Krew, pot, łzy i nie tylko – ŚRÓDZIEMNOMORSKIE GALERY

0
1073

Szybkie i sprawne statki arabskie przywędrowały do Europy w VII w.n.e.  wraz z nową religią. Wkrótce okazało się, że całe północne wybrzeże Afryki jest muzułmańskie a południe Europy należy do chrześcijan. I to był właśnie powód dla którego wiosła, relikt czasów niby minionych, pozostały w użyciu. Rozpoczęła się seria nowych wojen. Były to trwające parę wieków wojny o supremację wiary.

W Bizancjum wciąż była znaczna flota wiosłowych okrętów z pomocniczymi żaglami rejowymi; kolejnych modyfikacji greckich trier (rzymska „trirema”).  Muzułmanie też musieli się uzbroić; ich feluki i dau (dhow) były niemal bezbronne. Rozpoczęli budować szybkie okręty wojenne wzorowane na własnych doświadczeniach oraz rozwiązaniach podpatrzonych. Powstał nowy typ okrętu bardziej doskonałego niż poprzednie.

Nowy typ okrętu nazwany „galerą” był mieszanką tradycji dwu kultur morskich. Klepki poszycia położone na szkielecie łączone były pionowymi skoblami zabezpieczanymi poprzecznie kołkami. Kadłub niezwykle smukły dla uzyskania jak największej prędkości początkowo miał 30 m. przy 5 m. szerokości z czasem osiągnął długość do 50 metrów przy szerokości 7 m. Tak długie jednostki przy niedużej szerokości były mało zwrotne; zastosowano więc w Bizancjum początkowo dwa boczne wiosła sterowe aby z biegiem lat zastąpić je arabskimi pojedynczymi sterami zawiasowymi.

obraz nr 1

http://an.wikipedia.org/wiki/Imachen:Galley_running_before_the_wind.JPG

Żeglująca galera ze złożonymi wiosłami.

Muzułmańskie galery zachowały podniesiony pokład rufowy, gdzie  umieszczono nadbudówkę z pokładem bojowym, z którego wojownicy miotali pociski. Zachowano też pokład na dziobie i umieszczono tam drugą podniesioną platformę dla wojowników. Zastosowano też przede wszystkim dwa maszty z żaglami na skośnych rejach. Ten arabski wynalazek jako bardziej sprawny szybko przyjął się na całym Morzu Śródziemnym. Jednakże tak długie i wąskie okręty miały nienajlepszą stateczność  i żagli używano niezbyt często.

Zmieniły się też metody i narzędzia walki. Okręty stały się mocniejsze i coraz trudniej było zatopić przeciwnika uderzeniem tarana. Ponieważ strefa górna okrętu usztywniona szkieletem pokładowym też stała się mocniejsza można było przenieść taran wyżej jako przedłużenie pokładu.

obraz nr 2

http://an.wikipedia.org/wiki/Imachen:La_R%C3%A9ale_img_0272.jpg

Taran jako przedłużenie pokładu.

Przed staranowaniem ostrzeliwano się nawzajem z katapult lub balist, które miotały pociski o wadze do 20 kg. Zastosowano też tzw „grecki ogień”; bardzo skuteczne pociski zapalające. Coraz częściej uderzenie taranem nie doprowadzało do zatopienia lecz poważnego uszkodzenia okrętu przeciwnika oraz spowodowania zamieszania i strat wśród załogi. Wtedy należało go zdobyć siłami własnych wojowników.

Dlatego też rosła wielkość okrętów oraz liczebność ich załóg. W okresie późnego średniowiecza na galerach brało udział w boju nawet do 300 ludzi jako wioślarze, marynarze i żołnierze. Wioślarzami niejednokrotnie byli niewolnicy. Po wynalezieniu dział one również znalazły się na galerach.

obraz nr 3

http://zeglarstwo-kursy.pl/wp-admin/post.php?post=1521&action=edit

Działa stały się główną siła bojową przed abordażem.

Największe działa ustawiano na dziobie pośrodku, dużo mniejsze na burtach aby nie zaburzyć i tak nienajlepszej stateczności wąskich okrętów. Z tego samego powodu niemożliwe było zastosowanie dział na burtach.

Początkowo stosowano trzy rzędy wioseł tak, jak na triremach, później nawet więcej lecz wraz ze wzrostem wielkości okrętów ilość rzędów znowu malała. W zamian rosła długość wioseł. Wiązało się to oczywiście z ich wagą i każde musiało być obsługiwane przez paru wioślarzy; nawet 6-7.

Krew, pot i łzy.

obraz nr 4

http://an.wikipedia.org/wiki/Imachen:Plan_and_sections_of_a_galley.JPG

Galera w szczytowej postaci swego rozwoju.

Galery to były prawdziwie wyrafinowane jednostki w sensie budownictwa okrętowego. Bardzo mocne i zwięzłe w budowie wąskiego kadłuba posiadały daleko za burty sięgające platformy dla wioślarzy. Bardzo często na początku a z reguły w okresie późniejszym byli to jeńcy, niewolnicy lub skazańcy. To był ich „dom na morzu”.

Przykuci łańcuchami do wioseł po pięciu lub nawet więcej nie mogli zmienić miejsca przez cały, nieraz wielodniowy, czas pobytu w morzu. Karmiono ich jedynie i uwalniano z łańcuchów tylko w przypadku śmierci lub całkowitej niezdolności do wiosłowania co było jednoznaczne. Możemy sobie wyobrazić scenerię tego pokładu po paru dniach w morzu.

Nad nimi na górnym otwartym pokładzie koczowali marynarze i żołnierze.  Ci z kolei byli karmieni dużo lepiej i mieli dużo świeżego powietrza. Być może czasem nawet nadmiar. Natomiast na samej rufie znajdowała się całkiem spora wygodna nadbudówka oddzielona od całej reszty okrętu pomostem bojowym. Ci, którzy tam mogli przebywać widzieli tylko górny pokład i morze dookoła. Być może coś czasem słyszeli lub czuli.

Świat swobodnej żeglugi Arabów na Oceanie Indyjskim odszedł w zapomnienie.

obraz nr 5

Za zgodą: http://zeglarstwo-kursy.pl 

Komentarze