O dzielności morskiej „Setek”. Była szczególnie potrzebna w pierwszym etapie rejsu, z Sagres na Teneryfę.
Warunek wstępny, to wcześniej omawiana wytrzymałość konstrukcji. Bez niej nie można rozpatrywać dzielności. Na cóż najlepsze kształty kadłuba jeżeli ma od niego odpaść kil, ster, maszt lub sam kadłub będzie zbyt słaby by przetrwać sztorm. Nie tylko sztorm. Skwarek został najechany przez czterdziestotysięcznik. Bez strat. „Lilla My” uderzyła kilem w twardy przedmiot pływający pod wodą.
Bez strat.
Uderzony kil Małej. Fotografia zrobiona z kei w Radazul.
Wprost na kursie „Skwarka” dryfowała około dziesięciolitrowa butla gazowa. Akurat wyszedłem z kabiny. Oba jachty przepłynęły ocean bez jakiejkolwiek awarii. „Mała” dwa razy. „Skwarek” na Martynice wysztrandował podczas huraganu. Bez strat. Gdyby łódki były delikatniejsze potrzebowałyby więcej szczęścia.
Czego oczekujemy od jachtu gdy wiatr i fale rosną?
-
wspinania się na fale i suchego żeglowania
-
stateczności kursowej
-
zachowania sterowności w każdych warunkach
-
stateczności, w tym pewnego wstawania z głębokich przechyłów
-
tłumienia kołysań
-
łagodnych ruchów
-
możliwie niewielkiego przegłębiania dziobu na kursach pełnych
-
zdolności skutecznego żeglowania pod silny wiatr i falę (ucieczka od nawietrznego brzegu)
Fale
Nad gładką powierzchnię morza przychodzi wiatr. Marszczy wodę. Ponad wierzchołkami zmarszczek powietrze przyspiesza. Bardziej nad większymi. Podciśnienie zasysa ku górze wypukłości wody. Fale rosną. Nie są równe. Na grani załamują się przerośnięte szczyty. Po zboczach spływają wodne pagórki. Na wielkiej fali mniejsze nakładają się i zderzają. Łaty piany lśnią na nawietrznej stronie grzbietu. Jacht nie żegluje po modelowych falach. Płynie po bardzo nieregularnej powierzchni.
Nie chcemy zalanego kokpitu, wody na pokładzie. Fala ma lekko unieść kadłub i szybko przejść pod dnem. Jak najmniej wytrącając jacht z kursu i równowagi.
Suche żeglowanie i wchodzenie na fale
Mały i lekki „Skwarek” unosi się na falach prawie jak piłka. Reaguje na niemal wszystkie nierówności powierzchni. Fale nie zalewają pokładu. Jacht wspina się na nie.
Skwarek unosi rufę i nie nurza dziobu.
Podcięta pawęż sucho przyjmuje fale od rufy i wpuszcza je pod kadłub.
Niewiele bryzgów dociera do kokpitu. Kokpit nigdy nie był tak wypełniony by woda przelała się do kabiny. Aby unoszenie dziobu lub rufy było jak najszybsze masy konstrukcji i ładunku powinny być skupione blisko środka kadłuba, jak najbardziej jest to możliwe. Montując nieproporcjonalne do wielkości jachtu i nazbyt rozbudowane wyposażenie można wyraźnie pogorszyć własności łodzi. Jacht przeciążony wolniej reaguje. Mniej rzuca załogą ale fala łatwiej wejdzie na pokład. Jeżeli przeciążymy tylko dziób to żeglowanie pod falę może być bardzo mokre. Jeżeli przeciążymy rufę to zwiększa się ryzyko zalania kokpitu przy baksztagowej żegludze. Zwiększy się również tłuczenie dziobu o fale na kursach ostrych.
Im mniejszy jacht tym różnica zachowania wyraźniej odczuwalna. Niewielka Setka zachowa dobre własności obciążona trzystupięćdziesięcioma kilogramami załogi i wyposażenia. Na Pasji 850 dobrze jest nie przekraczać jednej tony obciążenia a na Pasji 1230 trzech ton. Kto chce mieć dużo wyposażenia i zapasów musi mieć duży jacht. Im mniejsza łódka tym bardziej wymaga od żeglarza konsekwentnego ograniczania ciężarów.
Stateczność kursowa
Pisałem na ten temat na blogu w lutym 2013. Tekst dotyczył wszystkich jachtów. Jak zachowywał się „Skwarek”? W bejdewindzie, z uwiązanym sterem i bez włączonego samosteru trzymał kurs dopóki nie uderzyła silniejsza fala. Na spokojnej wodzie, z uwiązanym na sztywno sterem był tak stabilny kursowo, że obrócony o 180 stopni statecznik samosteru godzinami trzymał kurs sterując malutkim fletnerem jak sterem. To było ciekawe doświadczenie pokazujące jak niewielka powierzchnia jest potrzebna do sterowania ustatecznionym kursowo i zrównoważonym jachtem.
Część zanurzona płetwy samosteru ma długość 40cm i szerokość 5cm.
Wystarczała do sterowania Skwarkiem z uwiązanym sterem.
Gdy wiatr rósł przestawiałem samoster tak by fletner działał na ster. Nie uderzenia wiatru wytrącały „Skwarka” z kursu lecz uderzenia grzbietów fal. „Setka” jest małą i lekką łódką więc by pomóc samosterowi przejść szczyt fali na wzburzonym morzu ciągnąłem za rufą 60 metrów 12-milimetrowej liny.
Sterowność
Jacht reagował na ster szybko i precyzyjnie w każdych warunkach. W przechyłach ster nie wychodził z wody i łódka nie stawała do wiatru. Sterowało się lekko a na dużych falach z wielką przyjemnością. Wynika to nie tylko z cech konstrukcyjnych jachtu. W tym przypadku niewielkie rozmiary „Setki” i mały wypór są zaletą .
Znacie taką sytuację? Niemały jacht płynie z silnym wiatrem i wysoką falą. Jest trudny do utrzymania na kursie i mało zwrotny. Dajecie radę. Dlatego sterujecie. Reszta w kabinie. Nadchodzi fala wyższa niż inne. Chodzą trójkami. Pierwsza obraca jacht burtą. Druga się zbliża. Wywróci łódkę. Trzecia dokończy. Ster wyłożony. Rusz się. No rusz się. Kadłub bardzo powoli wraca na kurs. Nie zdąży. Zdążył.
Na „Skwarku” nie było takich stresów. Była dobra zabawa.
Stateczność
Momenty prostujące wraz ze zmianą wielkości jachtu rosną lub maleją wprost proporcjonalnie do czwartej potęgi skali podobieństwa. Małe jachty wydają się więc być na pozycji z góry mocno przegranej. Jednocześnie fala łatwiej może przewrócić jacht mały niż duży i ciężki. Potrzeba do tego mniej energii. Potencjalnie podwójna przegrana. Jak wyjść z tej sytuacji? Właściwym doborem bryły kadłuba i dbałością o możliwie niskie położenie środka ciężkości. Na małych łódkach szczególnie ważne jest również rozmieszczenie prowiantu, wody, wyposażenia. Stanowią niemały udział w całej masie jachtu.
Powyżej krzywa stateczności „Skwarka” z rejsowymi zapasami i śpiącym żeglarzem. Najbardziej odczuwalny podczas żeglowania w sztormie i na dużej fali jest wyraźny, ciągły wzrost stateczności jachtu wraz z rosnącym przechyłem. Maksimum momentu prostującego przypada przy prawie siedemdziesięciu stopniach. Grzbiet fali unosi łódkę. Wiatr chce ją położyć. Sternik czuje, że z rosnącym przechyłem jacht nie leci w wywrotkę lecz jest coraz sztywniejszy. Są to fizyczne wrażenia dające duże poczucie bezpieczeństwa i dużą przyjemność z jazdy po falach. Zakres stateczności dodatniej 153 stopnie. To dużo. Na tyle dużo, że jeśliby jacht został przechylony przez wyjątkową falę o większy kąt to powinien kontynuować obrót do pozycji normalnej. Na lekkim jachcie wyraźny jest wpływ pływającego masztu na wzrost stateczności przy dużych kątach przechyłu. Linia przerywana pokazuje stateczność z masztem pustym. Zdecydowanie warto maszt wypełnić pianką.
Tłumienie kołysań
Podczas żeglowania z wiatrem i falą jachty kołyszą się z burty na burtę. Niektóre nawet ponad trzydzieści stopni. Rozkołys jest odbierany jako największa uciążliwość pasatowej żeglugi. Kołysania tłumi kil, miecze, płetwy boczne, ster o ile nie jest swobodnie puszczony oraz wypłaszczone dno. Najbardziej kołyszą się ciężkie jachty o niedużym zanurzeniu z owrężem w kształcie półokręgu, głębokiego V lub rozciągniętego S. Taki kształt kadłuba nie sprzyja tłumieniu a powierzchnia płytkich płetw jest niewystarczająca by skutecznie zmniejszyć rozkołys. Jeżeli przy tym nie są to jachty stateczne kursowo to sterowanie nie jest łatwe. Samoster elektryczny od nadmiernych obciążeń może rozpaść się błyskawicznie. Wiatrowy również nie musi podołać.
Stały rozkołys „Skwarka” na pasatowej fali był mniejszy niż dziesięć stopni na burtę. Komfort niemal jak na katamaranie. To zaleta małej masy jachtu, dużej powierzchni tłumiącej kołysania (niemała płetwa balastowa) oraz szerokości kadłuba. Większe przechyły przychodziły tylko wtedy gdy w „Skwarka” uderzała wyjątkowo złośliwa fala i wytrącała go z kursu poza zakres pracy samosteru.
Łagodne ruchy
Na pięciometrowej łódce rzucanej sztormowymi falami takie zjawisko nie występuje. Ruchy jachtu są porwane, krótkie, zupełnie szalone. Czasami używanie w kabinie kasku wcale nie byłoby od rzeczy. Zachowanie łódki rozwiązuje jeden problem. Nie instalujemy kopuły do obserwacji z kabiny. Chyba, że zaklinujemy w pokładzie ramiona. Głowa w kopule gdy jacht odbiera cios od fali mogłaby stracić kontakt z resztą ciała.
W kokpicie podczas sztormu ruchy jachtu nie były problemem. Szerokość wanny jest dobrana tak by wygodnie można było zaprzeć się nogami o przeciwległą krawędź. Ręka zawsze znajdowała wygodny uchwyt. Duży gładki pokład nad kabiną ma niewielką, dwuprocentową wypukłość. To w tym przypadku bezpieczne rozwiązanie. Handrelingi pozwalały bez stresu przesuwać się po deku. Najtrudniejsza była praca w przechyłach na skaczącym dziobie. Co chwilę trzeba było chwytać się jachtu obiema rękami. Na „Skwarku” jest niemało uchwytów ale przydałyby się jeszcze przymocowane do dziobowego pokładu indywidualnie wyprofilowane gniazda, pozwalające zaklinować rozstawione w pozycji klęczącej kolana i stopy.
Przegłębianie dziobu na kursach pełnych
Nieznaczne. Żadnego nurkowania w dolinie fali czy wbijania dziobu w przeciwstok. Można to przypisać w części takielunkowi ułamkowemu z niewysokimi fokami pasatowymi co daje mały moment wciskający dziób w wodę. Podczas zjazdów z fali wyraźnie przez sternika odczuwany był wypór hydrodynamiczny na dziobowej, lekko wypukłej części płaskiego poszycia dna.
Zdolności skutecznego żeglowania pod silny wiatr i falę
To niezła strona malutkiej „Setki”. Potrafi wracać pod silny pasat i rozbudowane góry wody. Potrafi skutecznie halsować pod bałtycką falę przy wiejącej siódemce.