Morskie Widziadła – Elba, Korsyka, Sardynia – rejs gentelmenów

0
789
„Gentelmeni pływają tylko baksztagiem” – takie hasło przyświecało nam w czasie wrześniowego rejsu po wzdłuż wybrzeży Sardynii, Korsyki i Elby. Tym razem kapitan miał tylko trzech majtków i mały stateczek, Bavaria36, nazwany na cześć pewnego włoskiego polityka Paolo B.Rejs rozpoczęliśmy w Punta Ala, niewielkiej miejscowości wypoczynkowej, położonej na zachodnim wybrzeżu Włoch, w okolicach Piombino. Obraliśmy kurs na wyspę Giglio, by zobaczyć wrak Concordii, a następnie dalej na południe, aż do wybrzeży Sardynii.

5465_

Zacumowaliśmy w Porto Cervo, kameralnej marinie, ukrytej pośród skał Costa Smeralda, znanego ze szmaragdowych wód i pięknie ukształtowanej linii brzegowej.. O tej porze roku, oprócz pracowników biura, w marinie nie ma już żywej duszy. Zamknięty jest już nawet sklep spożywczy. Nie ma mowy o kolorowych kramach, widokówkach, balonikach.. I całe szczęście. Szczególnie pięknie jest tu nocą, gdy marina zatopiona jest w mroku i ciszy. W pobliżu mariny rozpościera się dzielnica willowa, o ciekawej architekturze oraz przepięknych ogrodach.

Z Porto Cervo wybraliśmy się na jednodniową wycieczkę samochodem po okolicy. Trasa wiodła przez miasta Olbia, Castelsardo i Alghero. Droga wiła się przez górską okolicę, stworzoną z malowniczych czerwonych skał, porośniętych miejscami kolczastymi skupiskami opuncji. W Olbii zabawiliśmy nie więcej niż 15 minut. Duże przemysłowe miasto nie ma zbyt wiele do zaoferowania turystom. Kolejne dwa miasta, które zwiedziliśmy, Castelsardo i Alghero, wynagrodziły nam wcześniejsze rozczarowanie Olbia. Imponujące bastiony, pamiątka po władaniu wyspy kolejno przez Genueńczyków, a po nich Aragończyków, do dzisiejszego dnia robią wrażenie na zwiedzających. Tym, co jednak wywarło na mnie największe wrażenie, były fantastyczne czerwone skały, opadające w turkusowe morze u podnóża twierdzy w Castelsardo. W drodze powrotnej odwiedziliśmy dwa zabytki architektury sakralnej, romańskie kościoły z XII w., S. Trinità di Saccargia w Codrongianos i S. Michele di Salvenero w Ploaghe.

5465_

Dalsza trasa rejsu wiodła przez wyspy archipelagu La Maddalena w kierunku Bonifaccio, miasta-twierdzy, położonego malowniczo na wysokich klifach południowego wybrzeża Korsyki.

5465_

A co działo się w międzyczasie? Toć nie samym pięknem krajobrazu i bogactwem architektury człowiek żyje. A żyliśmy w luksusie: każdy z nas miał własną kajutę, poza kapitanem, któremu z racji stanu cywilnego, przyszło dzielić ją z żoną. Wieczory upływały przy kilkuliterowych butlach wina i kaczyźnie.. tak zostały nazwane warzywa, którymi próbowałam urozmaicić niezbyt skomplikowaną dietę jachtową. Bo przecież warzywa są dla kaczek a prawdziwy gentelmen żywi się wyłącznie gulaszem angielskim i pieczywem, okraszając ten zestaw od czasu do czasu daniem ze słoika.

5465_

Wino, kaczyzna, dania ze słoików.. czas mógłby się zatrzymać.. Jedna rzecz mąciła tylko ten idylliczny obraz, co chwilę włączająca się pompa i ubywająca w zastraszającym tempie woda w zbiornikach. Było już późno wieczorem. Położyłam się w koje, zawinęłam śpiworem a Dionizos wciąż jeszcze nucił mi do ucha słodką pieśń.. gdy nagle rozległo się wołanie: „Ja pier… nie jest dobrze!”. Osobą wołającą okazał się być Sławek, który dociekliwie podniósł do góry zejściówkę i zobaczył diesela całego zalanego wodą. Okazało się, że przewody są nieszczelne i woda dostaje się do komory silnika. Od tej pory wybieraliśmy ją co dnia wiaderkiem.

Posejdon cały czas był dla nas łaskawy i szanował upodobania gentelmenów do pływania baksztagiem. Tylko na niewielkim odcinku Bastia – Portoferraio bóstwo pomachało nam trójzębem ku przestrodze. Prognozy wskazywały 5-6 B. Stan morza był wyjątkowo wysoki, jak na tę siłę wiatru. Przechodził front atmosferyczny, a znim burze i na szczęście, silny deszcz, który stłamsił wzburzone fale. Wreszcie pośród mgieł zamajaczyła górzysta sylweta Elby. W miarę, jak zmieniała się pogoda, wyspa Napoleona raz się nam ukazywała, raz znów nikła pośród mgieł. Wreszcie zobaczyliśmy potężne fortyfikacje Portoferraio, a następnie główki portu.

5465_

Długo spacerowaliśmy wieczorem po krętych i malowniczych zaułkach miasta. Szczególnie urokliwe są te u dołu twierdzy Medyceuszy, okalającej stare miasto od strony zachodniej. Nazajutrz zajrzeliśmy też północno wschodnią części miasta, gdzie znajduje się Fort Stella i palazzina dei Mulini, dawna rezydencja Napoleona.

5465_

Nadchodził nieuchronny koniec rejsu i czas było wracać do Punta Ala. W pamięci pozostały czerwone skały Sardynii, szmaragdowe wody Costa Smeralda, pionowe klify Bonifaccio, twierdze genueńskie..

 

Fot. Jolanta Szczepańska

Źródło: http://www.morskiewidziadla.eu 

Komentarze