Z Wagnerem dookoła świata, cz.3

0
576
obraz nr 1

Trzy modele Zjaw zbudowane przez Władysława Wagnera zdobią dziś ścianę Jego domu w Winter Park.

 S/Y ZJAWA III

1936. Trzecia Zjawa

8 kwietnia 1936 roku Władek opuszcza Fidżi i na pokładzie kanadyjskiego parowca “Niagara”, wyrusza do Australii, gdzie jest serdecznie witany przez Polonię. W ciągu kilku miesięcy, przy pomocy australijskich przyjaciół oraz dzięki honorariom, gromadzi fundusze na budowę kolejnej, trzeciej Zjawy. To, że wróci do Ameryki Południowej, bylo oczywiste – miał to być rejs dookoła świata, bez przerywników, a do Ekwadoru, dlatego , że rośnie tam czerwony dąb, którego nie lubią świdraki i że jest tam tradycja budowania drewnianych statków. Plany Zjawy III rysuje w kabinie rejsowego statku, w drodze do Ekwadoru. Ma to być 50-stopowy, dwumasztowy jol bermudzki.

 

obraz nr 2

27 marca 1937. Wodowanie Zjawy III. Zdjęcie Wł. Wagnera

Stocznię, skłonną wybudować jacht za możliwą dla Władka, cenę i pod jego nadzorem, nie bez trudu znajduje w Guayaquil (Ekwador), pewnie tylko dlatego, że właścicielem jest Czech, bratnia dusza, też trochę taki żeglarz -marzyciel. Prace rozpoczęły się we wrześniu 1936 roku i trwały do czerwca 1937 roku. Kiedy zabrakło pieniędzy i Władkowi zaczęła doskwierać samotność, pojawił się Władysław Kondratowicz. Nie trudno spostrzec, że Władek, obok silnego charakteru, miał też sporo szczęścia. Kondratowicz, którego Wagner poznał w Australii, zamierzał zainwestować w Ameryce Południowej w kamienie szlachetne, ale po spotkaniu z Władkiem doszedł do wniosku, że pozostanie z nim, dokończą razem budowę Zjawy III i razem żeglując przez Pacyfik powrócą do Australii. Tak też się stało.

Wodowanie nastąpiło 27 marca 1937, nazajutrz postawiono maszty i do prac wykończeniowych przystąpili dwaj szkutnicy, uciekinierzy z Niemiec, którzy zatrzymali się w Ekwadorze w poszukiwaniu lepszego miejsca do życia. Byli znakomici w swojej pracy i wykonane w mahoniowym i kamforowym drewnie wnętrze Zjawy III było solidne i oszałamiająco piękne. Na miejscu uszyto żagle, galwanizowane kotwice z łańcuchami, światła burtowe i liny sprowadzono z USA. Nadeszła też przesyłka z Polski z prezentami od Polskiej Marynarki: sekstansem z kompletem tablic nawigacyjnych, nowoczesny kompas i Morski Almanach, czyli locja z opisem wód i portów, bez których dotychczasowe żeglowanie było bardzo trudne i przypominało raczej czasy gdy żaglowce docierały na dalekie morza po raz pierwszy.

30 czerwca 1937 roku dotarł Certyfikat Polskiego Rejestru Statków dla Zjawy III, w którym podano Port Zarejestrowania Jachtu – Gdynia.

1937. Pacyfik

obraz nr 3

5 listopada 1937. Obaj Władkowie, Wagner i Kondratowicz – nareszcie w Sydney.

19 lipca 1937 roku Zjawa III wypłynęła na otwarty Pacyfik. Władek po raz drugi ruszał w przestworza Oceanu Spokojnego, ale tym razem nieco inną trasą, bardziej na południe, poprzez Polinezję. 18 sierpnia, po przebyciu 3700 mil Zjawa III wpłynęła na lagunę wyspy Tacume, a do Papeete na Thaiti wpłynęli 28 sierpnia. Warunki żeglowania mieli nie najgorsze. Po drodze w szkwałowych uderzeniach wiatru i fali pękł bom, co było największą awarią, jaka spotkała ich na Polinezji, w końcu nie taką straszną, dało się ją szybko naprawić. Drugą poważną awarią, o której Władek opowiadał niechętnie, był brak czasu i pieniędzy: gdyby je mieli w nadmiarze uroczystości witania ich na Polinezji trwałyby w nieskończoność. Nazajutrz po Władka urodzinach, 18 września pożegnali nadzwyczaj gościnną Papeete i wzięli kurs na Bora Bora. Byli tam dwa dni później i wówczas doszło do drugiego spotkania Władysława Wagnera z Alainem Gerbaultem – w latach międzywojennych najsłynniejszym francuskim żeglarzem. Warte odnotowania.

Pierwsze spotkanie obu tych żeglarzy miało miejsce w Casablance. Wagnera oszołomiło zaproszenie na jacht “Alain Gerbalt”, który nazywał się tak jak jego właściciel, a którego sława dotarła do Polski jeszcze przed początkiem Władkowego Rejsu. Gerbault wyruszał właśnie na nowym jachcie w drugi już “przeskok” Atlantyku.

“Wygadał bardzo pięknie, specjalnie zaprojektowany dla niego i wybudowany kosztem pół miliona franków, sponsorowanych, jak słyszeliśmy, przez słynną żeglarkę Madame Herriot. Opowiedzieliśmy Geurbaltowi o “Zjawie”, a on zażyczył sobie odwiedzić nas na pokładzie i ją obejrzeć.

Kiedy nadszedł czas jego wizyty, wyczekiwaliśmy niecierpliwie. Wreszcie zobaczyliśmy go nadchodzącego i wszystko było dobrze dopóki nie podszedł bliżej i nie zobaczył “Zjawy” dokładnie. Wtedy przystanął i potrząsnął głową. Bez słowa odwrócił się i odszedł. W porównaniu do jego jachtu “Zjawa” musiała wyglądać smutno i moja duma była zraniona.”
“By the Sun and Stars”, Wł. Wagner

Wyobraźmy sobie jaką miał minę Gerbault, kiedy zorientował się z kim ma do czynienia, kiedy usłyszał co Władek osiągnął na pierwszej Zjawie, potem na drugiej i tej oto, trzeciej, którą sam zaprojektował i zbudował. Przypomniał sobie tamto spotkanie, w Casablance, i wrażenie jakie na nim zrobiła pierwsza Zjawa: był przekonany, że chłopaki na tej łódce Atlantyku nie przepłynął, dlatego – jak tłumaczył – biorąc ich za szaleńców wolał odejść.

obraz nr 4

5 listopada 1937. Zjawa III wpływa do portu w Sydney

 

© Zbigniew Turkiewicz

http://www.odysea.org.pl/ 

Komentarze