Popłynęło ich 130, głównie nowoprzyjętych studentów Wydziału Nawigacyjnego z gdyńskiej WSM-ki, ale także grupa ze Szczecina. Po 30 latach na „Darze” pojawiło się trzydziestu, niektórzy z żonami. Ale byli także I oficer z tamtej podróżyHenryk Śniegocki (na zdjęciu poniżej z prawej), III oficerMirosław Rudzki i starszy marynarz Brunon Borówka – wszyscy od lat kapitanowie żeglugi wielkiej.
Kapitanów było zresztą wielu tego wieczora na „Darze”. Bo studenci z Osaki to już także kapitanowie – tankowców, masowców, statków pasażerskich, piloci, eksperci morskich specjalności. Choć nie wszyscy, bo jak szacują, na morzu pozostała ok. połowa z ich rocznika. W spotkaniu za pośrednictwem internetu uczestniczyło ich zresztą więcej, pozdrawiali „Dar” z różnych miejsc świata. Pozdrowienia podkomendnym przesłał także ówczesny komendant kpt. ż.w. Tadeusz Olechnowicz.
W salonie komendanta i mesie załogowej wracały wspomnienia z portów i kubryków. O kolegach, sztormach, polsko-japońskich małżeństwach, chrzcie równikowym, dramatycznym , choć szczęśliwym upadku z rei, wielkiej paradzie morskiej w Osace. Po wpłynięciu pod pełnymi żaglami do portu wewnętrznego, w ciągu dosłownie kilku sekund sprzątnęli wszystkie płótna. Do dzisiaj pamiętają szaleńczy aplauz, niemilknącą owację tysięcy widzów, obserwujących ten profesjonalny popis. „To była znakomita, perfekcyjnie wyszkolona ekipa” – przypomina kpt.ż.w. Henryk Śniegocki – dzisiaj prorektor ds. morskich, profesor Akademii Morskiej w Gdyni. Umówili się na kolejne spotkania – bo tamta podróż, „Dar Młodzieży” i Uczelnia zajmują ważne miejsce w ich życiorysach.
Aleksander Gosk