Początki żeglarstwa w Gdańsku 6/6 – Pierwsze lata po wojnie w działalności Polskiego Klubu Morskiego 1946-50

0
1162

Gdańsk był jednym z miast najbardziej dotkniętym przez wojnę. Najbardziej jednak zniszczony został już po wojnie przez wojska rosyjskie, które burzyły i paliły wszystko co zostało stworzone przez Niemców. Byli przekonani, ze Gdańsk to miasto niemieckie.

Ocalała garstka polonii gdańskiej, przeszła jednak ona przez zsyłki, obozy i prześladowania. Miasto po wojnie wyglądało przerażająco. Stanowiło ono jedno wielkie skupisko ruin i zgliszcz. W niebo sterczały kikuty wypalonych domów, zwały gruzów zalegały ulice. Śródmieście zniszczone było w 90%, przedmieścia w 60%. Rumowiska porozbijanego sprzętu wojskowego i cywilnego dopełniały obrazu zniszczenia. Brak było wody prądu, gazu, wszelkich środków komunikacji. Nie funkcjonował żaden zakład. Gdańsk robił wrażenie miasta martwego, które trzeba dopiero przywrócić do życia.

obraz nr 1

 

Już 1 lutego 1945 r. wyszły pierwsze dokumenty dotyczące polskiego morza. Liga Morska działająca w Lublinie skierowała inż. Stanisława Szymborskiego do prac przygotowawczych dla objęcia polskiego wybrzeża.
W listopadzie 1945 r. na ziemiach polskich doliczono się i zinwentaryzowano 65 jachtów nadających się do naprawy. Pierwsze próby remontu sprzętu poczynił Gdański Okręg Ligi Morskiej. Już w lipcu 1945 r. zorganizowano pierwszy w powojennej Polsce kurs żeglarski w Gdyni, którego uczestnicy pracowali obok fachowych cieśli przy konserwacji sprzętu. Wkrótce praca żeglarska wrzała na całym wybrzeżu. Uruchamiano jachty, wydobywano sprzęt zatopiony w morzu, rzekach, jeziorach i kanałach portowych. Cieszono się każdym ocalałym kadłubem, skrawkiem żaglowego płótna, znalezioną liną, kamizelką ratunkową, okuciem. Brakowało wszystkiego oprócz energii, ofiarności i niestrudzonego wysiłku.

Niewielkie grono przedwojennych członków Polskiego Klubu Morskiego, którzy wrócili po zakończeniu wojny do Gdańska jak i żeglarze z innych stron Polski, których los zagnał na polskie wybrzeże przystąpili w połowie 1946 r. do odbudowy klubu. W odpowiedzi na pismo Zarządu Miejskiego w Gdańsku z dn.29.X.1946 r. dotyczące danych o organizacji komandor klubu kmdr. Karol Kopiec informował, że klub został reaktywowany 12.VI 1946r. Siedziba klubu mieściła się przy ulicy Kopernika 1 i liczyła 80 członków.

Kiedy członkowie klubu przystąpili do pracy przy sprzęcie napotkali poważne trudności. Z przedwojennej flotylli nie pozostał, jak się wtedy wydawało, żaden jacht. Teren dawnej przystani na „Szańcu Mew” między północną fosą twierdzy Wisłoujście a zakrętem Pięciu Gwizdków z basenem jachtowym i domkiem klubowym / teren dzisiejszej Bazy Przeładunkowej „Siarkopol”/ zajął Gdański Urząd Morski dla swoich jednostek pływających. Po wielu zabiegach udało się uzyskać od władz Marynarki Wojennej – od admirała Mohuczego zapewnienie, że po przeniesieniu urzędu do Gdyni, teren okalający twierdzę przekazany zostanie żeglarzom gdańskim, w celu utworzenia tam miasteczka żeglarzy. W dniu 27.I.1947r. podpisano umowę dzierżawną i krótko po tym kluby przejęły teren okalający twierdzę.

Od strony południowej teren zajął Polski Klub Morski i M.Y.K. „Wodnik” , od strony wschodniej Akademicki Związek Morski oraz klub żeglarski „YMCA” od północy. Na terenie PKM-u znajdował się m. inn. drewniany hangar
/ pozostałość po niemieckim klubie żeglarskim / poważnie uszkodzony przez wybuch bomby lub pocisku artyleryjskiego, w podobny sposób uszkodzony slip, zdewastowany i zanieczyszczony, pozbawiony okien piętrowy budynek z podwórzem i zabudowaniami gospodarczymi.

W dniu 13.IV1947r. przystąpiono do robót porządkowych zorganizowanych i kierowanych przez Tadeusza Prechitkę, do których stanęło 70 osób. Oczyszczono fosę, która była pełna porozbijanych dalb i różnych pływających śmieci, wydobyto wrak dużego jachtu „Seeraüer” posiekany przez odłamki bomb i pocisków artyleryjskich, oczyszczono i częściowo wyremontowano domek klubowy, ustawiono maszt w ogrodzie, pomost i boje w fosie południowej do cumowania jachtów, naprawiono slip, wybudowano specjalne pomieszczenie do przechowywania masztów. Prace te wykonane były wyłącznie przez członków klubu, którzy przepracowali społecznie 4 306 i 1/2 godziny roboczej.

4.V 1947 r. w niedzielę nastąpiło uroczyste rozpoczęcie sezonu żeglarskiego, pierwsze po 7 latach przerwy. Równocześnie ze staraniami o uzyskanie odpowiedniego terenu na przystani klubu nastąpiły starania o odzyskanie utraconego sprzętu.

obraz nr 2

 

Jedną z pierwszych jednostek, która udało się odnaleźć jeszcze w1946r. był jacht „Pirat”. Odnalezieniu jego towarzyszyły szczególne okoliczności. W czasie prac przy porządkowaniu portu w Gdańsku kpt.ż.w. Antoni Bereżecki, będący gospodarzem prowizorycznej bazy remontowej jednostek pływających głównego Urzędu Morskiego w Gdańsku, znajdującej się przy Zakręcie Pięciu Gwizdków na terenie przedwojennej przystani klubu, natrafił w trakcie porządkowania dna u wejścia do basenu na podwodną przeszkodę utrudniającą jego jednostkom wejście do tego basenu. Po zbadaniu przeszkody stwierdził, że jest to kadłub jachtu. Postanowił wydobyć go na powierzchnię. Wymagało to sporego nakładu sił i środków. Po wydobyciu na ląd stwierdził, że jest to jacht „Pirat”. Przystąpił do prac konserwacyjnych poświęcając na nie swoje środki. Gdy później członkowie klubu rozpoznali jacht, jako przedwojenną jednostkę PKM-u, kpt. Bereżecki nie czekając na zgłoszenie przekazał wydobyty i zakonserwowany jacht nie żądając w zamian nic, nawet poniesionych przez siebie kosztów. Był to wyraz prawdziwej bezinteresowności i poszanowania cudzej własności.

obraz nr 3

Natomiast na terenie okalającym Twierdzę znaleziono maszty „Korsarza”, „Pirata” oraz kilku innych jednostek, które stanowiły własność niemieckich klubów żeglarskich, mających tu przed wojną i w czasie wojny swą siedzibę. Mimo konserwacji kadłuba i odnalezienia masztów jacht „Pirat” nie nadawał się jeszcze do żeglugi. Musiał przejść generalny remont w stoczni. Jednak brak było na to funduszy. Prace mogły być wykonane dzięki pomocy ówczesnego pełnomocnika rządu na Wybrzeżu ministra Eugeniusza Kwiatkowskiego, człowieka oddanego gospodarce morskiej i wpółtwórcy portu w Gdyni. Przekazał on klubowi, po wcześniejszych prośbach klubu, 100tys. złotych, sumę jak na owe czasy sporą. Prace remontowe zakończono na początku października 1946 r. i w drugiej połowie tegoż miesiąca jacht „Pirat” wyszedł na swe pierwsze pływanie na Zatokę Gdańską pod dow. kpt. Alfonsa Olszewskiego.

obraz nr 4

Również sprawa odzyskania jachtu „Korsarz” nie należała do prostych. Jacht ten został znaleziony na nabrzeżu stoczni w Przegalinie. Po dwukrotnych oględzinach stwierdzono, że jest to ten sam jacht dębowy typu kecz zbudowany na zlecenie i rachunek PKM-u w 1934 r. w gdańskiej stoczni Franciszka Krooppa na Siankach /Stogach/ .Nazwa jego została zmieniona przez Niemców w czasie wojny na „Paul Beneke” Został on roztaklowany, a cały takielunek złożono na terenie starej twierdzy- obecnej siedzibie klubu. Po zdobyciu przez Niemców Gdańska został przydzielony jednostce sportowej SS . Dowodem na to jest artykuł i fotografie w czasopiśmie niemieckim „Die Yacht”. Pływał jako jednostka patrolowa bez masztów, nosił barwy ochronne.

Odzyskany jacht był uszkodzony ładunkiem wybuchowym i wymagał remontu nadbudówki, urządzeń wewnętrznych oraz zakupu nowych żagli. W 1947r. przewidywano, że potrzebna jest suma ok. 800 000 zł by doprowadzić jacht do przedwojennego stanu.
Prócz tego klub posiadał jeszcze:

obraz nr 5

– jacht „Maryla”– wyremontowany w 1946 r., dla którego później zakupiono żagle i odmalowano. Jacht ten już w sezonie 1947r. pływał na zatoce i pod nieobecność „Pirata”, który pływał w rejsy zagraniczne, szkolił żeglarzy.

– jacht „Kaper”, który wyposażono w nowy takielunek. Wydawało się, że wystarczy przy nim przeprowadzić tylko niewielki remont, jednak po przystąpieniu do prac okazało się, że stan kadłuba jest o wiele gorszy i należy go wycofać z eksploatacji.

– jacht zwany „Danutą”– tej samej klasy co przedwojenna „Danuta” lecz przed wojną miał nazwę „Sopot”. Była to klasa 6m/R /R-6/. W 1947r. wymagał średniego remontu, nowego omasztowania, olinowania i ożaglowania. Koszt remontu obliczono na 300 000 zł. Zabrany został klubowi przez Marynarkę Wojenną.

– jacht „Leon”– równie zniszczony jak „Danuta” o pow. żagli 30m2 . typ jachtu podobny do folkbota.

– jacht „Kondotier”- ok. 30 m2 żagla, ex.” Frechdachs”- nieznacznie uszkodzony o kadłubie mahoniowym.

– jacht „Harnaś”-dawny „Seeraüber” o pow. żagli ok. 100m2 wydobyty z fosy, oczyszczony, ustawiony w hangarze. z powodu dużych uszkodzeń nie nadawał się do remontu, podobnie jak jachty: „Brygant”, dawny „Wipst”, „Ali-Baba” ex. „Trotzdem”.

– jacht „Nike II” / 100m2/- postawiony na lądzie, został zabezpieczony przed wpływami atmosferycznymi przez wybudowanie dachu obronnego. Przekazany został przez p. Rumińskiego do PRCiP i odbudowany. Zatonął w Gdyni przy pierwszym wyjściu. Był to jacht zakupiony przed wojną w Szwecji przez braci Wieleżyńskich i przyprowadzony do kraju. Z tego jachtu zachował się rumpel, który do chwili obecnej znajduje się na jachcie „Korsarz”.

– jacht „Flibustier” ex”.Lüv” ok. 30 m2 podobnie jak „Kondotier” nadający się do remontu.

Pracy przy jachtach w 1947r. było co niemiara. Nie zapomniano jednak o szkoleniu nowych żeglarzy. Od 2 do 30 marca przeprowadzono w klubie wraz z AZM-em kurs teoretyczny na stopień żeglarza morskiego, zakończony wycieczką do Stoczni Północnej / ówcześnie Stoczni nr3/ i egzaminem, do którego przystąpiło 180 słuchaczy, z czego w pierwszym terminie zdało 49 żeglarzy.

W lipcu i sierpniu 1947r. zorganizowano 3 rejsy pełnomorskie o charakterze szkoleniowym na jachcie „Pirat”. Planowano jeszcze dwa rejsy pełnomorskie, jednak nie doszły one do skutku z powodu ucieczki za granicę jachtu „Cirrus” z kpt. Łempickim z Gdyni, co pociągnęło za sobą zakaz pływań zagranicznych.

Klub zajął się także ustaleniem losu swoich byłych żeglarzy. Udało się odnaleźć ślady 76 osób, o dalszych 38 zbierano informacje. Oddano hołd osobom pomordowanym w obozie w Stutthofie w Wielki Piątek 1940r. Zwłoki ich po ekshumacji pochowano na cmentarzu Bohaterów na Zaspie 04.04.1947r. W uroczystościach pogrzebowych wzięła delegacja PKM-u, która złożyła wieniec na mogile przedwojennego Komandora Klubu kmdr. Tadeusza Ziólkowskiego. Złożono tam zwłoki i innych członków klubu: dr. Bernarda Filarskiego, dr Stefana Goldmana, Witolda Grotta, dr Franciszka Kręckiego, prezesa Aleksandra Kureckiego, mec. Bonifacego Łangowskiego, dr Stefana Mirau, dr Szczepana Pileckiego, rdc. Henryka Rosochowicza, inż. Różankowskiego.

Źródło: http://www.pkm.gda.pl

Komentarze