Poniżej prezentujemy różne typy dawnych statków żaglowych – od towarowych krążowników, po dawne szybkie okręty wojenne i statki wykorzystywane przez piratów. Historia żagli i ciężkich dział ma wielowiekową, arcyciekawą historię.
Galeon – towarowy krążownik
Statki i okręty żaglowe z powodów technologicznych chwilowo nie mogły być dłuższe lecz mogły być wyższe odkąd wynaleziono sposób łączenia poszczególnych odcinków masztu. Galeon miał kształt kadłuba wzorowany na szybkiej karaweli. Jednakże zauważyć można monstrualnie podniesione kasztele, z czego dziobowy (forkasztel) odsunięto od dziobu. Budowano je jako jednostki uniwersalne towarowe lub wojenne. Te ostatnie nie potrzebowały pojemnej ładowni zbudowano więc drugi pokład działowy. Teraz podstawowe salwy armatnie oddawano z burt. Ożaglowanie nie różniło się od sprawdzonego już na galeasach lecz na wyższych teraz masztach pojawił się trzeci żagiel rejowy.
Model typowego galeonu z XVII w.
To wszystko zachwiało statecznością okrętu musiał więc mieć większe zanurzenie a ciężkie zapasy kul działowych i prochu przewożono w najniższej części kadłuba. Wysoki kasztel na rufie wystawiony na działanie wiatru utrudniał utrzymanie kursu wydłużono więc pochylony maszt na dziobie, nazywany od tej pory bukszprytem, aby zawsze tam rozwijać mały żagielek równoważący. Nieraz to jeszcze nie wystarczało i na końcu bukszprytu trzeba było jeszcze dostawiać mały maszcik z dodatkowym żaglem (sprit). Wioseł już nie było.
Okręty liniowe
Nieustające niemal wojny w XVII i XVIII wieku doprowadziły do skonstruowania prawdziwych pancerników żaglowych. Odkąd stwierdzono niezwykłą przydatność do zabijania coraz bardziej ulepszanych dział usiłowano ustawiać ich na okrętach jak najwięcej. Dobudowano trzeci pokład działowy i jednostki stawały się coraz większe. Jednocześnie należało zwiększać odporność kadłubów na ogień nieprzyjaciela. Kadłub okrętu liniowego budowano na potężnych wymiarów szkielecie i pokrywano niezwykle grubymi deskami; najczęściej podwójną ich warstwą. Miało to szczególne znaczenie w obliczu taktyki stosowanej na morzu w XVIII wieku.
Bitwa morska dwu linii okrętów bojowych. Niefrasobliwość, pycha czy głupota?
Nie była to zbyt wyrafinowana taktyka; okręty ustawiały się w jedną linię szyku torowego i po prostu strzelały do siebie salwami burtowymi. Najczęściej wygrywał ten, kto po prostu miał na dolnym pokładzie więcej dział dużego kalibru a przez to większą szansę na poważne uszkodzenie kadłuba wrogiej jednostki. Działa mniejszego kalibru ustawione na wyższych pokładach miały za zadanie niszczyć maszty i żagle aby unieruchomić okręt. Lekkie działa na pokładzie głównym oraz strzelcy na masztach z mniejszej odległości zabijały ludzi. Z powodu takiego ustawiania okrętów w jednej linii nazwano je „liniowymi”.
Dopiero admirał Nelson pod koniec wieku przełamał ten morderczy zwyczaj wprowadzając więcej finezji do stosowanej taktyki
Przekrój przez trzypokładowy okręt liniowy.
Tak niezwykle ciężkie okręty miały problemy ze statecznością mimo zwiększonego zanurzenia. Dlatego tak ważne było rozmieszczanie znacznych ciężarów. Na samym dnie jak dawniej umieszczony był kamienny balast a nad nim wszelkie magazyny; przede wszystkim zapasy kul działowych i prochu.
Wszelkie ciężary powyżej linii wodnej były niekorzystne więc niezwykle ciężki kadłub zwężał się łagodnie do góry i pokład był wyraźnie węższy od największej szerokości pod wodą. Takie jednostki nie mogły być ani zbyt szybkie ani łatwe w manewrowaniu. I nie były. Mimo zwrócenia głównej uwagi budowniczych na to aby okręt miał jak najwięcej ciężkich dział a jednocześnie nie przewracał się na morzu odnotować należy jednak również pewne drobne wynalazki w takielunku.
Ciężkie okręty liniowe w szyku bojowym. Ściana żagli
Z biegiem czasu łaciński żagiel na tylnym maszcie zastąpiono dużo łatwiejszym do obsługi gaflowym w formie pionowego trapezu oraz zamiast żagielków rejowych na bukszprycie zastosowano żagle trójkątne używane już przez Wikingów parę wieków wcześniej. W żegludze z wiatrem żagle zasłaniały się nawzajem i okręty były jeszcze wolniejsze. Zastosowanie dodatkowych bocznych żagli wytykowych (lizli) dostawianych do rej było już wynalazkiem tamtego okresu.
Miasteczko na morzu – trzypokładowy okręt flagowy
Trzypokładowy okręt flagowy Nelsona „Victory” miał prawie 70 metrów długości przy szerokości 16 m. i zanurzeniu niemal 9 metrów a wcale nie był największy. Miał 104 działa różnego kalibru i mustrowało na niego 850 marynarzy, kanonierów oraz żołnierzy piechoty morskiej. Musieli tam żyć nieraz przez wiele miesięcy. Wyobraźmy sobie taki oddział zamknięty w niedużym pudełku.
Nad magazynami był pokład „mieszkalny” dla żołnierzy ówczesnej piechoty morskiej. Na jednym pokładzie musiało się zmieścić często prawie 300 ludzi. Nad zenzą i magazynami prochu musieli mieć chyba prawdziwie hawajski klimat. Kanonierzy żyli tam, gdzie walczyli ze swoimi działami w objęciach a marynarze potrzebni do obsługi okrętu pod pokładem głównym aby mogli być szybko użyteczni do manewrowania wielkimi żaglami. Ci z kolei mieli czasem nadmiar świeżego powietrza.
Dla wszelkiego rodzaju oficerów przeznaczone były skromne kabiny w kasztelu rufowym. Lekkie ścianki dzielące je były przed bitwą demontowane aby zorganizować tam polowe lazarety. Rano wszyscy zwijali swoje hamaki i układali je na pokładzie na nadburciu. Podczas bitwy pełniły one rolę okopów chroniących ludzi przed ogniem karabinowym. Poza czasem walki codzienne wietrzenie mogło mieć kojące znaczenie klimatyczne. Na każdym pokładzie były kuchnie do przygotowywania prostych siłą rzeczy posiłków.
Służba na okrętach wojennych nie należała do romantycznych; załogi były więc często rekrutowane metodą łapanek oraz mustrowania więźniów. W takim środowisku utrzymanie dyscypliny było sprawą kluczową. Po śniadaniu załoga miała obowiązkowe różnorakie zajęcia: kanonierzy przy działach, żołnierze ćwiczyli musztrę bojową a marynarze naprawiali takielunek i zajmowali się konserwacją statku; nieraz przez cały dzień. Tylko sztorm mógł być powodem odwołania zajęć. Nieustane ćwiczenia poza doskonaleniem umiejętności miały niebagatelne znaczenie dyscyplinujące.
Za różnorakie uchybienia stosowano cały system kar od dodatkowych zajęć przez chłostę po przeciąganie winnego na linach pod dnem okrętu. Kapitan miał prawo zastosować również karę śmierci za przewinienia w obliczu nieprzyjaciela. Był panem życia i śmierci na swoim okręcie.
Pojawiły się jednocześnie pierwsze marynarskie przywileje. Do epokowych wynalazków należy z pewnością zaliczyć wymyślenie grogu…
Za zgodą: http://zeglarstwo-kursy.pl