Organizowane przez gdyński Jachtklub Gryf – Regaty Samotników o Memoriał im. Leonida Teligi – to z pewnością kultowa impreza w naszym regionie, skupiająca wszystkich żeglarzy chętnych sprawdzenia samego siebie. Od lat regatom towarzyszy maksyma Andrzeja Urbańczyka „Nie ma na kogo zrzucić swoich błędów, ale i nie trzeba się dzielić sukcesami„, która przyświeca również mnie od 15 lat. Mimo, że samotna żegluga ma też swoje minusy, to jest w tym coś takiego.. swego rodzaju połączenie magii i adrenaliny, które wciąga jak narkotyk.
Na porannej odprawie zawsze towarzyszy nam wszystkim niepokój, który jednak wieczorem zamienia się w radość, satysfakcję i dumę. Dopłynąłem, dałem radę, sam! Dzielimy się swoimi błędami, przygodami, radami. Nawet niedzielny bieg wyznaczony na 10.00 nie odstraszył zapaleńców, a trening kondycyjny trwał do drugiej 😉
Co ciekawe nigdy nie doświadczyłem na tych regatach ciemnej strony rywalizacji, zawiści, oskarżeń, czy podejrzeń – jedynie czyste żeglarstwo w prawdziwej żeglarskiej atmosferze, tej którą cenię najbardziej. Może to sfrustrowane załogi namawiają biednych zagubionych kapitanów, aby zrzucać winę za swoje niepowodzenia na innych?!?! hmm…
W tym roku nowością było dwudniowe ściganie, czyli szansa na niedzielny rewanż za ewentualnie nieudaną sobotę. Trzy biegi, w tym jeden długi, w strasznym upale i przy kapryśnym wietrze… Ale za to z wielką wolą walki i zwycięstwa u wszystkich startujących. Jako samouk liczący bardziej na szczęście niż zaplanowaną wcześniej strategię, ufający dzielnemu Quickowi, że kolejny raz wybaczy mi moje błędy w zamian za poświęcone mu wiosenne godziny katorżniczej pracy, dopieszczając dno i usprawniając ożaglowanie tak, aby z typowego Crusier/Racera zrobić bardziej Racera 🙂 Fizyki, wagi, prędkości kadłuba nikt nie oszuka, nawet żagle NS 3DL za ciężkie pieniądze od rodzimego przedstawiciela nie dają takiej pewności, a powodują jedynie większą frustrację swoich właścicieli. Kolejny raz mogę pochwalić napęd Quicka czyli trzyletnie laminaty z Ocean Sails, które przeżyły już Bitwę,Gdynia-WŁ-Gdynia,Trzech Marszałków i wiele, wiele innych. Ząb czasu i niechęć do refowania zrobiły swoje, już drugi raz w tym sezonie reanimowane w Kamienicy Królewskiej będą musiały pojechać ze mną jeszcze na SailBook Cup, Mistrzostwa w Darłowie no i kolejną Bitwę…. będą musiały, pojadą i bankowo całe ze mną wrócą 🙂
Zgodnie z obietnicą na starcie stawiła się maleńka Quinta, jednak 4.30 metra kwadratowego foka nie chciało ciągnąć reszty sprzętu, dwa podejścia pani Kapitan i obietnica pojawienia się za rok. Bywa, nie zawsze jest tak, jakbyśmy chcieli. Z pewnością załogowe SAILBOOK Ladies Challenge na kolejnej edycji Zaruski Cup dodadzą pani Kapitan więcej pewności siebie. Ja też tak zaczynałem, choć na trochę mniejszym akwenie.
My żeglarze, na brzegu uściski, pozdrowienia, 5 minut przed startem koniec zabawy! Każdy ma jakiś cel, ja swój znalazłem po tegorocznych regatach do Bałtijska i chyba ten cel tak bardzo mnie motywuje, bardziej nawet niż miejsce na podium. Jeśli chodzi o Quicka i ilość błędów popełnionych w pierwszym biegu daję sobie 10/10. Rewelacyjny start i tak do mety, drugi długi bieg, tu przestrzeliłem pławę GN, wracając pełnym na „motyla” do Gdyni nie liczyłem na wiele, więcej, nie liczyłem na nic.. Trudno się bronić na takim kursie przed spinakerem Czarodziejki czy Resumee, o Słoni z grzeczności nie wspomnę. Max to słabe 7/10, jakby było mało mój organizm postanowił przetestować urządzenie do drzemek zainstalowane przez Navinord. Wieczorem po podliczeniu wyników przez sędziego okazało się, że nie tylko ja popełniałem błędy i dobra jazda pod Hel jakoś wybroniła słaby powrót 😉
Zawsze jadę swoje, nigdy nie jestem pewien czy nie mogę zrobić czegoś lepiej, może obciągacz, może bardziej wygłębić grota, może genua jest przebrana – może, może, może… Staram się nie gdybać, tylko dawać z siebie wszystko. Po ogłoszeniu wyników za dwa biegi było dobrze ale jeszcze nic pewnego, na moje szczęście w niedziele przed Quickiem na metę wjechał tylko Polled II i Słoni, tak więc i ja dodrapałem się do wymarzonego 1 miejsca w gdyńskich Samotnikach i do tego w dwóch klasyfikacjach ORC & KWR, podobno jeszcze nikomu się to nie udało.
Klub Żeglarzy Samotników w przyszłym roku obiecuje kolejną reaktywację prawdziwych Bałtyckich Regat o Puchar Poloneza i mam nadzieję, że forma Quicka oraz moja się utrzyma!
Wszyskim uczestnikom gratuluję i dziękuję za piękną sportową rywalizację, w szczególności naszym nowym „nabytkom” kapitanom Quinty i Endorphine.
Wyniki Regat samotników 2013 Gdynia 27-28.07.2013
Wyścig I wg KWR Godzina startu: 11:00 Długość trasy: 3,0 Mm
Wyścig II wg KWR Godzina startu: 12:50 Długość trasy: 16,1 Mm
Wyścig III wg KWR Godzina startu: 10:00 Długość trasy: 3,2 Mm
Klasyfikacja łączna wg KWR
Wyścig I wg ORC Godzina startu: 11:00 Długość trasy: 3,0 Mm
Wyścig II wg ORC Godzina startu: 12:50 Długość trasy: 16,1 Mm
Wyścig III wg ORC Godzina startu: 10:00 Długość trasy: 3,2 Mm
Klasyfikacja łączna wg ORC
Wyścig I OPEN Godzina startu: 11:00 Długość trasy: 3,0 Mm
Wyścig II OPEN Godzina startu: 12:50 Długość trasy: 16,1 Mm
Wyścig III wg OPEN Godzina startu: 10:00 Długość trasy: 3,2 Mm
Klasyfikacja łączna OPEN
Sędzia główny Jerzy Sawicki |
Do zobaczenia na kolejnych regatach a w piątek zapraszam na SailBook Cup 2013!
Jacek Zieliński