W połowie II w.p.n.e. Rzym ostatecznie rozgromił Kartaginę i statki oraz okręty fenickie znikły z areny Morza Śródziemnego. Greckie dawno już nie odgrywały większej roli podobnie jak perskie. Zapanował „rzymski pokój”na całym Morzu Śródziemnym na długie wieki. Jedynym zagrożeniem byli piraci, co przy rzymskiej dominacji na wszystkich wybrzeżach było zjawiskiem marginalnym.
Rzymianie preferowali piesze wycieczki ze swoimi wielkimi tarczami po celtyckich a potem germańskich puszczach nad opalanie się na lazurowym morzu. Imperium nastawione było na wojny lądowe i nie odnotowujemy w tym czasie żadnych istotnych zmian w budownictwie morskim.
Po upadku Cesarstwa Zachodniego w V w.n.e. naturalnym spadkobiercą wszystkiego co na morzu stało się Bizancjum. Dla utrzymania swojej supremacji wystarczyło to, co wymyślili Fenicjanie a rozwinęli Grecy i Persowie. Na morzu panowały biremy, triery a nawet jeszcze większe galery napędzane głównie wiosłami z pomocniczym ożaglowaniem rejowym.
Wkrótce potem ta hegemonia została jednak zachwiana po niemal błyskawicznym opanowaniu całego wybrzeża afrykańskiego przez muzułmanów. Europa ze zdziwieniem zobaczyła to, na czym pływali po Oceanie Indyjskim już od początku naszej ery Arabowie. Umieli wykorzystywać wiatry monsunowe, wykształcili własne typy statków i przeprowadzili się na Morze Śródziemne wraz z nimi.
Plemiona skupione na Półwyspie Arabskim od dawna uprawiały żeglugę nie tylko przybrzeżną lecz także na pewno do Indii i wschodniej Afryki a prawdopodobnie jeszcze dalej. Żeglując po otwartym oceanie musieli dostosować budowę swoich statków do wyższych fal i udoskonalić sztukę żeglowania. Statki miały przewozić towary a nie tylko wioślarzy.
Mniejszą jednostką służącą do żeglugi po rzekach i w strefie przybrzeżnej była feluka.
Arabska feluka wiosłowo-żaglowa.
Feluki były niewielkimi, do kilkunastu metrów długości, jednostkami o płaskim dnie. Początkowo jednomasztowe później wyposażane także w drugi maszt posiadały również wiosła jako napęd pomocniczy. Kadłuby budowane na szkielecie z naturalnych krzywizn konarów pokrywane były klepkami „przyszywanymi” do siebie nawzajem. To starożytna metoda, którą spotkaliśmy już wcześniej u Fenicjan.
Sposób „przyszywania” klepek poszycia arabskich łodzi.
W związku z potrzebą dużej ładowności były bardzo szerokie aż do samej rufy. I na nich właśnie pojawia się już na początku naszej ery zakończenie kadłuba pawężą, czyli płaską pionową przegrodą. Tutaj trudno było sterować wiosłem, lub paroma wiosłami jak długo jeszcze praktykowano na Morzu Śródziemnym. Arabowie wymyślili ster zawiasowy zawieszony na pawęży.
Nie wiadomo dokładnie kiedy to się stało, ale wyeksportowali ten wynalazek wraz ze swoją ekspansją na zachód. Nieduża jednostka pływająca na krótkich odcinkach była otwarta aby zmieścić jak najwięcej towarów lecz posiadała najczęściej pokład w części rufowej na którym było miejsce sternika, a pod którym można była się schronić w razie niepogody. To jeszcze nie wszystkie różnice w stosunku do współczesnych im statków europejskich. Najbardziej istotną było ożaglowanie.
Dau (dhow).
Najczęściej dwumasztowe były prawdziwymi statkami pełnomorskimi. Stosunkowo krótka stępka zakończona była z przodu bardzo mocno pochyloną stewą dziobową. Poszycie kadłuba wykonywane było z desek przyszywanych linkami podczas gdy statki i okręty Morza Śródziemnego wykonywane były w tym samym czasie już przy pomocy drewnianych skobli i kołków.
Tej metody Arabowie nauczyli się wkrótce. Ich rozmiary dochodzące do 40 metrów pozwalały na zakrycie kadłuba pokładem. Pokład wzniesiony w części dziobowej oraz nadburcia chroniły statek przed zalewaniem falami i zabezpieczały przewożone towary.
Model arabskiego „dau” do żeglugi po Oceanie Indyjskim.
Podniesiony pokład rufowy dawał schronienie marynarzom w czasie żeglugi. To były pierwsze statki jakie znamy, na których mogli dość wygodnie mieszkać podczas długiej żeglugi. Należy też jednocześnie pamiętać, że odbywali znacznie dłuższe podróże z daleka od lądu. Takiego luksusu nie było na żadnych statkach wcześniejszych a Europejczycy zobaczyli to dopiero w VII w.n.e wraz z ekspansją muzułmańską.
Załogi były stosunkowo nieliczne; do kilkunastu marynarzy na największych statkach ponieważ nie było wioślarzy. Brak wioseł to też luksus. Te statki docierały z rejonu Zatoki Perskiej do Madagaskaru oraz Indii. Prawdopodobnie żeglowały nawet do Chin. Arabowie umieli wykorzystać zmienność wiatru monsunowego do utrzymywania stałej komunikacji z tymi rejonami.
Naprawdę piękny i szybki kadłub to nie wszystko co zobaczyli ludzie w Europie. Zupełnie inne ożaglowanie pozwalało na pozbycie się wioseł na statkach handlowych. Trapezowy żagiel rozpinany na skośnej rei (często łączonej z dwu części) nazwany został później łacińskim choć pochodził z Arabii. Tajemnica wynalazku tkwiła właśnie w tej skośnej rei umieszczonej pod wantą a nie z tyłu want.
Pozwalało to na ustawianie żagla zarówno prawie wzdłuż osi statku jak i niemal poprzecznie. Dawało to możliwość żeglugi przy większym zakresie kątów w stosunku do wiejącego wiatru. Takie ożaglowanie umożliwiało żeglugę pod małym kątem do wiatru, a to oznaczało osiąganie celu leżącego dokładnie pod wiar. To była prawdziwa rewolucja. Wiosła mogły odejść do muzeum, ale jak się przekonamy mimo przejęcia przez Europejczyków żagli łacińskich (arabskich) wiosła przeżyły aż do czasów napoleońskich.
c.d.n.
http://zeglarstwo-kursy.pl/