Dinghy Atlantic – pierwsze starcie z Oceanem

Olek Hanusz płynący niewielkim, otwartopokładowym jachtem 15 listopada 2015 dotarł na Maderę. Był to pierwszy chrzest oceaniczny jachtu Salmo 21 Atlantic „King of the Bongo”, który żeglarz samodzielnie zbudował w zeszłym roku pod Warszawą. Plan jego rejsu zakłada samotne przepłyniecie Atlantyku oraz powrót jachtem do Europy.

Ze starego kontynentu żeglarz wyruszył 9 listopada po spędzeniu kilku miesięcy na żeglowaniu u wybrzeży Hiszpanii i Portugalii. Był to czas pierwszych testów żeglarskich, prac wykończeniowych na pokładzie, montażu dodatkowego osprzętu (w końcu najlepiej montować dopiero po pierwszych doświadczeniach żeglarskich, żeby wiedzieć jakie rozmieszczenie będzie najlepsze). Odwiedził w tym czasie m.in. Lagos, Alvor, Portimao poznając jacht, jego możliwości i ograniczenia.

King of the Bongo po zaprowiantowaniu wypłynął z Portimao w pierwszy kilkudniowy etap. Do pokonania miał prawie 500 mil na Maderę. Początkowo prognozy zapowiadały wiatry raczej słabe. Olek zakładał, że żegluga zajmie mu od 5,5 do 7 dni. I tyle właśnie płynął. Po 5 dniach i 19 godzinach zameldował się z I. de Porto Santo. Jacht spisywał się dobrze zarówno w warunkach słabych wiatrów jak i przy 4 metrowej fali, która pojawiła się …. w piątek 13-go! Średnie dobowe przeloty wynosiły między 85, a 91 mil, ale maksymalny wynik, który osiągnął Królik (jak nazywa Olek jacht) to 105 mil.

W ciągu tych niecałych 6 dni żeglarz testował ustawienia na jachcie. „Używałem wszystkich konfiguracji żagli poza fokiem sztormowym, nawet zestaw typu Genaker + fok + kliwer postawiony na wancie. – powiedział Olek – Samoster działa, ale wymaga wspomagania ekspanderami, najtrudniej oczywiście płynąć fordewindem, a tak przebiegała większość tego przelotu – stąd takie „wężowate ścieżki” na trackingu, zwłaszcza w nocy. W każdym razie, jest DOBRZE :)”