Jego gabinet w Wydziale Kultury szczecińskiego magistratu wystrojem dalece odbiega od stereotypowego urzędniczego pomieszczenia biurowego. Zdjęcia żaglowców, obrazy, okolicznościowe plakiety, dyplomy, puchary i inne zgromadzone przedmioty składają się na ekspozycję świadczącą nie tylko o tematyce poruszanych tu spraw, ale – przede wszystkim – o emocjonalnym traktowaniu ich przez gospodarza. Te sprawy, to duże szczecińskie imprezy plenerowe z największą – już po raz drugi przygotowywanym finałem The Tall Ships Race.
“Żaglowce oraz organizacja ich pobytu w Szczecinie – wyjawia Jerzy Raducha – to doświadczenie, pasja i uczucie, które zmieniło moje życie“. Przyznaje, że choć po ukończeniu studiów pracował w szczecińskich stoczniach remontowych “Parnica” i “Gryfia”, ów zew morza dopadł go z całą siłą nie w stoczni remontującej pełnomorskie statki, lecz tu, przed dziesięciu laty, w Urzędzie Miasta.
Jak pamięta, na początku 2003 roku z telefonicznym zapytaniem, czy Szczecin byłby zainteresowany przyjęciem w roku 2007 wielkich żaglowców i jachtów uczestniczących w międzynarodowych regatach zwrócił się Peter Newel z brytyjskiego stowarzyszenia The Sail Training Association (STA). W Wydziale Kultury UM wydzielone zostało wtedy kilkuosobowe Biuro d.s. Organizacji Regat 2007, w którym mu przypadło odpowiadać m.inn. za infrastrukturę, finansowanie, program dla załóg oraz patronaty medialne. Po kilku miesiącach wielu niezbędnych konsultacji i uzgodnień, do STA można było już wystosować formalny wniosek o powierzenie Szczecinowi organizacji w roku 2007 finału regat noszących wtedy jeszcze nazwę The Cutty Sark Tall Ships’ Race. Poniżej prezentujemy pismo przewodnie do starannie przygotowanego wielostronicowego opracowania, opisującego walory miasta, osiągnięcia w dziedzinie morskiego wychowania dzieci i młodzieży, fotografie portu, oraz rysunki nabrzeży przygotowywanych do przyjęcia uczestników zlotu. Sygnowali je także przedstawiciele firm, organizacji i instytucji deklarujących swoje zaangażowanie w to wydarzenie.
Decyzja o powierzeniu miastu finału The Tall Ships’ Race 2007 zapadła pod koniec 2003 roku. Rozpoczął się bardzo intensywny okres przygotowań i… nauki. Złożone w następnym roku wizyty w Gdyni, w duńskim Aalborgu oraz niemieckim Cuxhaven służyły poznaniu doświadczeń innych miast organizujących podobne imprezy. Bardzo harmonijnie układała się również współpraca z Anglikami, mającymi w tej mierze wieloletnie doświadczenie.
Swego rodzaju poligonem doświadczalnym uczyniono corocznie organizowane Dni Morza, którym – jak to określa Jerzy Raducha – nadano tallshipowy charakter. Od roku 2004 Szczecin stał się gospodarzem organizowanych w czasie Dni Morza corocznych Zlotów Oldtimerów, w których każdorazowo uczestniczy po kilkadziesiąt wiekowych polskich i zagranicznych jachtów. Zloty Oldtimerów oraz wizyty wielkich żaglowców, takich jak „Siedow”, „Mir”, „Kruzensztern” czy „Dar Młodzieży” to także sprawdzian funkcjonowania systemu oficerów łącznikowych, umiejętności organizowania spotkań z kapitanami statków i jachtów, organizowania imprez towarzyszących, zapewnienia warunków bezpiecznego ruchu jednostek pływających. Przede wszystkim, to okazja poznania i zaprzyjaźnienia się z żeglarzami spod różnych bander, spotykanymi także na corocznie organizowanych przez naszych zachodnich sąsiadów Hanse Sail w Rostocku oraz w różnych innych portach, na trasie kolejnych ‘tallshipów”.
Dziś może wymienić nazwy kilkudziesięciu żaglowców oraz wielu kapitanów zaprzyjaźnionych ze Szczecinem, chętnie tu zawijających. Te powtarzające się wizyty – uważa – są również wyrazem zaufania do odwiedzanego portu i miasta. Przypomina też słowa wypowiedziane przez kapitana “Kruzenszterna”, że wpływając do Szczecina czuje się on tak jakby wracał do domu.
Jak wiadomo, finał The Tall Ships’ Race 2007 został powszechnie uznany jako wielki organizacyjny i promocyjny sukces Szczecina, skutkujący zresztą natychmiastowym rozpoczęciem przygotowań miasta do zaplanowanego tu na 3 do 6 sierpnia br finału The Tall Ships“ Race 2013. Odrywając na moment uwagę od bezliku spraw związanych z przygotowaniami do nieodległego już sierpniowego zlotu, za które odpowiada teraz jako wicedyrektor Wydziału Kultury, pytam o osobiste odczucia jakie towarzyszyły mu podczas angażowania się w tak wielkie przedsięwzięcie.
Sięgając pamięcią wstecz przypomina emocje jakie towarzyszyły mu jako inicjatorowi oraz saperom przygotowującym po raz pierwszy most pontonowy umożliwiający pokazanie mieszkańcom Szczecina i turystom Łasztowni, przy której cumowały żaglowce zaproszone wtedy na Dni Morza.
Przypomina uczucie prawdziwego wzruszenia, wynikającego z odczuwanej także przez żeglarzy uczestniczących w ulicznej paradzie i późniejszej uroczystości rozdania nagród w Parku Kasprowicza, radosnej odświętnej atmosfery, akceptacji i serdecznego ich przyjmowania przez ogromną rzeszę mieszkańców miasta. Dla niego taką nagrodą za trud wniesiony w organizację szczecińskiego finału była także krótka rozmowa z jednym z Anglików, który podszedł wyraźnie wzruszony, by podziękować za przyjęcie przez Szczecin żeglarzy, najlepsze z jakim spotkał się on dotąd w innych portach. Takim zapamiętanym obrazem, dla którego – mówi – warto było organizować tamten zlot, był smutek widoczny u wielu żegnających odpływające żaglowce, obraz płaczących sióstr zakonnych. Potem – dodaje – już tylko pustka nabrzeży.
Dziś już nie musi nikomu tłumaczyć czym jest i z jakiego rodzaju wydarzeniem mamy do czynienia w Szczecinie trakcie przygotowań do kolejnego finału The Tall Ships’ Race. Nikt mu w teraz nie rzuca, czego doświadczał przed poprzednim finałem w roku 2007, kłód przed nogi. Odczuwa niezmiennie wielką przychylność Urzędu Morskiego oraz innych partnerów, od których zależy sprawna organizacja tak wielkiej imprezy, która przed laty zaowocowała ponad półtoramilionową publicznością. Przychylność i doza wzajemnego zaufania tworzą również dobry klimat współpracy z firmami armatorskimi oraz z całą sferą gospodarki morskiej.
W roku 2007, w pamiętnym szczecińskim finale regat uczestniczyło 96 różnej wielkości żaglowców. Do dnia 25 stycznia br, na otwartą jeszcze do końca kwietnia listę uczestników szczecińskiego finału tegorocznych regat wpisało już ponad 80 jachtów i statków. Nie ma na niej jeszcze zwykle później zgłaszanych wielkich statków żaglowych reprezentujących marynarki wojenne różnych bander. Wiele wskazuje na to – mówi Jerzy Raducha – że w tym roku do Szczecina przypłynie liczniejsza niż przed sześciu laty flotylla żaglowców. Teraz pracujemy nad możliwie najlepszym przygotowaniem do przyjęcia w Szczecinie wszystkich uczestników regat i zainteresowanych zlotem żaglowców gości z kraju i zagranicy oraz nad takim dopracowaniem wszelkich spraw organizacyjnych, by wszyscy mieszkańcy Szczecina byli dumni z imprezy, przygotowywanej wspólnie ze Szczecińską Agencją Artystyczną oraz Międzynarodowymi Targami Szczecińskimi.
Pod koniec naszego spotkania dowiaduję się, że dla osobistego poczucia smaku pływania pod żaglami dyrektor Jerzy Raducha odbył między innymi dwa rejsy na “Darze Młodzieży”. Żeglował z Newcastle do Fredrikstad oraz z Kłajpedy do Rostocku. Po Morzu Północnym i Bałtyku nie płynął na prawach obijającego się po pokładzie VIP-a, lecz w charakterze kucharza przyrządzającego w kambuzie żaglowca posiłki dla licznej załogi.
Zygmunt Kowalski
Fot. Z.K. i Wiesław Seidler
Źródło: www.mojalasztownia.pl
Za zgodą: http://morzaioceany.pl