowionych ryb, sok (nie jest słony!) z tych ryb wyciskany, oraz plakton wyławiany siatką. Co więcej – sugerował nawet, że niewielkie ilości wody morskiej rozbitkowi nie zniszczą nerek
Nie znajdował oczekiwanego zrozumienia środowiska medyków, mimo prezentacji wyników wielu przeprowadzonych przez niego badań i eksperymentów laboratoryjnych.
Pozostał mu tylko wariant osobistego przykładu. Niesłychanie ambitnego przykładu – samotnego przedryfowania oceanu bez wody i bez żywności. Nie dla sławy, nagród, tytułów, pieniędzy, ale dla przekonania decydentów, że wiele, wiele istnień ludzkich jest do uratowania.
Pamiętajmy – rzecz dzieje się 63 lata temu. Bombard ma do dyspozycji seryjne, 3-letnie, 4 komorowe, pneumatyczne, otwartopokładowe „dinghy” z płótna gumowanego. Na rufie ponton ma deskę stanowiącą pawęż. Długość 4,6 m, szerokość 1,9 m, szerokość „kokpitu” – 90 cm.. Nijakiej kabiny, nijakich konstrukcji „przeciwwywrotkowych”. Mały żagielek stabilizujący ublisko dziobu, boczne miecze, plandeka i … wiosło (jak się później okazało do bicia ciekawskich rekinów po pyskach). Jednostka otrzymuje wszystko mówiącą nazwę „L’HERETIQUE”. Alain napotyka mnóstwo przeszkód formalnych. Oczywiście – administracji morskiej (karany grzywną), policji, a nawet komandora jachtklubu – grożącego wykluczeniem z klubu tego skippera jachtu, który wyholuje ponton Bombada poza falochrony portu. Powody ponadczasowe: asekuranctwo, fałszywa troska, zazdrość. 
Wyrusza z Monte Carlo 25 maja 1952 w kompanii swego przyjaciela Jacka, który towarzyszy mu przez całe Morze Śródziemne (niebieska linia na mapce). Na Atlantyk wypływa już sam (czerwona linia na mapce). Dociera do Wysp Kanaryjskich. Z Las Palmas wypływa 19 października. Bombard wędkuje z powodzeniem. Jada ryby na surowo, popija wyciskanym z ryb sokiem, na deser jada różne odmiany plaktonu. Na szkorbut nie zapada. Nieliczne sztormy większych szkód jego „L’Heretiquewi” nie wyrządzają. Pogoda ducha – dopisuje. Ma ambitny i pożyteczny cel przed oczyma. 10 listopada mija Wyspy Zielonego Przylądka, aby tuż przed Wigilią osiągnąć Barbados. Nieco ponad dwa miesiące. 
To jest niebywały sukces człowieka w służbie nauki. 
Ratownicy morscy, armatorzy statków – uczucia ambiwalentne.
Alain Bombard umarł w Toulonie w wieku 81 lat.
————————————-
Czytelnikom SSI doradzam poszukania w „Allego” książki „Dobrowolny rozbitek” (wyd. polskie: Iskry 1958; seria: „Naokoło świata”; tłum. Tadeusz Meissner). Naprawdę warto kupić. Cena około 15 zł.
Francuskojęzycznym Czytelnikom SSI mogę polecić książkę Fernanda Nathana – „Alain Bombard – protegeons la mer”
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge

Komentarze