Wspomnienie o wybitnym Chorwacie

0
664
28 października w SSI pojawiła się smutna wiadomość Joza Horvat nas opuścił. Poprosiłem więc Jerzego Knabe, który przeszło trzy dekady temu przetłumaczył na polski jedną z książek Horvata – „BESA – dziennik podróży” (Wydawnictwo Morskie 1981), aby przybliżył Czytelnikom SSI sylwetkę i dokonania Autora. Joza Horvat żył w czasach i ciekawych i okrutnych – dlatego to wspomnienie o Przyjacielu napewno przeczytacie z zainteresowaniem.
Jerzemu bardzo serdecznie dziękuję.
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
—————————
 
Joża Horvat  1915 – 2012
 

Nie jestem pewien czy żeglarski SSI  to najwłaściwsze  miejsce do opowieści o pisarzu z  odległego kraju, w której głównie będzie mowa o literaturze…  Niemniej marynistyczne koneksje są silne, a innego forum z zainteresowanymi nie widzę.

Joża Horvat znany jest bowiem w Polsce głównie jako chorwacki żeglarz, który opłynął świat i opisał swoją podróż w bardzo osobistym pamiętniku pod tytułem „Besa  – Dziennik podróży”. (Besa – brodski dnevnik)  Zdecydowanie nie wyczerpuje to charakteru jego osoby. Niedawno zmarły Joża był  przede wszystkim pisarzem a dopiero później żeglarzem. Z tej racji więcej może o nim wiedzą studenci i profesorowie fakultetów literatury słowiańskiej lub bałkańskiej. Dla tych to „współczesny chorwacki klasyk”. Ale te osoby pewnie można u nas policzyć na palcach. Cała reszta to żeglarze i czytelnicy, którzy przeżywali, wspólnie z nim i jego załogą, dole i niedole dwuletniej żeglugi jachtem BESA, pod jugosłowiańską banderą – w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku… To okres ‘zimnej wojny’ i ciekawy obraz tamtych czasów. Umiejętność władania piórem sprawiła, że dzięki temu, stał się dla wielu osobą znajomą a nawet bliską.

Swoje pisarstwo rozpoczął, będąc jeszcze uczniem, krytyczną opowieścią o stosunkach w średniej szkole pt. „Siódma B”. Ale zacznijmy od początku. Urodził się 10 marca 1915 roku w Kotoribie. Jest to w północnej części Chorwacji, rejon zwie się Medimurje i obecnie graniczy ze Słowenją i Węgrami. Wtedy była to monarchia austro-węgierska.

Za młodu miał dwa ważne spotkania, które w dużej mierze zdeterminowały mu przyszłość. Jedno to z Renatą Jesensky, której błękitne oczy go ‘zniewoliły aż do końca życia’. Drugie to z Mirosławem Krleżą, nestorem literatury chorwackiej, któremu przedstawił swoja młodzieńczą szkolną powieść, a po usłyszeniu zachęty wiedział już, czym ma się w życiu zajmować. Odbył służbę wojskową, studiował filozofię na Uniwersytecie w Zagrzebiu, demonstrował, siedział w aresztach – no i pisał. Wydawał własne czasopismo literackie „Polet”. W latach 1954-68 był sekretarzem wydawnictwa „Macierz Chorwacka” o tradycji sięgającej wstecz do roku 1838.

Jego dzieła mają w znacznej mierze charakter autobiograficzny. Były to powieści, dramaty, scenariusze filmowe, artykuły prasowe i słuchowiska radiowe. Były tłumaczone na wiele języków, głównie środkowoeuropejskich, włącznie z chińskim – a tym to za pośrednictwem esperanto. Horvat żył w dwudziestym wieku, w  czasach zmiennych i burzliwych, przeżył więc dużo i miał o czym pisać. Po napaści Niemiec na Królestwo Jugosławii w roku 1941, dołączył do antyfaszystowskiej partyzantki prowadzonej przez innego Chorwata – Josipa Broz Tito. Zdecydował przeciwko prawicowej opcji serbskich monarchistów – czetników i przeciwko ustaszom, którzy wzamian za poparcie napastników liczyli na separację i niepodległość Chorwacji. Była to więc wojna nie tylko światowa, ale i domowa. Okrutna, krwawa, pełna trudnych wyborów i moralnych niepokojów – szczególnie dla idealisty, który został komunistycznymj komisarzem … Znalazła swój wyraz w antywojennej powieści J.Horvata pt. „Kocur w hełmie”. (Mačak pod šljemom)

Po wojnie, ze swoim partyzanckim stażem, odnalazł się przy budowie Socjalistycznej Republiki Jugosławii. Po rozłamie pomiędzy Tito i Stalinem, chcąc przyśpieszyć demokratyczne  zmiany w kraju, napisał scenariusz do satyrycznego, krytykującego dogmatyzm i biurokrację filmu pt. „Ciguli Miguli” (1952). Jego rewolucyjny idealizm został ciężko doświadczony gdy oceniony negatywnie film poszedł na półkę i pozostawał ‘półkownikiem’ przez całe lata – aż do roku 1989. Sam Horvat, określony ‘wrogiem partii’, znalazł się w niełasce i został – chociaż na znacznie krótszy okres – odsunięty od życia publicznego.

Sytuacja sprawiła, że z tym większym zapałem zajął się żeglarstwem. Był już miłośnikiem natury od czasów dzieciństwa spędzonego nad brzegami rzeki Mura. Chodził po górach na polowania. Wiele już żeglował po Adriatyku jachtem SKITNICA czyli „Wagabunda”. Z Paryża, z Wystawy Jachtowej w roku 1952 napisał do Renaty, że trzeba zbudować jacht i dom na wodzie ‘z którego nas już nikt, nigdy nie będzie mógł wyrzucić…’ 

Tak się też stało. Za „Skitnicę”, za honoraria autorskie i za spieniężony spadek Renaty, jacht został zbudowany i nazwany BESA. Po pierwszej światowej podróży w latach 1965-67 wyprawili się na drugą, jachtem MODRA LASTA czyli ‘Błękitna Jaskółka’. I tu spotkało ich fatum, dziwnym trafem przepowiedziane przed powtórnym wyruszeniem przez Mirosława Krleżę: „Człowieku, czy nie widzisz, że znajdujesz się na skraju greckiej tragedii…?” Studiujący z Zagrzebiu syn Mićo zmarł po krótkiej i ciężkiej chorobie  w roku 1973. Po wznowieniu przerwanej z tego powodu podróży, w  Wenezueli, w roku 1975, w następstwie uderzenia bomem w głowę, podczas późniejszego nurkowania, utonął ich drugi i ostatni syn Marko. „Modra Lasta” podróży już nie dokończyła a świat już nigdy nie był taki sam… Gdy po długim czasie Renata i Joża otrząsnęli się z tej rodzinnej tragedii mieli jeszcze kolejny jacht nazwany MARKO. Ale ten pływał już tylko po Adriatyku.

Znaczna część dalszej twórczości Horvata jest inspirowana morską tematyką.  „Operacja Stonoga”  i „Waitapu” to powieści dla młodzieży, ale tylko nominalnie. Niosą przemyślenia i wartości adresowane także do dojrzałego czytelnika. Pierwsza dzieje się na Atlantyku, druga na Pacyfiku. Dalsze tytuły to „Modlitwa przed żeglugą”, „Delfin Dirk”, „Gwiezdne głębiny”, „Latarnia morska”. W ostatniej publikacji rozlicza się z historią swego życia, pod wymownym tytułem „Świadek przemijania”. Wspólnym mianownikiem jego całej twórczości jest umiłowanie  wolności, szacunek dla natury i morza oraz niezgoda na fałsz.

Niestety nie sposób przekazać dużo więcej w tak krótkim opracowaniu. A trzeba pamiętać, że jego bogate przeżycia obejmują prawie sto lat! Kiedyś napisał: „Obawiam się, że kogo raz zmoczyło morze pod żaglami ten już nie zmyje z siebie soli aż  do końca życia”. Obchodząc w Zagrzebiu swoje 96 urodziny podobno westchnął: „Żeby tak jeszcze raz podnieść żagle…

Nie nam żeglarzom go oceniać. My poprostu za mało wiemy, ani nie znamy dobrze niuansów chorwackiej historii, ani nie znamy całości jego dzieła. Zmarł 26 października 2012. Pogrzeb odbył się 2 listopada na cmentarzu Mirogoj w Zagrzebiu. Zdjęcia dają pewien pogląd jak oceniają go ziomkowie. Został pochowany obok swoich synów. Do grobu symbolicznie towarzyszyła mu klepka z „Błękitnej Jaskółki”, kawałek rafy koralowej oraz typowy wieniec kwiatów z Tahiti… 

 

    Barba Joża, żelim ti sretan put…

 

Jerzy Knabe

http://www.kulinski.navsim.pl/

Komentarze