Jachtostopem przez Atlantyk – Święta, święta…

0
641

Dawno już nie umieszczalismy kollejnej części wspomnień Mileny i Bartka z jachtstopowej wyprawy przez Atlantyk. Dziś nadrabiamy zaległości i wracamy na Martynikę gdzie naszych bohaterów zastały… Święta Bożeg Narodzenia , przywitanie Noweg Roku i nowe przygody!

 

Święta, święta i po świętach

05.01.2016

obraz nr 1

Są to nasze pierwsze święta poza domem, nie mówiąc już o innej półkuli i całkowicie odmiennym klimacie. Nie mamy wielkiego parcia na to, żeby wielce świętować, gotować dwanaście potraw, śpiewać kolędy, tym bardziej że naszą „piracką rodzinę” tworzy pięć osób z trzech różnych kontynentów o innych poglądach i różnie zapatrujących się na świąteczne tradycje. Mimo wszystko chciałem stworzyć jakąś namiastkę wigilii, wspólną kolację, gdzie wszyscy razem usiądziemy do stołu i złożymy sobie życzenia. Nazajutrz ruszyliśmy do Le Marin, żeby złapać jakieś połączenie ze światem i zrobić świąteczne zakupy. Tego wieczora okazało się, że można obyć się bez przepychu, wyprasowanych koszul, obżarstwa i prezentów. Zamiast karpia i grzybowej był ryż i sałatka, a zamiast kompotu z suszu był ti punch.

obraz nr 2

Kolejne dni spędziliśmy na słodkim nic-nie-robieniu. Wylegiwaliśmy się w hamakach, pływaliśmy kajakami po mangrowcach i na zmianę do Le Marin i Saint Anne, żeby pobuszować w Internecie, zrobić zakupy i rozprostować nogi. Chcieliśmy też znaleźć jakąś łódź na Gwadelupę, gdzie 3 lub 4 stycznia mieliśmy dołączyć do kapitana Grzegorza i wspólnie odkrywać uroki okolicznych wysp. W międzyczasie dostałem wiadomość od Marka (www.striderstales.com), który tak jak i my szukał jachtu w Las Palmas. Niestety nie udało nam się wtedy spotkać ale od tego momentu trzymaliśmy ze sobą kontakt. Okazało się, że obecnie jest na jachcie w pobliskiej zatoce i ma dla nas dobrą wiadomość. Po chwili siedzieliśmy już przy piwie wraz z Michałem, który również złapał stopa przez Atlantyk na szwedzkim jachcie. Po dotarciu na St. Lucię, właściciele wrócili do Szwecji powierzając Michałowi jacht w opiece. Dostał też przyzwolenie, że może nim bezpłatnie żeglować po Karaibach do momentu ich powrotu. Tak oto czwórka jachtostopowiczów dotarła na Karaiby i dostała do dyspozycji niezły jacht typu Bavaria 39 o wdzięcznej nazwie „ALLY”. Przed nami ponad 2 tygodnie żeglugi i zwiedzania. Plany obejmują północną część Martyniki i Dominikę, gdzie czekają na nas wulkany, lasy deszczowe, gorące źródła i wodospady.

obraz nr 3

Po naprawie grota i zrobieniu zakupów, 31-go grudnia podnosimy kotwicę i obieramy kierunek na Fort de France – stolicę wyspy. Mamy nadzieję, że spędzimy tam Sylwestra w karaibskim stylu czyli z muzyką na żywo, tańcami i generalnie wystrzałowo. Nasz „ALLY” dzielnie i szybko tnie taflę wody Morza Karaibskiego. Nareszcie, po 2 tygodniach spędzonych w zatoce Le Marin czujemy wiatr we włosach i przyjemne kołysanie jachtem. Zaledwie po kilku godzinach rzucamy kotwicę w zacisznej zatoce tuż przy centrum Fort de France. Po zejściu na brzeg, ku naszemu zaskoczeniu, zamiast barwnie ubranych „lokalesów”, głośnej muzyki, kolorowych drinków z palemką, ulicznych parad i Bóg wie czego jeszcze zobaczyliśmy święcącymi pustką ulice. Wszystko pozamykane, zaledwie kilka zabłąkanych przechodniów i jadący nie wiadomo dokąd stary samochód… Rozpaczliwie przemierzaliśmy kolejne ulice w poszukiwaniu JAKIEJKOLWIEK imprezy, gdzie moglibyśmy się zabawić i przywitać Nowy Rok tak, jak należy. Poza klubem „NEGRESCO” i restauracji, gdzie przy stołach siedzieli elegancko ubrani ludzie a na parkiecie kołysała się tylko jedna para, nie znaleźliśmy niczego innego. Tuż przed północą usiedliśmy na ławce w parku. Dobrze, że chociaż mieliśmy ze sobą dużą butelkę rumu…

Była godzina 23:58 kiedy zobaczyliśmy, że na dachu kamienicy tuż obok nas bawi się wielu młodych ludzi. Pomyśleliśmy, że super byłoby się tam znaleźć. Jak pomyśleli, tak też zrobili. Zauważyliśmy otwarte drzwi i schody prowadzące na górę. Byliśmy już tuż tuż, kiedy usłyszeliśmy radosne okrzyki i piski dziewcząt, które witały Nowy Rok. Znaleźliśmy się na tarasie pełnym ludzi, którzy składali sobie życzenia, skakali z radości, ściskali się i śmiali. Nie pozostało nam nic innego jak zrobić to samo, żeby wtopić się w rozentuzjazmowany tłum. Jeszcze na schodach ustaliliśmy wersję, że jesteśmy z polecenia Jeana (pierwsze popularne francuskie imię, które przyszło nam na myśl). Po jakimś czasie podszedł do nas gospodarz imprezy z zapytaniem jak się mamy i co tu robimy, bo już usłyszał, że nie mówimy po francusku jak reszta ekipy czym wzbudziliśmy jego ciekawość. Odpowiedzieliśmy, że przypłynęliśmy jachtem, żeby miło spędzić sylwestra, ale nic nie mogliśmy znaleźć i usłyszeliśmy muzykę, zobaczyliśmy otwarte drzwi i postanowiliśmy zobaczyć co to za imrpeza. On sam urodził się we Francji, jego matka jest Włoszką a ojciec pochodził z Libii. Cała kamienica, na której dachu toczyła się impreza, była ich własnością. Jemu wyjawiliśmy prawdę bo innym osobom, które wcześniej pytały skąd się tu właściwie wzięliśmy, mówiliśmy, że jesteśmy od Jeana, na co oni odpowiadali: „aaa, od Jeana! To super! Tu macie alkohol, napoje, częstujcie się i bawcie się dobrze!”. Tak więc bawiliśmy się prawie do 4 nad ranem poznając przy tym wiele niezwykłych osób; wiele z nich urodziło się na Martynice, inni pochodzili z Francji i przyjechali na wakacje albo do pracy a spora część była z Chin i przyjechała tu na studia (?!), do pracy czy na wakacje. Nie spodziewaliśmy się tak ciepłego przyjęcia i życzliwości ze strony gospodarza i większości gości. Bawiliśmy się wybornie do czasu, kiedy komuś zginął telefon a jedna dziewczyna była na tyle rozweselona, iż trzeba było ją położyć do łóżka i otoczyć opieką. Wtedy impreza jakby się skończyła, muzyka ucichła, goście przestali już tańczyć, część z nich rozeszła się do domów i zrobiło się generalnie jakoś drętwo… Stwierdziliśmy, że na nas już pora i wróciliśmy na jacht…

obraz nr 4

Co prawda nie było tego, czego się spodziewaliśmy, ale mimo wszystko spędziliśmy świetną noc i, jak to przystało na stopowiczów, wbiliśmy się tam na przysłowiowy „krzywy ryj”.

Bartek

https://przestrzenni.wordpress.com 

Komentarze