Paweł Oska z żoną Justyną i córkami popłynał kanałami i rzekami z Amsterdamu do Port St. Luis nad Śródziemnym. I teraz, kiedy do nas pisze te słowa, w kabinie upał niemal tropikalny. Pisze, że to lubi, a za to ceny w porcikach francuskich ponoć są niższe niż w Szwecji. Tak, tak – Szwecja drożeje 🙁
siedzę w mesie w której temepratura osiągnęła już pewnie ze 35 stopni C. Od jakiegoś czasu zbieram się do napisania tekstu na SSI o innym rodzaju
pływania od tego który szanujesz i propagujesz. Bo i dzieci i kobiety i ciepłe wody…:) Niekoniecznie sztormiaki, kalosze i niedźwiedzie mięso, ale z
to wypoczynek, zwiedzanie i propagowanie – zaszczepianie morza młodym, czy może małym ludziom.
Idea wypłynięcia na południowe morza marzyła mi się od lat. Teraz po latach bałtyckich i innych niekoniecznie ciepłych, kiedy leciałem sfinalizować
umowę do Amsterdamu przmknęła mi po głowie myśl – może teraz? Teraz, kiedy lecę do Oscara przejąć wyszukaną łódkę. To chyba najlepsza okazja. Jest
kwiecień 2012 roku, przede mną cały maj, czerwiec i wakacje. Praca da się ułożyć jakoś … Może teraz jest ten moment aby uderzyć na południe. Nie na
krótki czarter ale na naprawdę długi rejs. Bo przecież 4 miesiące to kawał czasu!
I stało się. Okręt przejęty pod Amsterdamem. Dwa tygodnie przygotowań i wraz żoną Justyną i z dziećmi – 4-letnią Antoniną i 11 letnią Zosią ruszamy w rejs marzeń
dla nas. Trasa wiedzie poprzez morze Północne do Hoek van Holland, gdzie po wielu perypetiach kładziemy maszt. Dalsza droga to rzeka Maas, Holandia,
Belgia i Francja do Toul. Stamtąd kanałami a potem rzekami Saoną i dzikim Rodanem nad morze Śródziemne do Port St. Louis.
Wybór trasy śródlądowej świadomy, z dziećmi i chęcią turystycznego poznania. Na znaną mi trasę Biskajsko – Giblartarową nie zdecyzdowaliśmy się z powodu
nieprzewidywalności czasowej. Pamiętam jak w 2007 roku siedzieliśmy w Cherbourgu czekając na przejście kolejnego niżu. Ruszyliśmy w końcu i z
bardzo szorstką pogodą i akcją ratunkową ewakuacji śmigłowcem Romka ze złamaną nogą 100Mm od La Coruny w końcu dotarliśmy do Hiszpanii. Smiały
wytelepany, my również. Roman 4 miesiące w szpitalu w Hiszpani. Wspomnienia pomogły w decyzji …
W końcu 20 lipca 2012 po 6 tygodniach śródlądzia i 350 śluzach (trzysta pięćdziesiąt!) i wielu przygodach. wchodzimy na słone wody „Śródziemia” w
Port St Louis. Gorąco i powolnie. Po dość szybkiej żegludze w kanałach tu wszystko spowalnia 5-krotnie.