12.12.2012 r.
165l wody, 5l mleka, 4l soków pomarańczowych, za mało czekolady i brak dobrego pieczywa. Ustaliliśmy że linia startu otwarta będzie od 2100 UTC. W ostatniej chwili Janusz przypomniał mi, że mam do naprawy uszkodzone okienko. No wiec naprawiłem.
o 2310UTC Wyruszyłem z mariny Radazul.
1 dzień 13.12.2012r. 0806 UTC
Pozycja 27,57.863N 016,35.370W
Dystans dobowy 34nm, średnia prędkość 3,77kn
Noc nawet niezła, lecę po 6-7kn. W niecałe 9h zrobiłem 34nm. Wieje z N. Niestety woziłem się z grotem, a z nim się nie da pełniej niż ostrym baksztagie. Dopiero na wysokości przylądka De Abona grot w dół i na samym foku idę niewiele wolniej, a samosterownie i prosto do celu.
2 dzień 14.12.12r. 0812 UTC
Pozycja 27,32.703N 017,13.597W
Dystans dobowy 47nm, średnia prędkość z dnia 1,95kn
Dystans od startu 81nm, średnia prędkość etapu 2,45kn
Dystans do celu 2565nm
Masakra. Kręci. 4h miałem bajdewind, następnie baksztag. Później siadło poniżej zera. Gdy wieczorem włączyły się światła na wyspach to myślałem że zacząłem się cofać. Zobaczyłem białe światło na zachodzie, trochę się bujało. Może to Janusz? Ale nie doganiałem Go lub bardzo powoli. Grot w dół, fok na wytyk i robię 2kn. Poszedłem spać. Znowu nie jestem w stanie wpaść w rytm. Tyle dobrego, że co 2h budzę się i wystawiam dzioba na zewnątrz kontrolnie.
3 dzień 15.12.12r. 0804 UTC
Pozycja 27,07.550N 017,55.425W
Dystans dobowy 53nm, średnia prędkość z dnia 2,16kn
Dystans od startu 133nm, średnia prędkość etapu 2,33kn
Dystans do celu 2525nm, powinienem dotrzeć na metę za 41 dni
Fok na wytyku. Źle się czuję, ale to chyba nie choroba morska. Bo normalnie, praktycznie nie odczuwam poważnie jej skutków. Senność, lekki ból głowy i brak apetytu to wszystko co mi dolega. A tu nawet fala jest niewielka, słabo wieje.
W środku nocy gdy wstawałem kontrolnie, snop światła włączanej w tym momencie czołówki padł prosto na niego- Karakana! Pod ręką był akurat kawałek sklejki którego używam jako podkładki pod gorące naczynia. PAC! I za burtę. Ciekawe ile ich tu jest? Wiem, że Janusz miał z nimi problem już w Radazul ale stał w marinie tuż pod samą restauracją (bardzo dobrą, włoską!). Ja wtedy nie zauważyłem żadnego, ale stałem w połowie kei. Ten pierwszy się ujawnił. PEWNIE GŁODNY SKURCZYBYK!
4 dzień 16.12.12r. 0804 UTC
Pozycja 26,09.216N 018.57.328W
Dystans dobowy 84nm, średnia prędkość z dnia 3,5kn
Dystans od startu 217nm, średnia prędkość etapu 2,67kn
Dystans do celu 2461nm
Woda w jachcie. Między dwoma przednimi dennikami mokro. Nie wiem skąd się wzięła. Smak nieokreślony, na pewno nie słodki ale też za mało słony na atlantycki. Wytarłem do sucha, zobaczymy.
Bardzo źle się czuję. Otworzyłem ostatni sok pomarańczowy. A miały być na cały rejs, wydzielany raz na tydzień. To jedyne co jestem w stanie przełknąć, poza czekoladą. Woda jest za ciężka. Temperatura ciała 36,9 nawet nie wiem czy to źle czy dobrze. Ostatnio chorowałem w 2001 roku.
Nie wiem co mi jest.
Choroba morska? Przecież zazwyczaj nie choruję i warunki są bardzo spokojne. Zatrucie? Staram się jednak zmusić do pracy. Umyłem naczynia i przygotowałem sztormszmatę na lewej koi.
Skończył się pierwszy kartusz gazu. Licząc od Sagres. To małe zużycie zawdzięczam pewnie paskudnym warunkom na etapie do Santa Cruz. Gotowałem wtedy bardzo rzadko. Gotowe dania Profi można jeść na zimno. Są po prostu zimne. Około 4 nad ranem mija mnie jacht Brinabela z Fra. Nawet nie wołałem ich przez VHF. Pewnie spali.
5 dzień 17.12.12r. 0800 UTC
Pozycja 25,00.151N 020,01.249W
Dystans dobowy 95nm, średnia prędkość z dnia 3,95kn
Dystans od startu 312nm ,średnia prędkość etapu 2,97kn
Dystans do celu 2395nm Powinienem dotrzeć na metę za 34dni
Dziś nawet na chwilę nie złapałem za ster. Łeb mnie na..la la la
W dzień tylko mleko wypiłem. Na wieczór zagrzałem barszcz czerwony z proszku. Miał być na wigilię. Do termosu zrobiłem herbatę, czarną z miodem. Udało mi się złapać po 2000 UTC jakąś stację polskojęzyczną na 6020khz. Okazało się ze to międzynarodowe radio Pekin. Od 21 mówili już po hiszpańsku.
6 dzień 18.12.12 r. 0802 UTC
Pozycja 23,51.622N 21,16.469W
Dystans dobowy 101nm, średnia prędkość z dnia 4,2kn
Dystans od startu 413nm, średnia prędkość etapu 3,2kn
Dystans do celu 2318nm Powinienem dotrzeć na metę za 30dni
Nie tykam steru i jest nieźle. 101mil w ciągu 24h, oby tak było do mety. Jest plan żeby ciągnąć do równoleżnika 20(minąć go gdzieś między 25, a 30W) i składać się na zachód. Cały czas wieje z E. Nie powinno bardziej z NE? Wiatr siada, może to jeszcze nie pasat? Nie będzie raczej zbliżonego wyniku do wczorajszego. Ciśnienie w ciągu dwóch dni spadło z 1025 na 1016 hPa. Brak chmur. Umyłem się z góry na dół 🙂
Skończyłem czytać „Podróże kapitana Cooka”. Za mało mam książek. Tak mnie naszły wspomnienia. Kiedy ja ostatnio byłem na Przystanku Woodstock. Jeszcze w Żarach się odbywał. Owsiak żyje?
7 dzień 19.12.12r. 0807 UTC
Pozycja 22,45.244N 022,03.481W
Dystans dobowy 83nm, średnia prędkość z dnia 3,45
Dystans od startu 496nm, średnia prędkość etapu 3,24kn
Dystans do celu 2268nm, powinienem dotrzeć na metę za 29 dni
Udało się wstać o 4 rano. Budzę się zawsze regularnie, ale pierwszy raz wstałem, wyszedłem na pokład, posiedziałem, popatrzyłem. Dookoła nic, tylko cisza. A gdzie Gemini 3?
Brzuch i głowa nadal źle. Jest dużo statków na AISie. Może jakiś pojawi się w zasięgu radiowym i uda się przekazać pozycje do domu?
W końcu porządnie zamontowałem na pawęży dedykowaną antenę do AISa. Do tej pory używałem anteny topowej przeznaczonej dla VHF. Mam ręcznego Midlanda Pacifica. Na razie spisuje się bez zarzutu. Ma tę zaletę że mogę go podłączyć do anteny zewnętrznej, a to zdecydowanie zwiększa jego możliwości.
Zrobiło się dużo cieplej,ciśnienie powoli spada. Nadal źle się czuję, ale dużo i regularnie piję.
Wiatr powili odkręca na NE. Niby dobrze,ale niebo pełne cirrusów. Wieje około 3B.
Easy race.
8 dzień 20.12.12r. 0802 UTC
Pozycja 21,33.841N 022,36.916W
Dystans dobowy 82nm, średnia prędkość z dnia 3,41
Dystans od startu 578nm, średnia prędkość etapu 3,26kn
Dystans do celu 2232nm, powinienem dotrzeć na metę za 28dni
Zachmurzenie tak 3/4. Cirrusy i cirrostratusy. Chyba:)
Pojawił się ptaszek, ten co się sztormu nie boi i leciał ze mną prawie cała trasę na Teneryfę. Ma niezłą kondycję! Ciśnienie w dół na 1015 hPa, a zachmurzenie już 90%.
Dlaczego nie wziąłem jakiejś kobyły historycznej do czytania? Zazwyczaj brak czasu i cierpliwości na takie pozycje. a tu warunki idealne!
Ozi
Źródło: http://www.zewoceanu.pl