Sylwetki żeglarzy z Teamu Pomorskiego – Jacek Zieliński

0
1182

Opowiedz kilka słów o sobie, jaki był Twój początek przygody z żeglarstwem

Przede wszystkim jestem amatorem w pełnym tego słowa znaczeniu. Moja przygoda z żeglarstwem zaczęła się dość przypadkowo – w 1998 roku stałem się dumnym armatorem sześciometrowej poczarterowej Sportiny. Jako wychowanek telewizji uważałem, że czym większy przechył tym szybciej będę płynął, i tak biedny orałem uroczy Jeziorak, a wszyscy mnie objeżdżali.. Zgodnie z maksymą „dwa jachty płynące w jednym kierunku to wyścig” zbierałem wciąż baty ale zacząłem podglądać ustawienia żagli u innych, a potem zimowe wieczory z „Teorią Żeglowania” Marchaja.. I przyszedł czas na zakup kadłuba Twistera 800 i jego samodzielną budowę, m.in. wyższy maszt, więcej siły nośnej, profilowany miecz uchylny –  pływał dobrze do max. 3B, potem była już tylko walka o życie 😉 Ale przy sprzyjających warunkach czyli bez wiatru, po prostu zamiatał, stąd moje powiedzenie „każdy jacht ma swój wiatr”. Od 2005 roku kilkakrotnie stawałem na podium PPJK pod Omegą czy Błekitnej Wstęgi i innych imprezach Zalewu Wiślanego.

Znudzony blisko dziesięcioletnią tułaczką po pochylniach i zakątkach Jezioraka, mimo przestróg starych kapitanów o złym i strasznym Bałtyku, postanowiłem spróbować swoich sił na tych strasznych wodach podobno zarezerwowanych dla „twardzieli”. Tak więc kolejny przypadek i zakup Sigmy 362 z 1987 roku o uroczej i jakże trafnej nazwie Quick Livener, na której ścigam się do dziś. Godnego nastepcy nie widać bo zdecydowanie lepiej cieszyć się z efektów wkładanej pracy w wiekową jednostkę niż patrzeć co dzieje się po dwóch latach z kadłubami jachtów nowej generacji robionych na góra 10 lat.

 

Jakie są Twoje dotychczasowe osiągnięcia?

W większości pływam samotnie, więc każde miejsce – byle nie ostatnie, a i tak bywało – daje mi wielką satysfakcję, szczególnie gdy udaje mi się utrzymywać rywalizację z jachtami w pełni załogowymi. Każde zwycięstwo mniejsze lub większe cieszy, ale zdecydowanie za swoje największe osiągnięcie uważam zdobycie Mistrza Polski 2013 w Darłowie. Do tych dla mnie wyjątkowych należy również zajęcie dwóch pierwszych miejsc w KWR i ORC na Regatach Samotników gdyńskiego Gryfu – ponoć nikomu się to jeszcze nie udało – i oczywiście ukończenie zeszłorocznej Bitwy o Gotland.

 

Na czym pływasz i czym się kierowałeś przy wyborze jednostki?

Pływam na Sigmie 362 z angielskiej stoczni Sigma Project. Wybór jednostki był trochę przypadkowy, podczas przeglądania tysiąca stron z ogłoszeniami, zauważyłem pewną prawidłowość – przy każdej Sigmie widniał napis „SOLD”. Zaintrygowało mnie to i uznałem, że coś w tej konstrukcji musi być wyjątkowego, i nie zawiodłem się – z pewnością jest!

 

Na jakich jachtach pływałeś wcześniej?

A więc krótko, żeby się nie powtarzać – Sportina i Twister 800n.

 

Z kim pływasz?

Uwielbiam żeglugę samotną – „nie ma na kogo zrzucić swoich błędów, ale i nie trzeba się dzielić sukcesami”. Choć zdarzają się starty załogowe, z kolegami z POZŻ (np. właśnie na Mistrzostwach Polski) czy z ekipą Mariny Gdańsk (m.in. na Zaruski Cup, gdzie udało się w tym roku zająć nam 1-mce i zdobyć Puchar Prezydenta Komorowskiego).

 

Jakie masz plany na przyszłość?

Szykuję „coś” ambitnego, z pewnością największe wyzwanie mojego życia ale o tym przy innej okazji. Nie chciałbym zapeszyć.

 

Co najbardziej lubisz w regatach?

Przede wszystkim rywalizację i atmosferę – poznawanie ludzi z takim samym „bakcylem” – uważam za bezcenne. Ostra walka w dzień i wieczorne rozmowy bez końca o trymowaniu jachtu, żaglach, warunkach, strategiach, popełnionych błędach. No i dzielenie się swoimi doświadczeniami, ciągła nauka i szukanie kolejnych usprawnień, dających lepsze wyniki. Oprócz rywalizacji z innymi uczestnikami regaty to także nieustanna konfrontacja z samym sobą, sprawdzanie siebie w różnych sytuacjach.

 

Jak się czujesz jako członek Teamu Pomorskiego?

Dumny, że mam okazję być częścia Teamu, w którego skład wchodzą tak doświadczeni żeglarze, reprezentujący te najcenniejsze w żeglarstwie cechy: połączenie pasji i ambicji z uczciwością, umiejętnościami i ciężką pracą, wszystko w duchu prawdziwie sportowej rywalizacji. Jestem pewny, że w przyszłym roku dołączą do Teamu kolejni kapitanowie, wyznający podobne idee i zasady. Jedno mogę obiecać, członkowie naszego Teamu mogą na mnie liczyć zawsze w 100%.

 

Jacek Zieliński

s/y Quick Livener

Komentarze