CZY AKUMULATORY NADAL ŁADUJECIE PO STAREMU ?

0
547

Do niedawna wydawało się, że o sposobie ładowania akumulatorów jachtowych nic nowego nie da się powiedzieć. Wszyscy wiedzą, że trzeba dolewać wody destylowanej, ładować prądem nie przekraczającym 1/10 pojemnosci akumulatora, nie dopuszczać do głębokich rozładowań oraz nie pozostawiać go w stanie nie naładowanym. A przy okazji  przypomnieć sobie, że odkręcanie korków podczas ładowania i smarowanie klemów smarem stałym to przesądy.

Tymczasem w świecie akumulatorów po latach zastoju coś tam teraz drgnęło. Pojawiły się akumulatory bezobsługowe i żelowe. Pierwsze, jak nazwa wskazuje uwolniły nas od systematycznego i raczej częstego dolewania wody destylowanej. Tylko tyle, ale i to się liczy bo w praktyce co rusz trafiałem na akumulatory o suchych wierzchołkach płyt.
 
Istotną nowoscią  jest rozpowszechnienie się akumulatorów żelowych (wynalezionych co prawda pół wieku temu). Są to co prawda także akumulatory kwasowo-ołowiowe, ale elektrolit sporzadzono dla nich jako mieszaninę kwasu siarkowego z krzemionką. Ma ona konsystencję żelu. Od klasycznych akumulatorów różnią się niewrażliwoscią na przechyły, niskim współczynnikiem samorozładowania, większa odpornością na ekstremalne temperatury, wibracje, a nawet uderzenia oraz … wyższymi cenami.  Ale to nie koniec – akumulatory zelowe wymagają uzywania ładowarek z którymi są zaprzyjaźnione. 

obraz nr 1

Przykładowe ładowarki – sąsiada i moja
.
 
Takimi urządzeniami są ładowarki (prostowniki) nowej generacji – nazywane powszechnie inteligentnymi. Inteligentne ładowarki impulsowe obdarzone zostały przez ich wynalazców zdolnością rozpoznawania rodzajów akumulatorów i automatycznego dostosowywania się do ich specyficznych wymagań. Czyli po prostu – moga ładować zarówno akumulatory klasyczne,  jak i żelowe. Cechuje je także duża rozpiętość wartości prądów ładowania  Znowu – to nie koniec spisu zalet. ładowanie odbywa się w pełni automatycznie, nie wymagając nadzoru użytkownika, posiada funkcję obsługi długoterminowej (podtrzymania akumulatora) uruchamianej automatycznie. Jeżeli urządzenie wykryje zbyt niskie napięcie akumulatora samoczynnie przejdzie w stan ładowania impulsowego które jest najskuteczniejsze w takiej sytuacji. Posiada zabezpieczenie przed skutkami błędnego podłączenia (błędnej polaryzacji) oraz przed możliwością przeładowania akumulatora. No i wreszcie – potrafi przeciwdziałać zasiarczaniu się płyt. Oznacza to, że przedłuża akumulatorom żywot.
Inteligencja tych urządzeń polega takze na tym, że po naładowaniu akumulatora potrafią samodzielnie przejść w stan uśpienia oraz obudzić się na sygnał akumulatora, który poczuł się niedoładowany. Pobór pradu podczas tej hibernacji jest symboliczny.
 
Podrabiając poezję stylu Tadusza Lisa  – zasadę działania takiego inteligenta pudełkowego należałoby przedstawić tak:: „najpierw pukamy do drzwi głodomora i pytamy: coś ty za jeden – kwasowy mokry? Kwasowy żelowy? Itd.  Potem pukamy drugi raz – łaskocząc go kombinacjami napięcia i prądu, notując w kajeciku odpowiedzi – na tej podstawie diagnozujemy stan pacjenta. Potem dopasowujemy mu właściwą dietę, której parametrami jest napięcie, prąd i długość każdego posiłku.
1.      Danie – stały prąd, rosnące napięcie
2.      Danie – stałe napięcie (powyżej nominalnego) – malejący prąd (aby go łagodnie odgazować i osiągnąć 100% pojemności – dzięki temu nie dostaje czkawki charakterystycznej dla przekarmianych niemowlaków)
3.      Deserek – stałe napięcie (nieco powyżej nominalnego) – łagodnie malejący prąd buforowy (podtrzymujący stan naładowania)
Czasami drobna przekąska after party – co jakiś czas szereg impulsów napięciowych wyrównujących gęstość elektrolitu.
Niektóre ładowarki ucztują na sposób rzymski, to znaczy w czasie uczty używają ptasiego piórka do łaskotania gardła – rozładowując akumulator w kontrolowany sposób (tak działa moja). Dzięki temu zabiegowi akumulator jest regenerowany w każdym cyklu, co prowadzi średnio do wzrostu jego pojemności od 16-25% w ciągu pierwszych 3 lat. Po 10 latach ma jej około 80-90% – ale nie należy go używać dłużej, gdyż starzejący się elektrolit czyni jego pracę niestabilną przy dużych prądach uderzeniowych (np. rozruszniki). Ale doskonale się sprawdzają jako akumulatory hotelowe na jachtach.” 
.
 
A językiem bezdusznym może tak: na czym polega funkcjonowanie tego urzadzenia? Pierwszm etapów ładowania stanowi praca impulsowa, podczas której do baterii akumulatorów dostarczane są impulsy prądu i napięcia. Etap ten służy do regeneracji starszych akumulatorów. Drugi etap ładowania to miękki start, w którym do baterii dostarczany jest stały prąd, natomiast napięcie stopniowo wzrasta. Trzeci etap ładowania to praca jako źródło prądowe, natomiast czwarty etap stanowi praca jako źródło napięciowe.  Piątym etapem ładowania jest analiza polegająca na obniżeniu parametrów ładowania – jednocześnie zachowując ich stałość w czasie. Szósty etap ładowania to renowacja, która prowadzi do pełnego naładowania akumulatora. Niektóre z ładowarek posiadają rozbudowane panele informacyjne. Na przykład na  wyświatlaczu można odczytać: zadany prąd ładowania (w zależności od wielkości akumulatora), aktualne napięcie ładowania, procent naładowania akumulatora, temperaturę urządznia.
 
Niektóre ładowarki  – na przykład ta moja  (po prawej) – rozładowuje akumulator w kontrolowany sposób. Dzięki temu zabiegowi akumulator jest regenerowany w każdym cyklu, co prowadzi średnio do wzrostu jego pojemności od 16-25% w ciągu pierwszych 3 lat. Po 10 latach ma jej około 80-90% – ale nie należy go używać dłużej, gdyż starzejący się  elektrolit czyni jego pracę niestabilną przy dużych prądach uderzeniowych (np. rozruszniki). Ale doskonale się sprawdza na jachtach i camperach jako „akumulator hotelowy” 
 
Czy są to urządzenia drogie? No cóż – oczywiscie nieco droższe, ale w wiekszości przypadków nie zapłacicie więcej niż 250 zł. Jak kupować? Hmm – podpowiadam – na ALLEGRO.
Tyle rad zwyczajnego, nie wykształconego elektrycznie użytkownika.
 
Za zgodą autora.

Komentarze