Na terenie obecnego Libanu Egipcjanie spotkali się z innymi budowniczymi statków. To były statki morskie zbudowane zupełnie inaczej a szkutnikami byli Fenicjanie, którzy zasłynęli niewiele czasu później jako najlepsi żeglarze na całym Morzu Śródziemnym a właściwie w całym starożytnym świecie.
Zupełnie inna technika budowania statków wynikła z dwu powodów: braku spławnych rzek, co powodowało konieczność wymyślenia bardziej odpornych konstrukcji morskich oraz dostępności doskonałego materiału. To był czas istnienia bogatej kultury minojskiej na Krecie; był więc powód do podejmowania handlowych podróży po otwartym morzu. Na zboczach gór w bardziej wilgotnym jednak niż egipski klimacie rosły obficie rozłożyste cedry. To było to, czego brakowało Egiptowi.
Przyjrzyjmy się więc tym statkom. Były na tamte czasy przede wszystkim bardzo mocne. Materiału dostarczały potężne cedry górskie, których pnie można było dzielić na grube i długie deski. Deski te podobnie jak wszystkich statków pływających wówczas po Morzu Śródziemnym łączone były ze sobą „na styk” swoimi krótkimi krawędziami. Początkowo deski łączono ze sobą również metodą przyszywania linami roślinnymi.
Fenicki statek towarowy.
Kadłuby budowane w podobny sposób jak statki egipskie miały jednak inne proporcje. Były dużo szersze w stosunku do swojej długości i miały wyższe burty co zapewniało bez porównania większą możliwość przewożenia znacznych ładunków nie przeciążając jednostki. Nie potrzebowały też żadnych lin wzmacniających i najczęściej wyposażone były podobnie jak egipskie w jeden maszt z żaglem pomiędzy dwoma rejami a także pomocnicze wiosła. Tutaj jednak żagiel był napędem podstawowym.
Statki te w początkowym okresie były krótsze od egipskich, kilkunastometrowe, lecz dużo bardziej bezpieczne. W podobny sposób budowano również statki z Krety oraz mykeńskie, z którymi Fenicjanie konkurowali w handlu. Z biegiem czasu Fenicjanie okazywali się coraz bardziej sprawni i przedsiębiorczy a po upadku (dość tajemniczym) państwa na Krecie pozostali głównymi kupcami i organizowali coraz to dalsze wyprawy w poszukiwaniu cennych towarów. Dokonali też epokowego wynalazku, który pozwolił na budowanie coraz to większych statków równie mocnych jak te mniejsze. Z tego fenickiego wynalazku korzystamy do dziś.
Podobnie jak w przyrodzie szkielety zwierząt oparte są na kręgosłupie ich statki od pewnego momentu wyposażone zostały w stępkę. Położyli na ziemi długą wyciosaną z jednego drzewa belkę i zakończyli ją z przodu i z tyłu pionowo lub skośnie dwoma innymi. To miała być środkowa belka dna, czyli stępka oraz dziób i rufa. Mieli do dyspozycji dużo gałęzi cedrowych mogli więc wybrać odpowiednio krzywe aby poprzecznie do stępki poustawiać żebra, czyli wręgi. Te wszystkie elementy były odpowiednio grube można więc było porzucić szycie i połączyć je drewnianymi kołkami wbijanymi w otwory.
Szkielet łodzi – żebra (wręgi) z naturalnych krzywizn konarów.
To naprawdę była rewolucja w budowie statków. Teraz poszycie z desek również przybijane do wręgów kołkami dawało bardzo mocną jednostkę. Drewniane kołki pęczniały w wodzie wzmacniając łączenia. Można było zacząć budować statki coraz większe. Od XII w.p.n.e. stopniowo rosły osiągając 30 m długości przy 10 m. szerokości. Na taki statek można było załadować znaczną ilość towarów i wygospodarować wreszcie miejsce dla pomieszczenia załogi. Szczeliny między deskami poszycia dość grubymi w porównaniu z egipskimi listewkami uszczelniane sznurkami roślinnymi dawały luksus suchego wnętrza, czyli ładowni. Wynalazek szybko okazał się bardzo przydatny, bo na morzu zaczynało się robić niebezpiecznie.
c.d.n.