Systemy trackingowe – jacht pod stałym nadzorem

0
1083

Z rozwojem dostępnych technologii odchodzą w zapomnienie rejsy w których żeglarze tracili kontakt z lądem na długie miesiące. Obecnie już nie tylko największe regaty świata czy wielkie wyprawy ale i prywatne rejsy można śledzić z lądu prawie na bieżąco. Wszystko dzięki dostępnym systemom trackigowym opartym na technologiach satelitarnych … i nie tylko!

 

Dostępne możliwości trackingu

Obecnie jest kilka możliwości dostępnych w zależności od zasobności portfela. Jedne są bardziej niezawodne inne mniej, ale fakt – wszystkie znacznie wpływają na spokój ducha osób na lądzie – rodziny, przyjaciół i bliskich. Istniejące możliwości to nie tylko przesyłanie tekstowej informacji o pozycji. Obecne możliwości to również nanoszenie pozycji na mapę dostępną w internecie, komunikacja 2 kierunkowa – poprzez wysyłanie i odbieranie wiadomości, wysyłanie informacji o potrzebie wsparcia oraz „Distress” – możliwość wysłania informacji o potrzebie ratunku. Co ważne przy tej ostatniej opcji zwykle wiadomość ta nie trafia najpierw do koordynatora na lądzie który dopiero przekazuje wezwanie do służb i uruchamia procedurę ratunkową.

Należy pamiętać,że systemy trackingowe bywają zawodne i nie zastąpią EPIRBU. Powinno się je traktować jako dodatek, a osoby na lądzie uświadamiać, że przerwanie ciągłości wysyłania pozycji nie koniecznie oznacza, że coś „rozjechało” nas na morzu, a może być po prostu związane ze złymi warunkami pogodowymi (urządzenia aby transmitować pozycje muszą mieć czyste niebo).

 

SPOT – najtańszy, ale…

Mały czerwony lokalizator charakteryzuje się przede wszystkim dostępnością cenowa. Koszt urządzenia to od  €149 do €179 i zależna jest od modelu (obecnie dostępne są 3). Urządzenia posiadają funkcje: automatyczne wysyłanie pozycji (częstotliwość zależy od wykupionego planu), opcja wysyłania informacji: OK, potrzebuję asysty, wzywam pomocy). Do ceny urządzenia należy doliczyć koszty abonamentu (miesięcznie najtańsza opcja podstawowa to poniżej 4€ miesięcznie / 32€ rocznie, a pełen pakiet usług dodatkowych do 12,3E miesięcznie/ 121,14€ rocznie). Wg producenta czas działania na 1 komplecie baterii to w momencie aktywnego wysyłania pozycji od 7 do 14 dni. 

 

Pozycja nanoszona jest na stronę internetowa na której możemy ją wraz z ostatnimi pozycjami. Zapisywane są historyczne pozycje, niestety nie ma możliwości wyświetlić całej drogi naraz. Za koordynację akcji ratunkowej może odpowiada centrum GEOS International Emergency Response Center (to prywatne centrum ratunkowe zlokalizowane w Texasie). Niestety SPOT nie ma najlepszych opinii wśród żeglarzy. Narzekają oni za samoczynne wyłączanie urządzenia co powoduje przerwanie w wysyłaniu pozycji i stresy na lądzie. Sieć z której korzysta ma tez swoje ograniczenia o których trzeba pamiętać. 

Oficjalna strona: http://international.findmespot.com/

 obraz nr 1

 Zasięg działania trackingu SPOT

Żółte cegły

Najbardziej popularnym trackingiem w ostatnim czasie jest YellowBrick. Jest to system monitorowania używany m.in. na regatach ARC, regatach Rolexa, RORC, OSTAR, a w Polsce na Bitwie o Gotland, SailBook Cup i Single & Duble Polonez Cup. Użytkownicy cienią sobie cegły za skuteczność działania – działają na całym świecie (w oparciu o sieć IRIDIUM), mają możliwość wysyłania wiadomości ratunkowych (do wskazanych osób) i są komunikatorem… dwukierunkowym! Najnowsze urządzenie posiada wyświetlacz na którym można odczytywać przysłane wiadomości, natomiast wysłane przez nas SMSy trafiają do utworzonej w koncie użytkownika listy  kontaktów

Koszt to urządzenia podstawowego to £399.00 netto. Opłata za usługi pobierana jest w postaci jednostek – 1 jednostka to m.in. 1 pozycja lub 50 znaków wysłanych/odebranych. Koszty jednostek od £0.12 za jedn. (przy zakupie 50 jedn) do £0.04 (przy pakiecie 20000 jedn) + £8 opłaty stałej miesięcznej. Pozycja nanoszone są na indywidualną stronę internetową, na której można śledzić położenie jednostki. Urządzenia są wodoodporna i zasilane z wbudowanych akumulatorów (do 2500  transmisji na jednej baterii).

obraz nr 2

W tej samej kategorii można wymieniać InReach. To kanadyjski system trackingowy w Polsce jeszcze mało znany, ale stopniowo zyskuje na popularności. Obsługiwany jest przez sieć satelitarną Iridium. Jest to urządzenie bardzo podobne do Yellow Brick (nawet na pierwszy rzut oka). Ma większy wyświetlacz i wygodniejszą obsługę. Urządzenie może być również używane jako awaryjny GPS – można do niego wprowadzać waypointy i prowadzić navigację. Można również sparować urządzenie ze smartphonem by używać wygodniejszej klawiatury i wyświetlacza (podobną funkcje posiada również Yellow Brick w jednej z droższych wersji). 

Koszt urządzenia inReach w najtańszej wersji to $379.95 , a opłata za korzystanie wynosi od $11.95 mies (+ wiadomość $0.50, pozycja $0.10) do $99.95 (w tej cenie zawarte jest nieograniczone wysyłanie SMS i wysyłanie pozycji). Urządzenie posiada opcje wysyłania sygnału alarmowego który trafia (podobnie jak w przypadku SPOTA) do GEOS International Emergency Response Center. 

 

A może po prostu… telefon satelitarny?

Skoro istniejące urządzenia trackingowe posiadają już możliwość wysyłania SMSów to właściwie mają już prawie funkcjonalność telefonów satelitarnych. Fakt nie może przez tracker opowiedzieć dziecku bajki do snu, no ale popatrzmy realnie. Wiele osób decydujących się na zakup telefonu satelitarnego (i opłaceniu jednostek) jednak każdorazowo myśli w czasie używania o oszczędności. A jak ktoś nie martwi się oszczędnością to raczej jest już posiadaczem termianalu internetu satelitanego. Koszty używania telefonów satelitarnych są stosunkowo przystępne (koszt jednostki w zależności od sieci to między 3,5-4,5 zł). Nowy telefon to koszt minimum 2,5 tys złotych. Nowe telefony Inmarsatu posiadają m.in. funckcję wysyłania samej pozycji (w cenie ½ jednostki), a nawet … tweetowania. Są intuicyjne w obsłudze i praktycznie nie różnią się od telefonów komórkowych starszej daty. Ale pamiętać trzeba aby wysłać swoją pozycję (telefon sam tego za nas nie zrobi). Do minusów można zaliczyć również szybciej wyładowującą się baterię, słabszą wodoodporność (owszem spełniają normy IP65, ale jak wiadomo słona woda żadnemu urządzeniu nie służy), a co za tym idzie konieczność łapania zasięgu (bo nie możemy na stałe zamontować telefonu w kokpicie). No i wezwanie pomocy nie odbywa się poprzez kliknięcie jednego guzika (choć nowsze wersje telefonów mają już możliwość skonfigurowania kombinacji klawiszy która powoduje kontakt z GEOS International Emergency Response Center.     

obraz nr 3

Pokrycie zasięgiem sieci Inmarsat (marzec 2015)

 

Czy można inaczej?

Istnieją też metody śledzenia jednostki z wykorzystaniem urządzeń AIS. Na ten temat napiszemy więcej wkrótce. Niestety ten sposób trackingu to większe koszty. Aby z niego korzystać na naszym jachcie muszą zostać zamontowane odpowiednie urządzenia. Musimy również określić region pływania jednostki oraz czas w którym chcemy korzystać z usługi. Sposób śledzenia jednostek przez AIS jest obecnie wykorzystywany do monitoringu jednostek komercyjnych, ale pojawiają się już na rynku propozycje dla jachtów czy łodzi rybackich.

 

Komentarze